Z perspektywy decydentów

Tytuł książki jest mylący – materiały zasadniczo nie zawierają rozmyślań (takich jak np. dzieło Marka Aureliusza) i nie dotyczą natury czy rozwoju nauk humanistycznych, ich wagi dla kultury i świadomości narodowej etc. Dotyczą natomiast spojrzenia na instytucjonalny wymiar nauk humanistycznych z perspektywy osób zarządzających instytucjami naukowymi lub też zarządzających środkami na badania naukowe, czyli instytucjami grantodawczymi. Ta uwaga ma za zadanie ustrzec przed sięgnięciem po książkę tych, którzy chcieliby pomedytować nad tym, czym jest humanistyka i zachęcić tych, którzy chcą zrozumieć, jak myślą ludzie zasiadający w gremiach decyzyjnych.

Wypowiadających się można podzielić na trzy grupy: aktualne władze (prorektorzy) uniwersytetów, aktualni członkowie rad Narodowego Centrum Nauki, Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki czy Komitetu Ewaluacji Jednostek Naukowych oraz głosy w dyskusji, czyli osoby niepiastujące obecnie ważnych funkcji zarządczych, ale będące profesorami humanistyki. Informacja jest ważna o tyle, że głosy osób pełniących funkcję są, jak się zdaje, stanowiskami oficjalnymi, co rzutuje na treść wypowiedzi; zwykle ich autorzy podkreślają zalety obecnego stanu rzeczy. Nieco bardziej krytyczne są „głosy w dyskusji”. Rzecz jest zrozumiała o tyle, że pełnienie funkcji zdaje się odbierać prawo do swobody wypowiedzi.

Większość autorów zasadniczo zgadza się, że z polską humanistyką nie jest tak źle: naukowcy skutecznie aplikują o granty, przy niskich kosztach technicznych swoich badań na honoraria przeznaczane są większe nawet sumy niż w naukach przyrodniczych, uczelnie reprezentowane przez autorów dobrze sobie radzą z pozyskiwaniem grantów na humanistykę (nawiasem mówiąc: sprawa jest trochę niejasna, bo w książce mówi się naraz o naukach humanistycznych i społecznych, łącznie nazywając je humanistyką, a przecież wystarczy porównać filologię klasyczną np. z psychologią, żeby zobaczyć, że problemy nauk humanistycznych i społecznych mogą być całkiem różne). Można by więc zapytać, skąd te alarmistyczne doniesienia, np. prasowe, dotyczące zapaści humanistyki, skoro jest całkiem dobrze, a nawet lepiej niż było? Prof. B. Kaniewska, wskazuje wprost, że „pytanie o kryzys w naukach humanistycznych (…) przetacza się w publicznej debacie już od kilku lat (…) – głosy te pozostają w sprzeczności z informacjami płynącymi z MNiSW, NCN (…). Nawet jeśli nie można mówić o kryzysie – to z pewnością: o dwóch różnych samopoczuciach: Ministerstwa i pracowników nauki” (s. 111).

Rzecz jest dość złożona. Dyskutanci zwracają uwagę na aspekty dydaktyczne, takie jak niski poziom kandydatów na studia humanistyczne spowodowany zapaścią szkolnictwa; małą liczbę chętnych – jedną z przyczyn była akcja: „uniwersytety – fabrykami bezrobotnych”; w końcu proces boloński, dla wielu kierunków zabójczy, bo kawałkujący proces dydaktyczny czy sposób zarządzania szkolnictwem wyższym, nadmiernie instytucjonalizujący nauczanie (ustanowienie minimów kadrowych dla często małych kierunków humanistycznych na takim samym poziomie jak dla kierunków licznych). Inna kontrowersyjna sprawa to kwestie ewaluacji dorobku naukowego, nie dość, zdaniem niektórych, uwzględniającej specyfikę nauk humanistycznych (tu ciekawe uwagi prof. Dahling-Turek z KEJN), kwestie rodzaju publikacji, ograniczenie zakresu oddziaływań do obszaru języka polskiego etc. W końcu, według opinii prof. Kaniewskiej, rosnąca biurokratyzacja i język o znamionach nowomowy (wypływające z KRK), postawienie nauk ścisłych jako wzoru naukowości, nastawienie na szybki efekt (gdy humanistyka „pracuje powoli”) czy niedoinwestowanie humanistyki.

Marek Lechniak

Rozmyślania nad humanistyką. Materiały z seminarium „Nauki humanistyczne i społeczne w Polsce 2014: Analiza – diagnoza – prognoza. Warszawa 14 kwietnia 2014 r. , pod red. Jacka WITKOSIA, Wydawnictwo Naukowe UAM, Poznań 2015.