Wszystkie drogi prowadzą do Paryża

Światowa republika literatury to może niekoniecznie nowe, ale bez wątpienia subiektywne i przekrojowe spojrzenie na literaturę w ogóle, a w szczególności na piśmiennictwo francuskie, chociaż wiele miejsca autorka poświęca także literaturze chmurnego Albionu czy słonecznej Italii. Indywidualnie niezwykle zajmujący są dla niej Cioran, Beckett, Kafka i Joyce. Teoretycznoliterackie rozważania francuska badaczka łączy z konkluzjami natury geograficznej, socjologicznej, politycznej i narodowościowej.

Mnogość wniosków i spostrzeżeń (zapewne nie dla każdego słusznych) pozwala na przywołanie tylko części z nich. Według Casanovy warunkiem sine qua non zaistnienia dzieł literackich jest spójny i silny organizm państwowy, czego dowodzi na przykładzie kondycji literackiej Włoch z czasów przed zjednoczeniem, gdy tak wybitni pisarze jak Dante, Petrarka czy Boccaccio nie mieli silnej pozycji. Niekoniecznie też stabilna ekonomicznie pozycja kraju na arenie międzynarodowej przekłada się na jego sukcesy literackie i na odwrót. Na szczęście erudycja i intelekt to przymioty niezwykle kosmopolityczne, dlatego i na ugorach mogą wzrastać literackie kwiaty. Jednak możliwość tworzenia w języku narodowym i dla określonych etnicznie odbiorców wyrosłych w tej samej tradycji kulturowej jest zazwyczaj dla pisarza niezwykle istotna i motywująca. Różnorako pojmowany patriotyzm często bywa impulsem do tworzenia arcydzieł, jak w przypadku Pana Tadeusza napisanego przez naszego wieszcza w Paryżu.

I oto padło słowo-klucz, leitmotiv opisywanej książki, albowiem czym dla informatyków jest Dolina Krzemowa w USA, tym dla całych pokoleń artystów była i pozostaje stolica Francji. Literatura francuska i Paryż, który moglibyśmy uznać za jej symbol, pozostaje osią tej książki. Zdaniem Casanovy Paryż od zawsze szedł w awangardzie nie tylko, choć w tym przypadku szczególnie dla nas istotnego, literackiego postępu. To do Paryża ściągała bohema wszystkich narodowości i tak dzieje się do dzisiaj. Powodów Casanova upatruje w minionych wiekach, gdy Ludwik XIV stanął po stronie zwolenników mowy ojczystej w walce z wszechobowiązującą kościelną łaciną. Badaczka kilkakrotnie powtarza, że upadek łaciny jako języka literackiego był także końcem dominacji Kościoła w tej dziedzinie. Niedługo później francuski stał się językiem całego cywilizowanego świata, a wszystko co francuskie wyznaczało trendy w dziedzinie sztuki słowa pisanego. Znajomość francuskiego, tworzenie w tym języku lub próby przekładu nań własnych dzieł były warunkiem niezbędnym do osiągnięcia literackiego powodzenia. Strindberg tworzył po francusku wyłącznie dlatego, że uważał to za jedyny sposób na zdobycie szerszej popularności i zaistnienie w świadomości większej rzeszy czytelników i krytyków. Cioran od pewnego momentu pisał już wyłącznie po francusku, osiągając mistrzostwo języka, choć z pochodzenia był Rumunem. Dla badaczki jest to przykład próby asymilacji własnej twórczości do literatury światowej; co nie było francuskie, pozostawało zaściankowe.

Casanova podnosi także tematykę pisarzy postkolonialnych, postawionych lub raczej pozostawionych przez Francuzów i Brytyjczyków w kulturowym rozkroku między tym, co własne oraz kolonialne. Jedynym znaczącym polskim akcentem w książce jest Gombrowicz, omawiany jako przykład (a jakżeby inaczej!) pisarza, który możliwość rozwoju swojej kariery widział jedynie w przekładach na francuski, o co zresztą niezwykle skutecznie zabiegał Jeleński.

Casanova w Światowej republice literatury przedstawia własną wizję historii literatury, która niekoniecznie musi nam być bliska, ale nie sposób odmówić autorce racji, gdy wskazuje na pewne oczywistości, bo czyż my sami nie uważamy Paryża za stolicę państwa artystycznej bohemy? Już samym tytułem Casanova krzyczy: Niech żyje republika literatury! Literatury francuskiej, rzecz jasna.

Jacek Hnidiuk

Pascale CASANOVA, Światowa republika literatury , tłum. Elżbieta Gałuszka, Anna Turczyn, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2017, seria: Hermeneia.