Wolność i władza
Studium Janusza Ekesa jest lekturą trudną, ale wciągającą i inspirującą. Ukazuje rozległą panoramę wydarzeń, w które wplecione zostały konkretne ludzkie życiorysy. Książka jest interesująca w tym właśnie wymiarze – o dziejowych zawirowaniach mówi przez pryzmat jednostek, które miały wpływ na podejmowanie decyzji.
Studium przedstawia miejsce Polski, jakie zajmowała przez stulecia. Autor wychodzi od momentu kształtowania się polskiej państwowości. Wciąga czytelnika w zawikłany układ zdarzeń i niuansów; momentami osoby spoza kręgu historyków mogą się czuć zagubione. Przy tej okazji trzeba podkreślić niezwykle dokładne, detaliczne wręcz podejście do tematu. Niektórzy mogą się poczuć znużeni.
Widzimy Polskę, która od samego początku istnienia jest zmuszana do obierania pewnego kursu. Sytuacja geopolityczna wymaga od władców podejmowania perspektywicznych decyzji, przewidywania i planowania. Korzenie obejmują okres od ustalania pierwszych granic po okres potęgi jagiellońskiej. Znamienne, że już w tym czasie kształtowało się teoretyczne podejście do kwestii samostanowienia narodów. Polska szkoła prawa narodów, którą na początku XV w. sformułowali dwaj uczeni z Uniwersytetu Krakowskiego, przyznawała wszystkim narodom „bez względu na ich wyznanie – prawo do samostanowienia, jako wynikające z ich naturalnej wolności”. Mieliśmy więc odwagę i siłę, by głosić tak radykalne i nowoczesne poglądy, które nawet dziś niektórzy boją się wypowiadać w pewnych kwestiach.
Z opisu pierwszego okresu państwowości bije siła i optymizm. Przenikliwość władców, której i dziś oczekiwalibyśmy po rządzących, doprowadziła do spektakularnego sukcesu państwa.
Upadek wspólnoty Jagiellonów oznacza początek kolejnego okresu. Mamy tu opis demokratyzmu staropolskiego, który doskonale oddaje cytat z Łukasza Górnickiego: „Ręka człowiecza nie jest tem słabsza, iż na palce jest rozdzielona, owszem tak lepiej jej: bo każdy palec ma swój urząd, a przecież moc i siła tego z ręki pochodzi”. Autor podkreśla związek między wolnością i władzą. Zaburzenie tego układu będzie w następnych latach prowadzić do osłabienia roli sejmu, skumulowania władzy w rękach wybranych osób, rodów czy koterii, a w dłużej perspektywie zakończy się upadkiem Rzeczpospolitej. W ten sposób legną w gruzach mechanizmy wypracowywane przez lata, które pomagały w tworzeniu się Polski silnej, reprezentującej interesy wielu grup społecznych, nie tylko zamkniętych kast.
Trzecia część studium przedstawia czas, kiedy nad zmysłem naprawy i samorządności (nie tylko wśród rządzących, ale i całego niemal społeczeństwa) wzięła górę bierność. Polska, która przez wieki liczyła się w Europie i współdecydowała o wielu posunięciach, utraciła moc sprawczą. Stała się szarpanym przez inne kraje buforem.
Warto przytoczyć gorzkie słowa autora obrazujące zmierzch świetności kraju: „Codzienny a ponury idiotyzm wynurzeń ‘mężów stanu’ doby saskiej w czasie debat sejmowych, bełkot uchwał sejmikowych i literatury apologetycznej bynajmniej nie wyrażały poziomu intelektualnego ani tych, którzy tak mówili i tak pisali, ani elity, ani społeczeństwa. (…) Ów język był najzwyklejszą konwencją, czystą retoryką, zgodną z panującą ideologią, z którą nie warto było toczyć sporu, gdy wyłącznie konwencjonalne były i życie publiczne, i rytuał polityczny”.
Książkę Ekesa polecam, choćby we fragmentach. Otrzeźwia.
Beata Maj
Janusz Ekes, Złota demokracja, Ośrodek Myśli Politycznej, Kraków 2010, seria: Biblioteka Myśli Politycznej.