W pamięci pokoleń
Kto to jest Jerzy Grotowski? To pytanie elektryzowało niedawno wiele portali internetowych, nawet tych plotkarskich, chociaż bohater zamieszania za celebrytę w swoich czasach z pewnością nie mógł uchodzić. Wystarczył jeden wywiad polskiej dziennikarki z amerykańską aktorką, w którym ta pierwsza wykazała się nieznajomością jego nazwiska, aby posypały się gromy na braki w edukacji. Gdyby owa żurnalistka sięgnęła po najnowszą książkę Beaty Guczalskiej, nie miałaby żadnego problemu z tematyką teatru Grotowskiego.
Guczalska postawiła sobie ambitne zadanie podsumowania powojennego dorobku sztuki aktorskiej, mierząc się tym samym z materią trudną, bo zwiewną, istniejącą jedynie w konkretnym czasie i przestrzeni, a jednak paradoksalnie pozostawiającą w wielu przypadkach trwały znak przechowywany w pamięci pokoleń. Gustaw Holoubek i Tadeusz Łomnicki z pewnością wpisują się według autorki w ten schemat twórczości wypalającej ślad w świadomości odbiorców i to im poświęcony zostaje cały rozdział książki. Dwie odmienne osobowości sceniczne, eksplorujące w swoich kreacjach inne obszary wrażliwości, których nawet śmierć wpisała w różne porządki świata.
Autorka wiele uwagi poświęca Staremu Teatrowi w Krakowie, wskazując go jako punkt, w którym rozpoczął się nowy okres teatru, do dziś zapamiętany choćby przez pryzmat Mickiewiczowskich Dziadów, realizowanych przez tragicznie zmarłego Konrada Swinarskiego, Biesów Dostojewskiego w reżyserii Andrzeja Wajdy czy rozkwitających talentów Jana Nowickiego, Jerzego Treli, Jerzego Radziwiłowicza i Jerzego Stuhra. To tu przełamywano standardy myślenia o przestrzeni i wypełniającej jej roli aktora zmieniającego się na oczach widzów w prowokatora, szydercę, uwodziciela, a kiedy trzeba w błazna i kpiarza, wyśmiewającego otaczającą rzeczywistość. Bez krakowskiej sceny nie byłoby inicjacji współczesnej epoki Melpomeny, objawionej pod postacią Krystiana Lupy, którego filozofia aktorstwa przenosiła ciężar gatunkowy z grania, jako wykonywania poleceń reżysera i wiernego odtwarzania tekstu, do istnienia aktora na scenie, również nago, egzemplifikując w ten sposób ułomność ludzkiej kondycji i odzierając artystę z bezpiecznego kostiumu.
Czy teatr ma pełnić funkcję zwierciadła w stosunku do tekstu sztuki, czy prowokować do szukania innowacyjnych rozwiązań? Czy aktorzy są jedynie odtwórcami narzucanych im kreacji, czy wnoszą swoje odrębne trwanie do budowania postaci? Czy skończył się już etap wielkich, dziejowych kreacji aktorskich, a nadszedł czas teatru jako sztuki performansu? Pytania po lekturze tej książki są ciągle otwarte. Czytelnik pozostaje z nimi sam, otrzymując jednakże od autorki cenną refleksję dotyczącą istotnej zmiany myślenia o paradygmacie nowoczesnego aktorstwa, w którym słowo zmieniło się w ciało, sens znalazł odzwierciedlenie w działaniu, a rola stała się scenicznym byciem we własnym imieniu, w formie zbliżonej raczej do improwizacji niż do tradycyjnych przedstawień.
Nowe pokolenie reżyserów, jak Warlikowski czy Jarzyna, oraz aktorów, by wymienić chociażby nazwiska Cieleckiej, Poniedziałka czy Korzeniak, mierzyć się musi z wyzwaniami przekraczającymi granice tego, co znane, stojącymi przed teraźniejszym teatrem. Czy takie przewartościowanie, powodujące całkowite obalenie dotychczasowego porządku, tworzy nowy ład, czy może jest tylko elementem gry, której kres nie istnieje? „Finał (…) nie będzie pocieszający: na pewno dzisiejsza działalność aktora w przestrzeni teatru jest dużo bardziej ulotna, monumentalna, sprowadzona do chwili grania spektaklu, niż w czasach poetyki wielkich ról, które na długo zapadały w pamięć”.
Aneta Zawadzka
Beata GUCZALSKA, Aktorstwo polskie. Generacje , Państwowa Wyższa Szkoła Teatralna im. Ludwika Solskiego w Krakowie, Kraków 2014.