W gruncie rzeczy to logiczne

Książka Pawła Michalaka, określana jako polska odpowiedź na Boga urojonego Richarda Dawkinsa, w rzeczywistości w dużym stopniu stanowi powielenie refleksji brytyjskiego uczonego. Dodać wypada, że wywody przeprowadzone są w lepszym stylu, bez irytującej megalomanii i bez przykładów pseudonaukowych eksperymentów, ale o ewentualnych rewelacjach chce się wielokrotnie powiedzieć: to już było! Książka uwzględnia specyfikę i kontekst polskiej religijności, ale w niewielkim zakresie, autor za to nie podkreśla obcesowo, że nauka religii wyrządza dzieciom krzywdę.

Michalak poddaje krytyce argumenty wysuwane przez teologów na poparcie tezy o istnieniu Boga. Owszem, podobne rozumowanie już dawno obaliło wiele mitów. Z pewnymi racjami musimy się zgodzić. Inteligentny chrześcijanin nie przyjmuje swojej wiary bezkrytycznie, zastanawia się, dlaczego opowieści biblijne są przerażające, a niektóre aspekty szeroko rozumianej współczesnej religii (brak tolerancji, ekstremizm, fanatyzm) budzą niesmak, a nawet grozę. W historii religii zdarzały się przekłamania, nieścisłości, a także oszustwa. Wiadomo, że liczne odkrycia naukowe, jak chociażby teoria ewolucji Darwina, długo nie były akceptowane przez Kościół. Każde nowe odkrycie przynosi lawinę pytań i lepiej, by nie zostały zamiecione pod dywan.

Jeśli się zastanowić, to wzorem autora można skrytykować każdy aspekt życia duchowego. Można wykpić ślepą wiarę, wątpić w prawdziwość objawień, stygmatów i relikwii rozrzuconych po kościołach całej Europy. Nie rozumiem jednak, dlaczego autor nie dostrzega istotnej różnicy między „Bogiem” a „wizerunkiem Boga”, bo przecież w książce ostro jest krytykowany obraz Boga wykreowany przez Biblię (księgi Starego Testamentu powstawały w XII-II w. p.n.e.), a dzisiaj nikt nie wierzy, że Bóg oczekuje swych wyznawców na tronie za pierwszą chmurką. Nie wydaje mi się także, że w każdym przypadku „wiara w Boga” i „religia” są pojęciami jednoznacznymi. Jeśli uznanie, że św. Paweł nawrócił się na skutek ataku epilepsji nie jest nonsensem, to na pewno poglądem wysoce dyskusyjnym. A każdego chrześcijanina ogarnie „święte” oburzenie, gdy przeczyta, że Jezus miał polityczne aspiracje i jego śmierć udaremniła plany przejęcia Jerozolimy z rąk Rzymian. Coś z naszego podwórka? Podobno ks. Popiełuszko nie zaznał spokoju po śmierci. Jego ciało zostało pokrojone w plasterki i rozesłane, gdyż takie było „zapotrzebowanie” parafii. Jeżeli jednak ta bulwersująca praktyka miała miejsce, to upadają wcześniejsze zarzuty o fałszywych relikwiach…

Wiara w dużym stopniu polega na zaufaniu, zaangażowaniu emocjonalnym. Brak zaufania wyklucza religijność, ale taki argument nie przekona ateisty. Zapewne, jak pisze Leszek Kołakowski – to błędne koło, bo rozwiązania i teorie, które proponują wierzący i sceptycy, nie sprowadzają się do wspólnego mianownika. Jeżeli dochodzimy do konsensusu, to tylko przyznając, że istniała jakaś pierwotna przyczyna powstania świata. Wierzący nazywają tę przyczynę Bogiem, Dawkins natomiast twierdzi, że takie rozumowanie jest ucieczką od odpowiedzialności za znalezienie prawdziwego wyjaśnienia. Religie dość już narobiły zła, pora, by wreszcie nauka zajęła należne jej miejsce – wtóruje mu Michalak.

Rozumowanie Dawkinsa i Michalaka jest tak logiczne i racjonalne, że nie można się powstrzymać, by nie przytoczyć słów ks. Józefa Tischnera: „Za ateizmem przemawia wiele argumentów. Więcej niż za religią. W gruncie rzeczy to logiczne, żeby być ateistą. Tak jak logiczne i rozumne jest to, żeby się nie zakochać… A przecież ludzie nie są w tym wypadku logiczni. Na szczęście”.

Aleksandra Urbańczyk

Paweł Michalak, Jeśli Bóg jest , WYDAWNICTWO CiS, Stare Groszki 2012.