Uspołeczniona czy w gorsecie?

Książka jest związana nie tylko z pedagogiką. Obok problematyki dotyczącej trudności dotyczących rozwoju oświaty i różnych nurtów w wychowaniu pojawiają w niej zagadnienia przemian zachodzących w naszym państwie, a także problemy ustrojowe, administracyjne i socjologiczne, co sprawia, że została ona głęboko osadzona w polskiej rzeczywistości.

Znajduje się tu krytyczne uzasadnienie wdzierania się władzy, często dla zaznaczenia swojej obecności w oświacie, do codziennej praktyki edukacyjnej, co nigdy na dobre nie wychodzi. Autor uzasadnia, w jaki sposób tworzone jest ustawodawstwo szkolne, rozporządzenia i wytyczne, które zawsze zmierzają do centralizacji. W takich ramach alternatywne sposoby myślenia – tak konieczne w oświacie – są marginalizowane, a nierzadko wykluczone. Bardzo często wiele cennych inicjatyw szkolnych wywodzących się od nauczycieli, rodziców, środowiska, rad szkolnych i samorządu, ginie w gąszczu mało zrozumiałych przepisów.

Uspołecznienie szkoły w polskich warunkach przebiega wyjątkowo opornie, wpływają na to okoliczności obiektywne i subiektywne, a także arogancja państwa, które wie najlepiej. Śliwerski uważa, że jest to mylny sposób rozumienia oświaty, w tym też organizacji szkolnictwa podstawowego i średniego.

Polski system oświaty jest trudny do zrozumienia i logicznego wytłumaczenia. Od 1989 r. zmieniło się aż 18 ministrów edukacji, przeciętna kadencja wynosiła rok i cztery miesiące. Byli to przedstawiciele niemal wszystkich liczących się w Polsce stronnictw politycznych. Żaden z nich nie mógł zrealizować swoich wizji reformatorskich i organizacyjnych; niektórzy w ogóle ich nie mieli. Może to i dobrze, bo przecież oświata i wychowanie nie mogą być uzależnione od jednej czy drugiej osoby lub partii. Przeciwnie, winny mieć charakter społeczny.

Temu problemowi, to jest uspołecznieniu oświaty, poświęcona jest cała książka. Zdaniem autora, polska szkoła wciąż pozostaje ściśnięta gorsetem i nie może się z niego wydobyć, aby stać się nowoczesną i sprostać wymogom naszych czasów. Winna być nie tylko uspołeczniona, ale bardziej samorządna i samorządowa, zwłaszcza w terenie, gdzie władze często narzucają szkołom zadania decyzjami administracyjnymi. Winna też być bardziej środowiskowa i zdecentralizowana.

Śliwerski przestrzega przed upartyjnianiem oświaty. Wiązanie pedagogiki, i szerzej: całego wychowania, z dominującą ideologią czy z jakąś partią, jest niekorzystne i szkodliwe.

Niestety „wybijanie” się polskiej szkoły do rzeczywistego, a nie formalnego uspołecznienia, napotyka wiele trudności zarówno obiektywnych, jak subiektywnych. Podstawowy postulat – wynikający z analizy książki – sprowadza się do przesłania, że szkoła winna być wolna od wszelkiego rodzaju ideologii partyjnych, religijnych, gospodarczych i wielu innych. Nie może też być areną agitacji do działań, które często sprowadzają się do zastępowania rodziców i nauczycieli.

Wielka szkoda, że we współczesnej Polsce nie została dokończona zapowiedziana w latach 90. ubiegłego wieku systemowa reforma oświaty, której podstawowym wskazaniem miała być demokratyzacja i uspołecznienie całego systemu edukacyjnego w sferze publicznej. Nie została także sfinalizowana rewolucja podmiotów, a więc możliwości samorealizacji społecznej, indywidualnej i zbiorowej głównych aktorów edukacji publicznej – uczniów, nauczycieli, rodziców, wychowawców pozaszkolnych oraz sojuszników tych placówek (np. instruktorów harcerskich, duszpasterzy, trenerów sportowych). Generalnym przesłaniem książki jest to, że wciąż nie są dostrzegane możliwości tkwiące nie w urzędach, a w ludziach.

Ludwik Malinowski

Bogusław ŚLIWERSKI, Diagnoza uspołecznienia publicznego szkolnictwa III RP w gorsecie centralizmu, Wydawnictwo Impuls, Kraków 2014.