Taka jest nasza historia
Jest to opowieść o ludziach, których połączył jeden cel: ratowanie dzieł sztuki przed barbarzyństwem hitlerowców w czasie wojny. Świat sztuki, architektury, unikalnych fotografii, map, herbów, a przede wszystkim księgozbiory zostały bardzo mocno przetrzebione już w pierwszych tygodniach okupacji. Niekorzystne okazało się kumulowanie najcenniejszych dzieł w stolicy.
Wrześniowe bombardowania Warszawy, zwłaszcza samozapalającymi się pociskami, spowodowały spore zniszczenia zgromadzonych na poddaszach niepowtarzalnych egzemplarzy. Dzięki przewidywaniom i zabiegom komisarycznego prezydenta stolicy, Stefana Starzyńskiego, mieliśmy dobrze zorganizowaną straż ogniową, a wszystkie instytucje życia publicznego jeszcze w sierpniu 1939 r. doposażone zostały w dodatkowy sprzęt gaśniczy. Do niemal codziennych zadań pracowników bibliotek, muzeów, biur podczas kampanii wrześniowej należało gaszenie ognia spowodowanego przez niemieckie bombowce. Gaszono nie tylko macierzyste budynki, lecz również – ze zrozumiałych względów – i sąsiednie, jeśli płonęły.
Takich ofiarnych akcji było wiele. Należało do nich ratowanie i rozlokowywanie po domach w stolicy i okolicach ocalałych zbiorów Biblioteki Ordynacji Przeździeckich, które w większości później uległy zatraceniu w wyniku powstania warszawskiego. Brawurową, w pełni udaną akcją, była wywózka dokumentacji przedwojennego Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, która zorganizowana została już po zajęciu przez Gestapo gmachu przy alei Szucha w październiku 1939 r. Tu znajdowało się archiwum powołanego w 1929 r. Centralnego Biura Inwentaryzacji Zabytków Sztuki w Polsce. Przez całą okupację Polska była jedynym krajem, w którym istniało podziemne ministerstwo kultury, a do Londynu szły m.in. meldunki o dewastacjach i rabunkach naszego dziedzictwa narodowego. Temu też zawdzięczamy fakt, że Polska po zakończeniu wojny jako pierwsza przedstawiła w miarę szczegółową i najdłuższą listę poniesionych strat dziedzictwa narodowego.
Najważniejsi są oczywiście bohaterowie tamtych czasów. Nazwisk w książce pojawia się bardzo dużo. Prócz wspomnianych wyżej należałoby podkreślić wybitną ofiarność profesora Politechniki Warszawskiej Jana Zachwatowicza – architekta, specjalisty w zakresie konserwacji zabytków oraz profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego Jerzego Szabłowskiego – historyka sztuki, muzeologa, a po wojnie dyrektora Muzeum Historii Wawelu. Nadto książka opowiada o szczególnym oddaniu dla polskiej kultury w latach pożogi wojennej Marcelego Handelsmana, Wacława Borowego, Stanisława Herbsta, Bohdana Guerquina, Aleksandra Gieysztora, Zygmunta Wdowiszewskiego, Tadeusza Manteuffla, Jerzego Makowieckiego, Stefana Bryły, Jarosława Iwaszkiewicza, Bohdana Korzeniewskiego. Choćby najskromniejsza wzmianka należy się też polskim kolejarzom, służącym państwu podziemnemu i w miarę możliwości na różne sposoby przyczyniającym się do ratowania zbiorów i zasobów.
Ogromnych zniszczeń dokonała wojna. Po raz kolejny przepadła pokaźna część wielowiekowego dorobku kulturowego Polaków. Jedną z pierwszych prób podsumowania strat kultury materialnej było zorganizowanie przez Stanisława Lorentza w maju 1945 r. wystawy Warszawa oskarża. Gdy naczelny dowódca wojsk alianckich, generał Dwight Eisenhower, zwiedził ją w miesiąc po otwarciu, zawiązał się pomiędzy nim a Lorentzem dialog: „Wody jeszcze nie macie w Warszawie? Nie. Elektryczności? Nie. Wyżywienia? Bardzo skromne, najniezbędniejsze. I wy w mieście, które leży w ruinie, w którym brak wszystkiego, odbudowujecie Muzeum, organizujecie wystawę? Taka jest nasza historia”.
Bogdan Bernat
Robert Jarocki, Sztuka i krew 1939–1945. Opowieść o ludziach i zdarzeniach , PAŃSTWOWY INSTYTUT WYDAWNICZY, Warszawa 2012.