Przyjemność
Jerzy Bralczyk to doskonały przykład nietypowego naukowca. Człowieka, który bardzo chętnie dzieli się swoją wiedzą, robi to ciekawie i na wiele sposobów. Język chętnie promuje zza uniwersyteckiej katedry i radiowego mikrofonu, z kart książek i gazet, ze szklanego ekranu, a od kilku miesięcy także na portalu skupiającym użytkowników komunikatora Gadu−Gadu. Prowadzi także wideoblog.
Zagadnienia ścisłego powiązania języka z kulturą i doświadczeniem zajmują znaczące miejsce w pracach z dziedziny językoznawstwa. Definicja językowego obrazu świata uznaje język za jeden z najistotniejszych elementów kultury, która rozumiana jest jako całość cywilizacyjnego dorobku człowieka. W ten nurt refleksji językowych wpisuje się także najnowsza książka prof. Bralczyka Świat przez słowa.
Składająca się z dwóch odrębnych części („Ja” oraz „Świat”) publikacja zbudowana jest na kształt słownika – poszczególne artykuły podporządkowane są wyrazom analizowanym przez językoznawcę. Alfabetyczny układ daje czytelnikowi zupełną swobodę czytania. W indeksie znajdujemy ponad sto słów: archaicznych i współczesnych, wyspecjalizowanych i używanych w języku potocznym. W pierwszej części oscylują one wokół człowieka i jego uczuć, czyli inaczej świata wewnętrznego. Mamy zatem „ciało”, „charakter”, „samotność” i „miłość”. Leksemy drugiej części dotyczą świata zewnętrznego i są to abstrakty typu „czas” czy „prawda”, a także hasła związane z życiem współczesnego człowieka: „komórka”, „komputer”, „telewizja”, „śmieci”.
Analizy wyrazów prof. Bralczyk dokonuje na kilka sposobów: opisuje etymologię, bada zmiany leksykalne i porównuje leksemy z ich obcojęzycznymi odpowiednikami. Najczęściej jednak bada wyrazy w ich „środowisku naturalnym”, to znaczy w typowych użyciach językowych, związkach frazeologicznych czy porzekadłach. W krótkiej, skondensowanej formie zawiera ogrom informacji. Wykorzystuje fragmenty arcydzieł polskiej literatury, parafrazuje ludowe przyśpiewki i teksty powszechnie znane z historii i kultury.
Ewolucja znaczeń leksemów – której autor poświęca sporo uwagi, by dzięki niej pokazać zachodzące wokół nas zmiany – czasami śmieszy, a czasami przestrasza. Zjawisko to doskonale obrazuje analiza wyrazu „komórka” – który w XV w. oznaczał jedynie „małą izbę”, a dopiero trzy wieki później rozszerzył swą pojemność i stał się także terminem biologicznym. Słownik warszawski z 1900 roku zanotował już dziesięć znaczeń słowa „komórka”. Telefon komórkowy – jako ostatnie, szóste znaczenie – po raz pierwszy pojawił się w słowniku z 1996 roku. Jednak z biegiem czasu urządzenie to nabrało takiej rangi, że w słownikach języka polskiego zaczęły się pojawiać dwie „komórki”: ta o wielu znaczeniach i zupełnie osobna „komórka” – telefon. „Mamy jeszcze wciąż dawną frazeologię ’komórkową’ – pisze prof. Bralczyk. – Mamy szare komórki i komórki do wynajęcia, i rodzinę jako podstawową komórkę społeczeństwa. Ale w najnowszym słowniku PWN dwa pierwsze hasła to być pod komórką i dzwonić na komórkę (...) A te inne znaczenia dostaną niedługo w słownikach kwalifikator przestarzałe albo książkowe”.
Podziwiamy urok przyjaźni prof. Bralczyka ze słowami i z językiem w ogóle. Nieistotne zresztą, czy czyta się pisane przez niego gawędziarskim stylem książki, czy też słucha „wgadywanych wgadów”, jak profesor określa swoją internetową aktywność – obcowanie z językiem profesora to prawdziwa przyjemność.
Katarzyna Krzyżanowska
Jerzy Bralczyk, Świat przez słowa, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2009.