Poza twardym jądrem

Ważną cechą dyskursu naukowego jest to, że nie pozwala on na zatrzymywanie się na słowach-wytrychach czy zdaniach-zaklęciach, które sprawiają, że mamy iluzję rozumienia, a tak naprawdę ślizgamy się tylko po powierzchni zagadnień. Tak jest np. z określeniem „wyjątek potwierdzający regułę”. W rzeczywistości jest to skomplikowany paradoks logiczny, który stosunkowo rzadko znajduje swoje zastosowanie, natomiast w potocznych rozmowach jest on używany do poradzenia sobie z przykładem, który podważa nasze wielkie kwantyfikatory (wszyscy, zawsze itp.).

Dokładnie to było celem badań dr. Jana Grzymskiego – przedostanie się pod hasła o tym, że „wracamy do Europy”, kontrowane oburzonymi głosami, że przecież „zawsze w niej byliśmy”. Okazuje się, że polska samoświadomość „bycia w Europie” jest znacznie płytsza niż się zdaje. Autor wskazuje na szereg niewypowiadanych głośno, a być może nawet nieświadomych założeń definiujących postrzeganie Polski jako części Europy. Grzymski analizuje przede wszystkim wymienne posługiwanie się pojęciem Europy w trzech znaczeniach: 1) Unii Europejskiej, 2) kontynentu geograficznego i 3) kręgu cywilizacyjnego. To dlatego dyskusje toczone na temat wejścia Polski do UE w latach 90. i do 2004 roku kończyły się tyloma nieporozumieniami. W sensie pierwszym Polska nie była w Europie, w sensie drugim – bezdyskusyjnie była, wszystko rozbijało się tak naprawdę o sens trzeci.

Omawiając właśnie to trzecie rozumienie bycia przez Polskę w Europie Grzymski napisał najciekawszą część tej pracy. Odwołując się do koncepcji dyskursu orientalizującego, stworzonej przez Edwarda Saida, oraz do różnie rozumianego pojęcia Europy Środkowej (lub Środkowo-Wschodniej), pokazał, czym w rozumieniu zarówno zachodnich polityków, jak i Polaków nasz kraj różni się od „prawdziwej Europy” (tzn. Zachodniej). Polska, Czechy, Słowacja i Węgry (a w jeszcze bardziej Rumunia i Bułgaria) mają być w Europie tylko w pewnym stopniu, zarówno z powodu swojego dziedzictwa kulturowego, jak i historii. Autor nie polemizuje z takim widzeniem, jedynie opisuje mechanizmy postrzegania i opisywania. Spostrzeżenia te wchodzą w nieoczekiwany dialog z coraz częściej powtarzanymi przez polityków tezami o „Europie dwóch prędkości” lub „twardym jądrze Unii Europejskiej”.

Jednocześnie Grzymski wskazuje na przyjmowanie w czasie transformacji ustrojowej w Polsce za oczywiste kwestii, które wcale oczywiste nie były – przede wszystkim uznawanie, że wzorce zachodnioeuropejskie lub amerykańskie należy po prostu kopiować, nie poddając ich krytycznej refleksji. I znów, autor dokonuje naukowej analizy, nie spotkamy tu zatem buńczucznych stwierdzeń, że „Polska idzie własną drogą”. To analiza dyskursu, a nie polityczny manifest. Grzymski poddaje też krytyce postawę ekonomistów i socjologów aktywnych wówczas (w latach 1989-2004) w debacie publicznej. Przyjmowali oni rolę rozumiejących ekspertów, którzy usiłowali wyjaśniać nieprzygotowanemu społeczeństwu, co je czeka i dlaczego jest to dla niego dobre, zamiast zastanowić się, czy naprawdę w każdym aspekcie jest dobre. Wskazuje też na przyjmowane przez wielu specjalistów (również dziś) założenie, że wskutek dziedzictwa komunizmu wielu Polaków jest biernych, roszczeniowych i niezdolnych do zrozumienia sensu i celu przemian; często pojawiała się tu postać archetypicznego mieszkańca popegeerowskiej wsi. Należy ich zatem uświadamiać i edukować, zamiast zrozumieć i zdać sobie sprawę, że postawa mistrza edukującego maluczkich wydatnie zmniejsza prawdopodobieństwo, że ktoś nas wysłucha (pisał o tym także Marcin Król w publicystycznej książce Byliśmy ślepi ).

Mimo niedopracowanej szaty edytorskiej (fatalny dobór czcionki i liczne błędy korektorskie) praca doktorska Jana Grzymskiego pozwala wyjść poza stereotypy w myśleniu o Unii Europejskiej. A dziś, gdy jej rola jest na nowo definiowana, jest to szczególnie cenne.

Marek Misiak

Jan GRZYMSKI, Powrót do Europy – polski dyskurs. Wyznaczanie perspektywy krytycznej , Oficyna Wydawnicza Uczelni Łazarskiego, Warszawa 2016.