Plus i minus

Czegóż w tej książce nie ma albo może raczej co stanowi jej (za)wartość? Właściwie odpowiedź na oba te pytania pozostaje dosyć skomplikowana. Krzysztof Obremski porusza się wśród tego, co niskie i co wysokie, łączy Bachtina ze Stalinem, humanistykę z kulturystyką (swoją niespełnioną miłością) i przytacza rady Krzysztofa Ibisza z książki Jak dobrze wyglądać po 40-tce (sic!). Na taką różnorodność pozwala (?) przyjęta formuła książki i jej pojemny znaczeniowo tytuł.

Autor zestawia tak kultowych (i jednocześnie różnych) dla kinematografii polskiej oraz światowej bohaterów, jak James Bond i porucznik Borewicz, podejmując jednocześnie i szeroko rozwijając tematykę ukazywania ciała męskiego w filmie. Przywołuje postaci Brada Pitta, Marlona Brando czy też znanego miłośnikom dziesiątej muzy Johnny’ego Weissmullera, legendarnego odtwórcy roli Tarzana. Jednak, jak już wspomniałem, kinematografia służy jedynie rozwinięciu rozważań o roli płci w kinie i wykorzystywaniu seksualnego potencjału gwiazd oraz ich erotycznym wizerunku propagowanym przez media całego świata. Znanym przykładem kulturysty, który stał się też gwiazdą filmową, jest Steve Reeves (nie mylić z Christopherem Reevem). Obremskiego niewątpliwie fascynuje ludzkie ciało, jego możliwości i budowa. Oczywiście faworyzuje on ciała muskularne, harmonijnie zbudowane i nawet posuwa się do ryzykownej tezy, że kulturysta = humanista, regularne ćwiczenia są bowiem w pewnym sensie jakimś procesem stwarzania samego siebie. Właśnie w kontekście dobrego wyglądu i satysfakcji z własnego ciała pojawia się przywoływany i cytowany celebryta Krzysztof Ibisz. Innymi elementami kultury już popularnej są fragmenty książki poświęcone Rejsowi Marka Piwowskiego i chociaż moim zdaniem nie bardzo przystają do całości struktury dzieła, to zapewne są efektem zainteresowań badacza. Obremski w ciekawy sposób analizuje koncepcję ludowej kultury śmiechu Bachtina, stwierdzając, że to zwyczajnie totalna bzdura.

Bardzo interesująco wypada rozdział Sacrum i profanum. Manichejski dualizm religioznawstwa a prawowierne stopniowanie chrześcijańskiej świętości. Uczony stwierdza w nim, że w zasadzie bluźnierstwem jest równorzędne traktowanie tych kategorii, gdyż prowadzi ono do potępianego przez katolicyzm manicheizmu. Profanum powinno raczej zawierać się w sacrum i być mu podporządkowane jako element składowy. Otwarta pozostaje kwestia zestawienia prezentowanych poglądów z opiniami uczonych teologów.

Na koniec niezwykle istotne i niezbędne w tak zatytułowanej pracy kategorie feminizmu i seksualności. Do feminizmu autor podchodzi z dużą dozą zdrowego rozsądku i ironii. Jako przykład wybiórczego myślenia podaje chociażby projekt fotograficzny Harda Wenus , przedstawiający w zamierzeniu akty „zwyczajnych” kobiet, przeciwstawione rzecz jasna gałązkowatym modelkom. Badacz wskazuje jednak na swego rodzaju ekstremizm, gdyż dla widza alternatywą wychudzonych modelek pozostają jedynie ciała zwyczajnie otyłe i zaniedbane. Obremski stawia więc pytanie, czy brzuchaci mężczyźni także mogliby być podciągnięci pod kategorię „naturalności”, czy to raczej płeć i związane z nią poglądy decydują o postrzeganiu świata przez pomysłodawczynie projektu? Podobnie ironicznie traktuje autor zasłyszaną tezę feministyczną, że mężczyźni od kobiet powinni się uczyć ojcostwa. Czy zatem bycia matką kobiety powinny się uczyć od mężczyzn? Swoistej wiwisekcji poddaje także książkę Seks jest boski, czyli erotyka katolika o. Ksawerego Knotza. Słusznie wskazuje, że duchowny, podając przykłady kościelnej akceptacji i pochwały życia seksualnego małżonków oraz jego rozwoju, powołuje się raczej na pojedyncze przykłady z kilkusetletniej historii, aniżeli na zdecydowanie pruderyjną jednolitą ciągłość poglądów w tej sprawie.

Różnorodność tematów jest jednocześnie plusem i minusem tej książki, wcale udanej, miejscami zabawnej, a nawet pouczającej.

Jacek Hnidiuk

Krzysztof OBREMSKI, Ciało – płeć – kultura , Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, Toruń 2015.