Pierwsze wyspy
Nie będzie panegiryczną hiperbolą nazwanie Stanisława Sławomira Niciei najpierwszym dzisiaj lirnikiem dawnych polskich Kresów. Właśnie tak, ze świadomością całego bagażu znaczeń nadanych przez historię (kultury, literatury) temu słowu, a także tego, że S.S. Nicieja nie jest poetą, lecz profesorem historii.
Pierwsze książki, te o Cmentarzu Łyczakowskim (1988), o Cmentarzu Obrońców Lwowa (1990), były pracami historycznymi, jakie autor kontynuuje; służą też innym badaczom. Potem były (w mojej lekturze) Kresowe trójmiasto (2009), Lwów. Ogród snu i pamięci (2011). Obie są wyrazem dojrzewającej metody przedstawiania dziejów, polegającej na nasycaniu historycznej opowieści elementami biografii jej bohaterów i uczestników. To jest właśnie charakterystyczne dla dum i ballad dawnych lirników.
Prof. Nicieja bywa nazywany biografistą, co jest stwierdzeniem nader trafnym, ale zbyt ciasnym dla wyrażenia jego szczególnej umiejętności odkrywania i pokazywania czytelnikom zapomnianych lub nieznanych młodszym pokoleniom postaci, które wywarły znaczący wpływ na rozwój cywilizacyjny, kulturalny Kresów i całej Polski w ciągu wieków, a w dwudziestoleciu międzywojennym – na modernizację niepodległego państwa.
„Od czasów ukończenia studiów noszę w sobie przekonanie, że historię tworzą nie tylko władcy, przywódcy państw i partii czy bogaci oligarchowie. Historię tworzymy wszyscy” – deklaruje w krótkim wstępie Nicieja, wyznając, że inspiracją i wzorcem był mu Rękopis znaleziony w Saragossie Jana Potockiego. Lektura poświadcza analogie w konstruowaniu wędrówki po kresowych przestrzeniach, gdzie autor czyni przystanki w miejscach niezwykłych, także powinowactwa stylistyczne i klimat pełnego ciekawości zrozumienia dla każdej osobliwej okoliczności.
Najnowsza publikacja jest pierwszym tomem z zaplanowanego cyklu. Na stronie tytułowej czytamy, że obejmuje: Lwów, Stanisławów, Tarnopol, Brzeżany i Borysław. Te różnej wielkości miasta, o różnym znaczeniu w polskiej historii, są pierwszymi wyspami, które pióro autora oraz bogaty materiał ilustracyjny, wydobywają z odmętów, w jakie kresową Atlantydę pogrążyła historia.
Zajrzałam do rozdziału IV Brzeżany. Hetmańskie miasto , przypomniawszy sobie najmłodszą siostrę ojca, surową nauczycielkę matematyki w powojennym Wrocławiu, która pierwsze kroki zawodowe stawiała w Brzeżanach właśnie. I spotkałam tam postać historyczną, z jej lat młodzieńczych mało znaną: „Rydz [późniejszy marszałek Edward Rydz-Śmigły – MB] był uczynnym, pogodnym młodzieńcem. Jako uczeń ujawnił zdolności malarskie. Fascynował go teatr szkolny, w którym w inscenizacjach Konrada Wallenroda Mickiewicza i Odwiecznej baśni Przybyszewskiego nie tylko był autorem dekoracji i projektantem kostiumów, ale zagrał też z powodzeniem główne role, zyskując aplauz publiczności”.
W tego rodzaju spotkania obfituje książka, przynosząc wiadomości o miejscach, ludziach i o tym, jak ludzie – opuściwszy miejsca swego urodzenia, dzieciństwa, młodości – pozostawali z nimi związani. Autor na tych wyspach kresowej Atlantydy zapisuje dzisiaj ślady obecności niegdysiejszych mieszkańców, po to, by zostały we wspólnym środkowoeuropejskim czy europejskim dziedzictwie.
Tytułowa metafora łagodzi żal, przesuwając jego adres ku historii – sprawczyni przemieszczeń wielkich części narodów. Dla urodzonych, jak ja, na obszarach kresowej Atlantydy, ale i dla ich potomków lektura tej książki jest rejestrem zobowiązań pamięci i – ufam – powinności aktualnych. Pochodzenie z ziemi tak żyznej duchowo i kulturowo zobowiązuje.
Magdalena Bajer
Stanisław Sławomir Nicieja, Kresowa Atlantyda. Historia i mitologia miast kresowych. Tom I , WYDAWNICTWO MS, Opole 2012.