Piękne pomieszanie z poplątaniem

W sztuce symetria uchodzi za „kompozycję głupców”. U Iana Stewarta, światowej sławy matematyka, zasługuje na o wiele pochlebniejsze miano „kompozycji ekscentryków”. Tu obowiązują zgoła inne kanony estetyki. Symetria jest synonimem piękna. Piękna, które przez wieki rodziło się w tęgich, acz – trzeba przyznać – odbiegających nieco od utrwalonego stereotypu umysłach. Girolamo Cardano – ten od dzieła Ars Magna , w którym zamieścił metodę rozwiązywania równań trzeciego i czwartego stopnia – to uczony z mocno rozwiniętą żyłką hazardzisty. Wiliamowi Rowanowi Hamiltonowi, odkrywcy kwaternionów, autor nie omieszkuje wytknąć nałogowego alkoholizmu. Z kolei Karolowi Fryderykowi Gaussowi – twórcy konstrukcji siedemnastokąta foremnego za pomocą cyrkla i linijki – przypina łatkę „szczwanego lisa”. Tak, to zupełnie inna strona matematyki…

Nie, nie znaczy to wcale, że brak tu równań, wzorów czy fachowych pojęć. Na przekór tezie mówiącej, że zamieszczenie równania obniża sprzedaż książki o połowę, autor podejmuje wyzwanie. Popularyzacja – jak najbardziej, ale nie za wszelką cenę. Okazuje jednak serce mniej wyrobionym czytelnikom. „Większość zagadnień matematycznych jest zbyt trudna, aby każdy mógł je rozwiązać” – przyznaje i nie sposób się z nim nie zgodzić. Wychodząc z założenia, że równania mają być jak góry – piękne dopiero, gdy się je zobaczy z bliska – odsłania kawałek po kawałku tajemną dla wielu wiedzę o potęgach, niewiadomych, pierwiastkach… Snuje przy tym cały czas opowieść o ludziach, którzy za pomocą tych właśnie symboli i dzięki swojej inteligencji, ale także, a może nade wszystko, ponadprzeciętnej intuicji, jakiemuś dodatkowemu zmysłowi, niepohamowanej wyobraźni, tworzyli matematyczne teorie opisujące piękno struktur Wszechświata. Nierzadko przez przypadek. Évariste Galois, kluczowa postać panteonu sław (pechowy rewolucjonista, jak pisze o nim Stewart), szukając rozwiązania zagadki równań piątego stopnia, trafił na zupełnie nowy wymiar matematyki – teorię grup. To był punkt zwrotny w nauce o liczbach. O ile dla matematyków greckich były one istotą ich wiary, o tyle teraz stały się doskonałym narzędziem zrozumienia w fizyce. Zaczęto przyglądać się procesom, transformacjom, symetriom… „Cała ta nauka nabrała dziwnej, czasami zaskakującej piękności” – pieje z zachwytu Ian Stewart, dodając ustami kolejnego naukowego dziwaka: „matematyczne piękno jest tropem wiodącym do fizycznej prawdy. W gruncie rzeczy to dwie strony tego samego medalu”.

Takich niebanalnych postaci, które odcisnęły swoje piętno na dworze królowej nauk, jest więcej. Ich dokonania doceniano najczęściej dopiero po śmierci, we współczesnych im czasach spotykali się co najwyżej z niezrozumieniem. Być może była to cena, jaką płacili za swoje ambicje. A kto wie, czy nie bardziej za swoją ekscentryczność.

Obnażając liczne słabości swoich bohaterów, Stewart paradoksalnie dodaje im człowieczeństwa. Codzienne problemy, tragedie, namiętności przenikały się z ich matematycznym geniuszem. Lecz z trudem przychodzi autorowi odpowiedź na pytanie, jacy oni naprawdę wszyscy są. Sprowadzając ich do wspólnego miana homo mathematicus, szuka określenia, które najtrafniej charakteryzowałoby ten osobliwy gatunek. „Wspaniałość” uznaje za zbyt zadowalające, „zwodzenie” – zbyt bliskie sedna. Wreszcie dochodzi do wniosku, że idealne byłoby „pomieszanie z poplątaniem”. Lektura jego książki pokazuje, że nie odbiega daleko od prawdy. Pięknej prawdy.

Mariusz Karwowski

Ian Stewart, Dlaczego prawda jest piękna. O symetrii w matematyce i fizyce , tłum. Tomasz Krzysztoń, PRÓSZYŃSKI I S-KA, Warszawa 2012, seria: Na Ścieżkach Nauki.