Piekło prekariatu
Książka Standinga to niepokojąca diagnoza i krytyka aktualnej sytuacji społeczno-ekonomicznej, w której mechanizmy rynkowe przenikają każdą sferę życia, a dominującą grupą społeczną staje się prekariat (od słów precarious, tzn. niepewny, i proletariat).
Standing nazywa prekariuszami ludzi pozbawionych zabezpieczeń socjalnych i nadziei na stałe zatrudnienie, niepewnych pracy, dochodu, ale też bez poczucia przynależności do społeczności zawodowej opartej na stałych normach i praktykach oraz bez szansy na długofalowy rozwój i planowanie, zmuszonych do życia teraźniejszością. Powodowane tym frustracja i lęk sprawiają, że prekariat jest też klasą niebezpieczną.
Myliłby się ten, kto zawężałby pojęcie prekariatu do ludzi młodych pracujących na umowach śmieciowych. Standing zwraca uwagę, że wśród prekariuszy są też bezrobotni, osoby pracujące na czarno, osoby starsze, imigranci, lecz także dyskryminowane kobiety, pracownicy dobrze wykształceni, lecz niskopłatni lub wyzyskiwani, a nawet więźniowie. Do niedawna strefą wolną od prekaryzacji był sektor publiczny, zapewniający standardy pracy i stabilność zatrudnienia. Dziś i on wprzęgany jest w system elastyczności. Prekariat jest więc grupą bardzo zróżnicowaną, a na zasilenie jego armii narażeni jesteśmy wszyscy.
Konkurencyjność, etos wydajności, obsesja kalkulowania wszystkiego, charakterystyczne dla współczesnych państw neoliberalnych, zamieniają więzi międzyludzkie w kontrakty i niszczą życie rodzinne. Kiedy za „rozkład” rodziny obwinia się liberalizację obyczajów, domaganie się praw przez mniejszości nieheteronormatywne, tak naprawdę odwraca się uwagę od tego, co jej naprawdę zagraża. Od tego, że nie sposób decydować się na małżeństwo, a tym bardziej rodzicielstwo, kiedy nie ma się pewności, czy samemu zdoła się utrzymać. W konsekwencji prekarnej sytuacji coraz więcej ludzi w wieku produkcyjnym mieszka z rodzicami. Jest taniej i bezpieczniej, a i tak granica między pracą a domem ulega zatarciu. Na rzecz pracy.
Jak zauważa Jacek Żakowski we wstępie do książki, żyjemy w świecie ogarniętym obsesją liczenia, ale prowadzi się tylko te rachunki, które potwierdzają ideologiczną wiarę zlecającego liczenie albo liczącego. Ekstremalnym przypadkiem są zegary długu publicznego, które neoliberałowie wieszają w centrach wielu miast świata. Pokazują one zobowiązania finansowe rządów, ale nigdy nie uwzględniają długów zaciągniętych wobec środowiska, infrastruktury, kapitałów społecznych. Nigdy nie policzono, jakie są finansowe skutki ubocznych kosztów prekaryzacji: załamania dzietności, emigracji, wymuszonego ekonomicznie singielskiego modelu życia, a zwłaszcza wynikającego z niepewnej egzystencji społecznego stresu, którego wzrost istotnie zwiększa ryzyko wielu chorób, przestępstw, patologii społecznych i przedwczesnych śmierci.
Prekariat nawet nie może się zbuntować, bo jest zbyt rozproszony i niejednorodny, nie ma reprezentacji. Poniekąd prowadzi wręcz wojnę sam ze sobą, gdy jedna grupa w jego obrębie obwinia za swoje słabości i upokorzenia inną (np. niskopłatni pracownicy obwiniają imigrantów). Napięcia wewnątrz prekariatu nastawiają ludzi przeciwko sobie, przez co nie widzą oni, że to neoliberalny system odpowiada za los, który przyszło im wspólnie dzielić. Stają się więc podatni na populistyczną, neofaszystowską retorykę, co już widać w Ameryce i w Europie. Dlatego prekariat jest klasą niebezpieczną i trzeba „politykę piekła” zastąpić umiarkowanie utopijną „polityką raju”, która zdoła odpowiedzieć na jego zagrożenia.
Anna Jawor
Guy STANDING, Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa , tłum. Krzysztof Czarnecki, Paweł Kaczmarski, Mateusz Karolak, redakcja naukowa Maciej Szlinder, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2014.