O uczonych bez patosu
Wystawić komuś pochwalną laurkę jest łatwo. Szczególnie jeśli ma się do czynienia z osobą zasłużoną. Wystarczy zebrać cały dotychczasowy dorobek, opisać szczegółowo wszelkie osiągnięcia oraz wskazać na same pozytywne cechy charakteru i hagiografia gotowa. Wiele takich pozycji funkcjonuje obecnie na rynku. Zbigniew Drozdowicz postanowił jednak pójść inną drogą. W swojej Republice uczonych, książce, którą potraktować można jako zbiór refleksji dotyczących tytułowego środowiska, autor wyraźnie odżegnuje się od przyjęcia postawy wyłącznie gloryfikującej ludzi związanych ze światem nauki. Rzeczona książka wskazuje na potrzebę obiektywnego i krytycznego spojrzenia na największe nawet autorytety, nie po to bynajmniej, aby umniejszyć ich wartość, ale raczej odbrązowić wyidealizowany zbyt często wizerunek.
Drozdowicz biegle i ze swadą operuje słowem, a w jego wypowiedziach widać pasję, zaangażowanie i wysublimowane poczucie humoru. On sam już we wstępie potwierdza, że pisanie należy do tego rodzaju czynności, których wykonywanie dodaje prawdziwej energii. „Wypowiadanie się na piśmie traktuję jako swój zawodowy obowiązek, a jego wypełnianie nie przysparza mi aż tak wielu problemów, aby w końcu zaniechać tego zajęcia. Nie bez znaczenia jest również występująca w ostatnich kilkunastu latach wzmożona intensywność akademickiego życia w Polsce”.
Autor od wielu lat związany i działający na rzecz środowiska naukowo-dydaktycznego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, gdzie w okresie 2008-2016 sprawował funkcję dziekana Wydziału Nauk Społecznych, ma z pewnością do zaoferowania pokaźną ilość inspirujących do dalszej dyskusji przemyśleń, wynikających z poczynionych przez siebie obserwacji. W narracji posegregowanej w kilka bloków tematycznych, które zgodnie z intencją autora funkcjonować mogą jako oddzielne byty, przewija się wiele różnorakich zagadnień. Znalazło się miejsce na problematykę współczesnych i dawnych metod zarządzania uczelnią, są rozdziały poświęcone samodzielności naukowej widzianej z dwóch perspektywy: amerykańskiej i polskiej. Jest także passus odnoszący się do zjawiska traktowanego obecnie przez wielu obserwatorów jako zanikające, czyli czytania ze zrozumieniem. Drozdowicza zajmuje ponadto sytuacja uczonych, którzy odnieśli sukces w stosunkowo młodym wieku, jak chociażby przywoływani na kartach książki odkrywcy podwójnej struktury DNA, którzy za swoje osiągnięcie otrzymali w 1962 r. Nagrodę Nobla. Posługiwanie się przykładami wybitnych postaci jest w ogóle jedną z metod pracy autora. Przywoływanie takich figur, jak Kartezjusz, Darwin czy Einstein świetnie ilustruje zagadnienie dotyczące entuzjazmu i doświadczenia, elementów niezbędnych do osiągnięcia sukcesu w nauce.
W książce nie mogło oczywiście zabraknąć rozważań dotyczących istoty fenomenu autorytetu naukowego jako takiego. Zmieniający się nieustannie świat, w którym fluktuacji ulegają nawet podstawowe wartości, powoduje, że wielu z tych, którzy byli dotychczas na firmamencie, traci na naszych oczach swój zjawiskowy blask. Próbę czasu pozytywnie przechodzą jednostki naprawdę wybitne. Spośród autorytetów prawdziwych i autorytetów opatrzonych w książce przydomkiem „tak zwany”, z pewnością tylko ci pierwsi mają szansę na zawsze pozostać w pamięci potomnych.
Kreśląc portret uczonych oraz otaczającego ich środowiska, daje Drozdowicz możliwość wejścia na ścieżkę refleksji nad jednym z istniejących wycinków rzeczywistości. Warto dać sobie szansę i poświęcić chwilę, by pochylić się nad przemyśleniami autora operującego swoistym rodzajem narracji, która, jak sam pisze, nie jest ani publicystyką, ani eseistyką, ani formą charakterystyczną dla typowych rozpraw naukowych, ale raczej kompilacją wielu stylów i wpływów.
Aneta Zawadzka
Zbigniew DROZDOWICZ, Republika uczonych. Bez namaszczenia , Wydawnictwo Naukowe Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, Poznań 2018.