Nieromantyczny obraz romantyka
Mickiewicza wyobrażam sobie jako natchnionego poetę z błyskiem w oku albo z okiem zamglonym, pobladłym licem, czasami gorączkowym rumieńcem; zmierzwione włosy, kamizelka zapięta krzywo, biała koszula – dość absurdalnie – à la Słowacki i twarz bijąca wręcz nieziemskim blaskiem. Niestety, to raczej infantylne projekcje romantycznego wizerunku wieszcza. Tak naprawdę nie wiemy, jak wyglądał poeta podczas pisania ballad, Dziadów czy Grażyny . Mickiewicz siedział wtedy w samotni, w skromnej kwaterze nauczycielskiej w Kownie i utyskiwał na brak znajomych i przyjaciół. Ale właśnie dzięki temu osamotnieniu mamy najbardziej wiarygodne świadectwa okoliczności powstania wczesnych utworów poety – listy Mickiewicza do przyjaciół.
Leszek Libera w swojej ostatniej pracy, zatytułowanej po prostu Mickiewicz , pisze o obyczajach poety, które nijak nie pokrywają się z moim wyobrażeniem natchnionego geniusza, tworzącego w niekontrolowanym szale. Z listów wynika, że niejedna ballada powstała przy filiżance kawy – gorącej, świeżo zaparzonej o bardzo wczesnej godzinie porannej. „(…) wstaję prawie zawsze o czwartej (…), a kawę piję zaraz po piątej. Ranek zajęty pisaniem seksternów, ćwiczeniem się w niemczyźnie (…)” – pisze w jednym z listów. Zatem Mickiewicz był rannym ptaszkiem, a swój szał twórczy, w co nadal chcę wierzyć, najwyraźniej tonował filiżanką mocnej kawy. Jednak nie tylko kawa była ratunkiem dla poety. Praca nad Grażyną szła Mickiewiczowi opornie. Libera przytacza fragmenty listów: „powieści skończyć nie mogę, wiersze wyciągam jak druty żelazne”. Znaczące, że właśnie w tym czasie poeta zaczął palić szczególnie intensywnie. W listach do przyjaciół zwraca się o przysyłanie mu tytoniu. Składa zamówienia szczegółowe i zdradzające znawstwo przedmiotu.
Z książki Libery wyłania się zatem taki obraz Mickiewicza: klepana robota, bez natchnienia, w kłębach fajkowego tureckiego dymu i przy nieodłącznej od wczesnego ranka kawie. Jak pisze sam autor, zgoła nieromantyczny to obraz romantycznego poety.
Skoro o używkach mowa, nie sposób pominąć trzeciego uzależnienia poety, alkoholu. Mickiewicz nigdy nie ukrywał swojego pociągu do butelki i kieliszka. Dlaczego w sumie miałby to czynić, skoro słynni lekarze epoki zalecali alkohol w swoich terapiach? A twórca Ballad i romansów w swych licznych stanach hipochondrycznych był niezwykle czuły na punkcie swojego zdrowia. Wiara w uzdrawiającą moc alkoholu była u niego na tyle silna, że na łożu śmierci, zamiast ziółek, wypił „szklankę kawy z koniakiem”.
Zresztą swoista fascynacja trunkami, wpływem alkoholu na zachowanie człowieka znajduje wyraz w twórczości Mickiewicza. Najlepiej widać to w kreacji Konrada Wallenroda, zawierającej studium psychiki samotnego człowieka ulegającego alkoholizmowi. Czy bohater „skalany” alkoholizmem jest odbiciem własnych lęków poety? Na to pytanie Libera nie daje jednoznacznej odpowiedzi. Ale jedno jest pewne, okres rosyjski w biografii autora Konrada Wallenroda szczególnie przesiąknięty jest alkoholem. Niezliczone uczty na cześć polskiego poety w kręgach literackich i artystycznych odbijały się szerokim echem, dochodzącym aż do Warszawy. Mickiewicz sam był zaniepokojony „doniesieniami o pijatykach i improwizacjach”.
Obok Mickiewiczowskiej kawy, tytoniu i butelczyny wina, postanowiłam wyróżnić także… kartofel. Oczywiście nie odgrywa on w twórczości poety szczególnej roli, ale w kontekście życia, przyzwyczajeń i obyczajów romantycznego poety wydał mi się niezwykle zabawny. Mickiewicz – wielbiciel kartofla. Tak pisze o nim Libera i jak można się domyślać, też się przy tym uśmiecha.
Książkę Leszka Libery czyta się jednym tchem, bardziej jak wciągającą powieść niż pracę naukową, którą ze wszech miar jest. Autor skonstruował ją w ulubiony sposób dla naszych czasów – schował w książce inteligentny serial, odsłaniający tajemnice życia dobrze znanego nam bohatera. Mistrzowski i podstępny pomysł na czytanie serialu.
Małgorzata Pawełczyk
Leszek LIBERA, Mickiewicz , Oficyna Wydawnicza Uniwersytetu Zielonogórskiego, Zielona Góra 2015.