Lektura obowiązkowa

W dobie bardzo ostrej debaty publicznej w Polsce trzeba uważać z używaniem mocnych słów, ale nie waham się z użyciem ich w tym momencie: książka prof. Marka Kwieka to obowiązkowa lektura dla czytelników FA – a więc dla osób, które chcą jak najwięcej wiedzieć, a przede wszystkim rozumieć z przemian zachodzących w polskim szkolnictwie wyższym i nauce. Kreśli ona w miarę pełny obraz stanu polskich uczelni na tle szkolnictwa wyższego w krajach Europy Zachodniej.

Tym, co w tej pracy zwraca uwagę najmocniej, jest ścisłe powiązanie wniosków z naukowo opisanym stanem faktycznym, z którego wnioski te są wyprowadzane. Autor ma wyraziste poglądy, ale za każdym z nich stoją mocne argumenty i twarde dane. Na tym polega prawdziwa nauka i uczciwość naukowa. Gdy bije na alarm, pokazuje wcześniej, że dana sytuacja jest naprawdę niepokojąca. Gdy wskazuje na konieczność szybkich zmian, przekonująco kreśli obecny niedobry stan i udowadnia, że dalsze zwlekanie może skutkować wielorakimi i nie do nadrobienia zapóźnieniami nauki polskiej w stosunku do zachodnioeuropejskiej. Warto też podkreślić, że autor precyzyjnie i zrozumiale wyjaśnia zastosowaną przez siebie metodologię, co pozwala również czytelnikom niezorientowanym w socjologii ani statystyce zorientować się nie tylko co wiemy, ale także skąd to wiemy. Książka ta pozwala też wyjść ponad poziom dyskusji o polskim szkolnictwie wyższym, charakterystyczny zarówno dla mediów, jak i dla wielu debat między samymi ludźmi nauki. Wskazywanie na niedostatki nie ma charakteru zarzutów czy tym bardziej ataku – autor wskazuje i nazywa zjawiska, nigdy natomiast nie ocenia ludzi jako takich ani nie imputuje im żadnych niskich motywacji, szanując ich pracę i osiągnięcia.

Autor przeciwstawia się tezom o wyjątkowości polskiego szkolnictwa wyższego, demonstrując na przykładach, że „gonienie Zachodu” to nie moda ani efekt kompleksów, ale konieczność, jeśli chcemy, aby polska gospodarka była faktycznie oparta na wiedzy (a tylko wtedy będzie konkurencyjna). Świat w tej pracy nie jest czarno-biały. Położony na polskich uczelniach po 1990 r. nacisk na kształcenie studentów kosztem badań naukowych poskutkował umasowieniem wyższego wykształcenia, które – choć samo w sobie dobre – spowodowało, że aż 43% polskich naukowców w ogóle nie publikuje, a to sprawia, że – zdaniem autora, a nie sposób nie przyznać mu racji – polska nauka przesuwa się stopniowo z zewnętrznych rejonów europejskiego centrum na peryferia. To nie kasandryczne wizje, które można zbyć machnięciem ręki – samozadowolenie może nas sporo kosztować. Od dawna nie czytałem pracy stricte naukowej, która byłaby tak nieprzyjemnym zimnym prysznicem. Jednocześnie autor wskazuje, że dzięki reformom z lat 2005 i 2009-2012 większość negatywnych tendencji została odwrócona, a problemem jest raczej zbyt wolne tempo zmian. To kolejna różnica między nauką a publicystyką o nauce – nie atrakcyjne (bo skrajne) sądy, a dążenie do prawdy.

Autor ustrzegł się także szeregu innych błędów. Nie chwali bezkrytycznie mitycznego Zachodu przy jednoczesnym dezawuowaniu polskiego podwórka; z książki można się niejako mimochodem dowiedzieć, że część polskich problemów – choć nie w takiej skali – dotyka również naukę fińską, włoską, portugalską czy nawet niemiecką. Nie jest również czołobitny wobec amerykańskiego modelu funkcjonowania środowiska akademickiego, wskazuje raczej, że upodobnianie się do niego jest w całej Europie nieuniknione (co nie znaczy, że zawsze dobre). Nie skupia się wyłącznie na naukach ścisłych i medycynie, precyzyjnie określa różnice między uprawianiem różnych dziedzin wiedzy w Polsce i miło zobaczyć na postawie twardych danych, że polska humanistyka nie jest wcale skazana na marginalność, a jej zła kondycja jest wynikiem niedofinansowania i ogólnego złego stanu całej polskiej nauki. Wreszcie autor nie podziela charakterystycznej dla wielu przedstawicieli władzy i biznesu przekonania, że badania stosowane to jedyny istotny rodzaj nauki, a wszelkie badania podstawowe to tylko nieszkodliwe hobby.

Wiedzę teoretyczną czytelnika poszerzają, w mojej opinii, zwłaszcza rozdziały omawiające: 1) koncepcje sposobu funkcjonowania uniwersytetu, 2) poglądy na temat przemian roli szkolnictwa wyższego w zmieniającym się świecie i 3) pojęcie trzeciej misji uniwersytetu (współpracy z biznesem) oraz metody jej realizacji. Prof. Kwiek pokazuje, że problemy polskiej nauki wynikają nie tylko z praktycznych rozwiązań i procedur stosowanych na uczelniach, a zatem nie sposób ich rozwiązać kilkoma prostymi zarządzeniami. Ich źródłem są często wzorce i wyobrażenia na temat funkcjonowania uniwersytetu w społeczeństwie i państwie obecne w świadomości kadry naukowej. Same w sobie wzorce te nie są złe, ale mogą po prostu nie pasować do świata XXI wieku.

Wśród tych zalet wskazać muszę jednak na koniec na jedną – drobną być może, ale drażniącą – wadę tej publikacji. Jest nią zadziwiająca wręcz liczba błędów korektorskich, która nie powinna mieć racji bytu w książce wydanej przez PWN. Przyczyna konsekwentnego pisania wyrażenia przyimkowego „za granicą” tak, jak gdyby był to rzeczownik w narzędniku („zagranicą”) – kilkadziesiąt razy w całej pracy – pozostaje dla mnie tajemnicą.

Marek Misiak

Marek KWIEK, Uniwersytet w dobie przemian. Instytucje i kadra akademicka w warunkach rosnącej konkurencji , Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2015.