Kłopotliwe państwo
To książka o jakości polskiej polityki ostatnich 5 lat. W pierwszej jej części dokonany został obrachunek ze zbyt pospiesznie przyjętą – zdaniem autora – koncepcją budowy III RP jako państwa liberalnego. Chodzi o nienaturalną, przesadną i często kuriozalną formę liberalizmu, przejawiającą się brakiem jasnych, przejrzystych koncepcji wychowania młodego pokolenia, parodią niektórych separatyzmów regionalnych, które zdążyły się ujawnić po kilku latach od wprowadzenia reformy administracyjnej kraju, nieporozumieniami wokół parytetu czy choćby o manipulacje wypowiedziami dotyczącymi osób o orientacji homoseksualnej. Druga część dotyczy wymiaru ekonomicznego, w którego tle znajdują się kwestie prezydentury, przejścia w procesie transformacji od Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej do Unii Europejskiej, funkcjonowania Trybunału Konstytucyjnego, a także piłki nożnej. W trzeciej części autor porusza problemy relacji pomiędzy politykami PO i PiS. Część czwarta to charakterystyka naszych stosunków zagranicznych, głównie z sąsiadami, ale także z UE.
Autor opisuje model nadzwyczaj szybkiej, bo wymuszonej procesem transformacji systemowej, kariery naukowej w niektórych uczelniach w Polsce. Dotyczy to zwłaszcza wszystkich kierunków powiązanych uprzednio z marksizmem-leninizmem, które błyskawicznie przekształciły się w nowej sytuacji ustrojowo-gospodarczej w prężne, a nawet autorytarnie oddziaływujące ośrodki promujące demokrację liberalną, wolny rynek czy też będące czołowymi rzecznikami ściślejszej integracji Polski z UE. Co do tego ostatniego Kloczkowski zaznacza, że do momentu naszego wstąpienia do Unii mieliśmy jako państwo określone priorytety polityki zagranicznej. Skończyły się jednak, wygasły po 1 maja 2004. Instytucje, które w okresie przedakcesyjnym miały rzetelnie zajmować się analizowaniem mechanizmów funkcjonowania Unii, zajmowały się unijną propagandą. Otrzymały zresztą na to odpowiednie środki. Niestety, zdołały wytworzyć w społeczeństwie stan świadomości, iż w zjednoczonej Europie nastały czasy solidarnej współpracy, a polska racja stanu, w imię jednoczenia się i przezwyciężania dotychczasowych antagonizmów, powinna raczej odejść do lamusa historii.
Z dzisiejszej perspektywy jasno już widać, że w zjednoczonej Europie pojawiające się tendencje odśrodkowe wstrząsają podstawami Unii. W przypadkach kryzysów gospodarczych poszczególne państwa ratują przede wszystkim swoje gospodarki. Światowe kryzysy gospodarcze z kolei blokują inicjatywy wspólnotowe. Poza tym w ostatnich latach skutecznie zaniedbywaliśmy nawet najbliższe, naturalne, sąsiedzkie relacje z Czechami, Słowacją czy „bratankami” Węgrami. Coraz powszechniejsze staje się mniemanie, że nie musimy mieć już własnej polityki zagranicznej, wystarczy, że będzie nas reprezentowała Bruksela. Antidotum na takie zaniedbania byłoby wykształcenie kadry ekspertów w dziedzinie polityki zagranicznej, jak w Niemczech czy Francji. Autor jednak obawia się, czy nasi politycy słuchaliby ekspertów, bowiem „w czasach prymatu politycznego marketingu i kierowania się głównie wskazaniami słupków poparcia, liderzy partyjni rzadko poświęcają wiele uwagi zapleczu polityki zagranicznej, a jeśli to czynią, analizują je głównie pod kątem wewnętrznych rozgrywek”.
Bogdan Bernat
Jacek Kloczkowski, Czasy grubej przesady. Szkice o polityce polskiej 2005-2010 , ośrodek myśli politycznej, Kraków 2010, seria: Biblioteka Myśli Politycznej.