Gałczyński bez skazy?

Książka Teresy Wilkoń dowodzi słuszności uwagi Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, poczynionej w 1946 roku: „Gałczyński jest poetą łatwym dla czytelników, a bardzo trudnym dla krytyków”. W pierwszej dekadzie XXI wieku znajdziemy na to wiele dowodów. Wydano co najmniej kilka obszernych opracowań, po lekturze których autor Zaczarowanej dorożki ze swoją liryką i satyrą okazuje się być kimś innym, tzn. bardziej frapującym, skomplikowanym, głębszym.

Autorka słusznie wychodzi od skonfrontowania swojego odczytania poematów Gałczyńskiego ze stereotypem odbiorczym, ukształtowanym pod wpływem, mówiąc delikatnie, nieco zwietrzałych i jednostronnych opinii Artura Sandauera. Punktem wyjścia katowickiej badaczki jest przezwyciężenie stereotypu, według którego świat poetycki Gałczyńskiego ma swe główne źródła w kulturze jarmarcznej. To zresztą przykład formuły interpretacyjnej motywowanej potrzebą znajdowania dla literatury ludowych i proletariackich uzasadnień.

Książka włącza się w szereg rozpoznań uwidoczniających niebywałą erudycję poety, obecną m.in. w większości jego poematów, by wymienić tylko Bal u Salomona , Notatki z nieudanych rekolekcji paryskich czy Niobe .

Autorka skupia się w kolejnych rozdziałach i podrozdziałach często na zreferowaniu zewnętrznych, językowo-stylistycznych znamion dłuższych form lirycznych Gałczyńskiego. Narracja badaczki robi się ciekawsza, gdy zmierza ona do porządkowania rozlicznych drobnych obserwacji i jej konstatacje nabierają cech sądów syntetycznych. Dzieje się tak, gdy pisze o przenikaniu się w poematach różnych nurtów poetycko-filozoficznych: arkadyjskiego, dionizyjskiego, epikurejskiego oraz orfickiego, egzystencjalistycznego. Laurkowy, „brązowniczy”, „romantyczny” czy idealizacyjny opis dorobku poetyckiego jest miły, zapewne ma walory jako metoda jego przedstawiania w pewnych okolicznościach.

Szkoda, że badaczka rozpatrując poematy Gałczyńskiego nie poszła śladem Jacka Łukasiewicza, który w książce Oko poematu (1991) dał ogląd i przegląd tego gatunku w poezji współczesnej jako poetyckiego znaku zakrętów dziejowych Polski.

Książka przynosi sporo przykładów sposobu czytania twórczości Gałczyńskiego według jego legendy, a właściwie legend powtarzanych niekiedy bez związku z faktami biograficznymi czy nawet bibliograficznymi. Autorka broni poetę przed krytyczną tradycją patrzenia na jego los i poezję; mieszczą się w niej dość dawne opinie Czesława Miłosza i te bliższe naszym latom Jacka Trznadla, Janusza Sławińskiego, Jana Walca. Niestety, „niezależność” i „oryginalność” nie były wartościami, dla których poeta poświęcał wszystko. Autorka, rozprawiając się z niektórymi stereotypami, utrwala i upowszechnia inne.

Osobowość twórcza Gałczyńskiego jest pokomplikowana i sprzeczna w sobie. Niekiedy trudna i bolesna prawda o poecie przysporzy mu więcej czytelników niż czynienie z niego męczennika i ofiary.

Opinia Jerzego Giedroycia, że nawet oportunizm poety „był podszyty jakimś dyskretnym nurtem opozycyjnym”, jest miejscem, w którym mogłaby rozpoczynać się bardzo pasjonująca książka o dramatycznych zmaganiach Gałczyńskiego ze sobą, materią języka, myśli, sztuki, a także codzienności, polityki i historii. Wszak sam Czesław Miłosz, mimo że zaliczył wybitnego liryka i satyryka do „zniewolonych umysłów”, określił Gałczyńskiego mianem jednego z najbardziej tajemniczych polskich poetów XX wieku.

Zbigniew Chojnowski

Teresa Wilkoń, Poematy Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego , wydawnictwo uniwersytetu śląskiego, Katowice 2010, seria: Prace Naukowe UŚ w Katowicach.