Francuski wychowawca

Jest zapomnianą postacią wspólnej polsko-francuskiej historii. Dziś, gdy znaczenie Francji, jej kultury czy języka zdecydowanie osłabły, czytając tę pięknie napisaną biografię można odnieść wrażenie, że francuski świat wykwintu, subtelnego dyktatu manier, żołnierskich postaw honoru, zakorzeniony jest bardzo głęboko. Bo generał Ludwik Faury to harmonijnie ukształtowany charakter, pełna ciepła, serdeczna osobowość, człowiek oddany swojej profesji i trwający pomimo przeszkód na powierzonym przyczółku. Był wychowankiem Ferdynanda Focha w Wyższej Szkole Wojennej w Paryżu, posiadł doskonały zmysł taktyczny i cieszącą się uznaniem zdolność wyjaśniania zawiłości sztuki wojennej. Jego kultura osobista, wiedza wojskowa, doświadczenie wojenne i niezwykłe metody nauczania taktyki zapewniły mu prestiż i autorytet. Bez wahania stawił się na rozkaz, gdy w 1919 został przydzielony do służby we Francuskiej Misji Wojskowej w Polsce.

Nikt nie nadawał się lepiej – zdaniem biografa Faury’ego – do szkolenia naszej kadry sztabowej w tamtym czasie. Faury natychmiast zostaje dyrektorem nauk warszawskiej Wyższej Szkoły Wojennej, dumnej następczyni niegdysiejszej Szkoły Rycerskiej. W Polsce przeżywa dwa dużej wagi wydarzenia: kampanię wojny polsko-bolszewickiej i przewrót majowy 1926 roku.

Wielkim aktem wychowawczej mądrości Faury’ego pozostaje jego zachowanie tuż po przewrocie majowym. Część rocznika skierowano wówczas do obrony Belwederu. Jeden ze słuchaczy zginął, a pozostali podzielili się na dwa wrogie sobie obozy. Faury wygłosił mowę pogrzebową nad grobem poległego, a w kilka dni po przewrocie zarządził konną przejażdżkę słuchaczy i profesorów na miejsce walk na Moście Poniatowskiego. Pokazał miejsce, w którym pielęgniarka, ksiądz i oficer przekroczyli pierwszą linię, idąc ku linii przeciwnej. Obie linie zamarły wtedy poruszone przykładem. Faury miał wówczas dodać: „Oto, do czego są zdolni Polacy, gdy są zjednoczeni”.

W roku 1928, w porozumieniu z rządem francuskim, marszałek Piłsudski powziął decyzję o odesłaniu Francuskiej Misji Wojskowej, starając się zatrzymać Faury’ego. Dowództwo naczelne armii francuskiej wywierało jednak nacisk na swego oficera, by wrócił do Francji. Powrócił i usilnie pracował na rzecz zacieśnienia relacji francusko-polskich.

Jako strateg wysunął Faury tezę, według której na wypadek wojny obronnej z Niemcami dowództwu polskiemu nie wolno pozostawić żadnych sił w korytarzu pomorskim, bo zostaną przyparte do Wisły i odcięte, nie wolno też wysuwać sił do operacyjnie martwego występu poznańskiego, gdyż zostałyby tam oskrzydlone, odłączone od reszty sił i pobite.

1 września 1939 Faury jest w Warszawie. Wywiera nacisk na polskie dowództwo, by porzuciło plan obrony koncentrycznej, który jego zdaniem był już nie do wykonania. Ta dyrektywa gen. Maurice’a Gamelina, aby „wytrwać za wszelka cenę” miałaby sens, gdyby Francja wywiązała się z układu z Polską i pospieszyła z ofensywą. Faury przewidział pesymistyczny scenariusz. W Rumunii starał się o to, by jak największa liczba żołnierzy przedostała się do Francji.

W ostatnim wywiadzie z czerwca 1939 powiedział: „Kochałem Polskę od małego, instynktownie, a z przekonania poświęciłem jej wiele lat mego dojrzałego życia. Teraz łączę sławne Wojsko Polskie i wielki naród polski w jednym uczuciu miłości i podziwu, tym głębszym, im lepiej umiem docenić wolę życia, ducha poświęcenia i wysokie poczucie honoru ożywiające Polaków”.

Bogdan Bernat

Lech Maliszewski, Louis Faury (1874-1947). Przez chwałę do zapomnienia. Losy niezłomnego przyjaciela Polski potargane zawieruchą dziejów, Lubelskie Towarzystwo Naukowe, Lublin 2010.