Dlaczego kochamy i zdradzamy?

We wschodniej Afryce żyją koziołki skalne – prawdopodobnie najbardziej monogamiczne ssaki. Nie tylko łączą się one w pary na całe życie, ale również nie oddalają się od siebie na więcej niż 10 metrów. Kiedy jedno skubie trawę, drugie czuwa nad jego bezpieczeństwem. Gdy samica skończy się paść, podchodzi do partnera i daje mu znak, że teraz jego kolej. Staje na półce skalnej, by lepiej widzieć okolicę, i pilnuje, by towarzysz mógł spokojnie zjeść. Aż można się rozczulić nad tak wielką miłością i oddaniem. Nauka jednak zabija romantyzm, ponieważ udowadnia, że zachowanie koziołków jest w dużej części oparte na pragmatyzmie, chęci przeżycia i przekazania własnych genów. Te miniaturowe kopytne żyją na otwartych półkach skalnych i są stale narażone na ataki drapieżników. Jeśli jeden koziołek zginie przez nieuwagę towarzysza, temu drugiemu trudno znaleźć nowego partnera wśród innych par monogamistów – wszyscy są już zajęci lub za młodzi i za mało doświadczeni, by zawierzyć im swoje życie.

Podobną współpracę obserwuje się u wielu ptaków – gdy jedno wygrzewa w gnieździe jaja, drugie leci zdobyć posiłek. W innym przypadku jajka albo zmarzną, albo staną się czyimś pożywieniem. Monogamia się opłaca, bo zwiększa możliwości przeżycia potomków, nawet jeśli jest ona tylko sezonowa, jak u tych ptaków, które zmieniają partnera każdego roku. Ale przez jeden sezon są wierne. Niestety duży mózg kręgowców długo się rozwija, młode potrzebują czasu, by się usamodzielnić. A im większy mózg ma dana grupa stworzeń, im bardziej rozwinięta inteligencja, tym dłużej młode pozostają pod opieką rodziców. Tym bardziej potrzebny jest też współudział rodziców w wychowaniu potomstwa. Na szczęście duży mózg pozwala ogarnąć trudy życia w związku monogamicznym i wybrać najlepszego partnera, dlatego to właśnie zwierzęta łączące się w monogamiczne pary mają największe mózgi.

Ale czy na pewno ma to związek? Chęć zwiększania szans na przetrwanie potomka wciąż walczy z chęcią zwiększania własnych możliwości reprodukcyjnych przez częste zmiany partnerów. Znalezienie nowego również wymaga nie lada główkowania. Tu też potrzebujemy większych mózgów. Owszem, jeśli wybieramy życie w poligamii, błędy w wyborze nie są tak dotkliwe – zawsze można poszukać nowego towarzysza, nie bojąc się, że całe życie będziemy źle inwestować swoje geny.

U ludzi jednak wciąż współudział w wychowaniu dzieci zdaje się wpływać na ich sukces życiowy, a tym samym na szanse przetrwania genów rodziców. Zwykło się mówić, że mężczyzna zawsze potrzebny był do zdobywania jedzenia i przynoszenia go do jaskini. Z badań wynika jednak, że te zwykle niewielkie zdobycze upolowane przez mężczyzn nie były znaczące w diecie ich rodziny. Kobiety same potrafiły wyżywić się wygrzebanymi przez siebie korzonkami czy upolować drobne zwierzę. Do wychowywania dzieci też nie był potrzebny mężczyzna, skoro ludzkie babcie tak szybko przekwitają i mogą z powodzeniem pomóc córce przy wnuczku. O wiele lepiej w kwestii wychowania dogadać się z kobietą niż z mężczyzną… A mężczyzna? Dlaczego miałby wiązać się z jedną kobietą, skoro ona, zajęta jego dzieckiem, na dłuższy czas wypadnie z obiegu zdolnych do rozrodu lub po prostu dopadnie ją menopauza? Mężczyzna przecież utrzymuje zdolności rozrodcze nawet na starość.

Po co więc łączymy się w pary? Dlaczego się zakochujemy? Co sprawia, że zdradzamy lub jesteśmy w stanie żyć ze zdradzającą nas osobą? Dlaczego jedni są dla nas atrakcyjni, a inni nie?

Nauka na wiele tych pytań nie daje jednoznacznych odpowiedzi; inne zdają się być tak proste, że zaczynamy mieć wątpliwości, czy prawdziwa miłość naprawdę istnieje. Warto zastanawiać się nad tym przy książkach Robina Dunbara (polecam również Nowa historia ewolucji człowieka oraz Człowiek. Biografia ). Teoria na temat tego, po co kobiecie mężczyzna w świetle wyżej opisanych wątpliwości co do jego wkładu w przetrwanie rodziny też jest bardzo interesująca.

Justyna Jakubczyk

Robin DUNBAR, Anatomia miłości i zdrady. Co nauka mówi o namiętnościach człowieka? , tłum. Zuzanna Lamża, Copernicus Center Press, Kraków 2016.