Co z arcydziełami?

Książka Krzysztofa Krasuskiego Na obrzeżach arcydzieł po lekturze kilku pierwszych szkiców wydaje się zbiorem luźno połączonych artykułów. Cóż bowiem mają ze sobą wspólnego „powieści zeszytowe”, literatura słowacka, powieść Brunona Jasieńskiego Palę Paryż, geneza Medalionów Zofii Nałkowskiej, pisarstwo Wojciecha Giecy, Koniec legendy Jana Józefa Szczepańskiego, „powieści neosocrealistyczne”, obrazek literacki Marka Nowakowskiego Powidoki, powieści Janusza Andermana, „galicyjska Atlantyda” Anny Federbusch-Ophir? Omawiane utwory reprezentują odmienne momenty procesu literackiego, obejmującego na ogół XX wiek. Ponadto nie należą do kanonu, wyznaczającego niebotyczne poziomy literatury, a przy tym odzwierciedlają pewne tematy badawcze, którymi chętniej i powszechniej zajmowano się w swoim czasie w latach 1972-2009.

Ale nie w tym rzecz. Teksty Krasuskiego stają się pretekstem dogodnym do zastanowienia się nad obecnością pojęcia „arcydzieła” we współczesnym dyskursie literaturoznawczym. Dawno minął czas, kiedy zajmowanie się twórczością niemającą oryginalnych walorów artystycznych uchodziło za przejaw obniżenia ambicji badawczych.

Panorama (nie wszystkich) zainteresowań literaturoznawczych Krzysztofa Krasuskiego uwidacznia zanik stosowania pojęcia „arcydzieła”. Mimo że tak się podobało sformułowanie Zygmunta Kubiaka, gdy jeszcze żył: „przestrzeń dzieł wiecznych”. Choć, jak mam nadzieję, poloniści powtarzają sobie a Muzom, uczniom i studentom słowa Cypriana Norwida: „Nie miecz, nie tarcz – bronią Języka, / Lecz arcydzieła”. O tym kluczowym zagadnieniu badacz pisze w końcowym eseju Pożegnanie z arcydziełem? Ta, wydawałoby się, oczywista diagnoza pociąga za sobą kolejne pytanie: co jest aktualnie sferą odniesień podczas czytania, komentowania, wartościowania dzieła literackiego? Miarą rozważań o literaturze nie jest już arcydzielność ani nawet sama literatura, lecz zastosowana wobec niej metodologia czy przyjęty przez badacza horyzont ideologiczny. „Ideologia”, która jeszcze przed kilkunastoma laty znamionowała skrępowanie w poszukiwaniu prawdy o/w literaturze, stała się pożądana i usprawiedliwiona.

Odrzucenie myślenia w kategoriach arcydzielności Krasuski przekonująco wyjaśnia zmianami podstaw, sterujących procesem poznawania w „kulturze ponowoczesnej”. „Arcydzieło” nie ma racji bytu, gdy z intelektualnego wyposażenia usuwa się takie klasyczne pojęcia, jak: „podmiot”, „autor”, „autorytet”, „system”, „hierarchia” itd. „Arcydzieło”, zdaniem wyznawców „ponowoczesności”, musi przejść do lamusa terminologicznego, ponieważ jest przejawem – odrzucanej przez nich – absolutyzacji czegokolwiek.

Historyk i krytyk literatury z Uniwersytetu Śląskiego chyba nie traci wiary w arcydzielność (trudno ją podtrzymać, gdy np. nasza noblistka nie bez ostentacji ogłasza zamiłowanie do kiczu). To, że kultura masowa i popularna wymusza nieliczenie się z arcydziełami, nie oznacza, że przestały one istnieć. Opisywanie różnych pięter literatury wymaga świadomości miary i poczucia smaku – jego potęgę niektórzy poznali zbyt późno.

Zbigniew Chojnowski

Krzysztof Krasuski, Na obrzeżach arcydzieł, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 2009, seria: Prace naukowe UŚ w Katowicach.