Antropotechnika zamiast religii?
„Zamierzam wykazać, że nawrót do religii jest tak samo niemożliwy, jak powrót samej religii – z tego prostego powodu, że nie istnieje żadna «religia» i «religie» w ogóle, a jedynie rozumiane błędnie jako takie spirytualne systemy ćwiczeń praktykowanych już to kolektywnie – tradycyjnie: kościół, ordo (…), już to indywidualnie – we wzajemnej grze z «własnym Bogiem», u którego obywatele nowoczesności ubezpieczają się prywatnie. Tym samym bezprzedmiotowe staje się rozróżnienie między «prawdziwą religią» a przesądem. Istnieją jedynie systemy ćwiczeń”. Powyższy cytat, będący niejako streszczeniem głównej tezy, pochodzi z potężnej, liczącej 640 stron książki współczesnego filozofa niemieckiego Petera Sloterdijka.
Autor podejmuje się zadania opisania natury (losu) człowieka w kategoriach imperatywu „Musisz życie swe odmienić”, wziętego z wiersza Rilkego Archaiczny tors Apollosa ; ten imperatyw ujmuje życie człowieka w kategorii doświadczanego rozdźwięku między jego wyższymi i niższymi formami. „Co prawda żyję już, ale coś mi mówi z mocą niekwestionowanego autorytetu «Nie żyjesz jeszcze właściwie»” (s. 36). W części Planeta ćwiczących Sloterdijk prezentuje różne projekty realizacji tego imperatywu – od odkrycia antycznych kultur ascetycznych (czyli ćwiczących) przez Nietzschego i jego opozycji ćwiczenia prowadzącego do zdrowia oraz ascez złych, przez lekcję Uthana (niepełnosprawnego grającego nogami na skrzypcach, który dzięki heroicznej pozbawionej „melancholii” wytrwałości wzniósł się na wyżyny wirtuozerii), Kafkę i Ciorana (mistrz w „dyscyplinie nie-osiągania-niczego” – „Moje książki nie wyrażają żadnej wizji, tylko poczucie istnienia”). Część tę autor kończy na inspirowanym tezą Carla Bartha, że chrześcijaństwo nie jest religią, ponieważ „religia jest niewiarą”, choć przekręcającym ideę Bartha, stwierdzeniu o nieistnieniu religii (traktowanej chyba przez niego jako odniesienie Realnie Istniejącego Boga), a istnieniu wyłącznie systemów praktyk doskonalących (tu mamy ciekawe uwagi na temat olimpizmu de Coubertina i scjentologii). Ta teza o nieistnieniu religii jest chyba najsłabiej uzasadniona, choć, jak sądzę, jej obrona nie jest głównym zadaniem książki.
Dalsze części dotyczą różnych technik kształtowania życia. Najpierw autor wprowadza w problematykę zastąpienia antropologii antropotechniką – nie wierzy on w możliwość „obiektywnego” opisu człowieka; jego zdaniem „bycie człowiekiem oznacza egzystencję w operacyjnie zakrzywionej przestrzeni, w której akcja oddziałuje zwrotnie na aktora, komunikacja na komunikującego… Wszystkie te rodzaje oddziaływania zwrotnego mają ascetyczny, to znaczy ćwiczeniowy charakter”. Prekursorzy tego podejścia to Nietzsche, A. Gehlen, J. Lacan czy P. Bourdieu. Następnie autor przeciwstawia antyk nowoczesności: nowoczesność mobilizuje wszystkie siły ludzkie pod znakiem pracy i produkcji, gdy antyczność podkreślała perfekcję i ćwiczenie (w tym sensie „antyku” obejmuje on i średniowiecze). Tu warto zwrócić uwagę na analizę „mechanizmu konwersji” (religijnej) polegającego, według Sloterdijka, na ćwiczeniu ze zmienionym trenerem (np. analiza konwersji św. Pawła). W końcowej części książki mamy zaś analizę nowoczesności – można ją najkrócej scharakteryzować jako „deradykalizację rozróżnienia etycznego” (dewertykalizację egzystencji) ujętą w formie hasła „Postęp to metanoia za pół ceny”.
Podsumowując: książka mieni się mnóstwem powiązań, dygresji świadczących o niezwykłej erudycji autora, który wokół głównej swej myśli gromadzi ogromny arsenał opowieści; jeśli ktoś ma dużo czasu, warto powalczyć właśnie ze względu na te bogate skojarzenia i często całkiem głębokie i odświeżające spojrzenia na historię człowieka analizy.
Marek Lechniak
Peter SLOTERDIJK, Musisz życie swe odmienić. O antropotechnice , tłum. Jarosław Janiszewski, wstęp Arkadiusz Żychliński, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2014, seria: Myśleć.