Almanach ciekawych świata

Z rzadka zdarza mi się uchylać drzwi do kuchni swojego zawodu, ale sięgając po najnowszy Projektor Jagielloński nijak nie mogę się wyzwolić od reminiscencji związanej z wielce obiecującym młodym naukowcem z Krakowa, którego przepytywałem swego czasu na temat prowadzonych przezeń badań. W największe chyba zdumienie wprawiłem go mówiąc o tym, że dowiedziałem się o nich właśnie z – wówczas pierwszej edycji – Projektora . Nie dowierzał, że ledwie parę zdań napisanych jakiś czas temu mogło odmienić sytuację, w której ani samym przebiegiem prac, ani rysującymi się już na horyzoncie przełomowymi wynikami, nie interesował się dotąd pies z kulawą nogą. Fakt, notka była nad wyraz lakoniczna, więcej zawarto w niej ciekawostek, aniżeli naukowej empirii, a mimo to intrygowała na tyle, że wiedziony ciekawością umówiłem się na dłuższy wywiad. Wkrótce naukowiec ów donosił mi o tym, jak nie z własnej przecież woli stał się nagle dla mediów obiektem pożądania.

Jestem przekonany, że podobnym kamieniem poruszającym lawinę będzie druga edycja Projektora . I w niej nie brak fascynujących zagadnień, mogących ekscytować w równym stopniu zawodowych dziennikarzy, co i pasjonatów-amatorów, którym nieobca jest ciekawość świata. Ta publikacja, dostępna także za darmo w wersji elektronicznej, stanowi swoisty przewodnik po laboratoriach i pracowniach Uniwersytetu Jagiellońskiego – uczelni świętującej właśnie jubileusz 650-lecia. Uwzględniając tę wielowiekową tradycję, autorzy poszli nieco inną drogą niż za pierwszym razem i odłożywszy na bok wszechobecną dziś aplikowalność odwołali się niejako do pierwotnej idei uniwersytetu, który ma przede wszystkim służyć poznaniu zależności, dotarciu do przyczyn, antycypacji następstw…

Tę wartość, budującą fundamenty universitas, można znaleźć we wybranych przez nich 60 projektach: od kultury Kurdów przez samobójstwa w dobie Internetu, molekularne magnetyki jako materiały przyszłości, wpływ genów na ryzyko udaru mózgu, aż po – to mój faworyt – rebelię w ulu. „Pozwalają zrozumieć wszechświat i nas samych w nim istniejących” – piszą we wstępie autorzy. Próżno w tych tekstach szukać akademickiej nowomowy. Hermetyczny, laboratoryjny język zastąpiono słownictwem mocno uproszczonym, wręcz popularnym, a mało zrozumiałym na pierwszy rzut oka hasłom towarzyszą odniesienia do codzienności. Jak choćby wtedy, gdy dinocysty określa się bardziej przystępnie mianem schronień, za którymi jednokomórkowce znikają, by przeczekać niekorzystne warunki, zaś białkom opiekuńczym produkowanym przez melatoninę nadaje się klarowny synonim „molekularnych przyzwoitek”.

Zagadnienia posegregowano w bloki tematyczne (tym razem jest ich 12), jednak o ile za pierwszym razem podkreślano kryterium jednostki organizacyjnej UJ, realizującej dany projekt, o tyle teraz – w dobie multidyscyplinarności – bardziej liczy się samo meritum badań. Oczywiście, jak zauważają redaktorzy Projektora , rodziło to po drodze wiele dylematów, bo przecież nowo skonstruowane urządzenie do tomografii równie dobrze można by przyporządkować do działu „Technologie”, jak i do „Nowotworów”, ale z drugiej strony taka elastyczność sprzyjała nadrzędnemu celowi, jaki postawili przed sobą: pokazania uniwersytetu nie jako przedsiębiorstwa produkcyjnego, lecz – jakkolwiek górnolotnie to nie zabrzmi – wspólnoty naukowców, realizujących idee i wizje daleko wykraczające poza użyteczność tu i teraz. Moim zdaniem wyszli z tego obronną ręką, dowodząc przy okazji – jak mało kto w Polsce – że mają patent na przyciągnięcie do swojego kampusu prawdziwych entuzjastów nauki.

Mariusz Karwowski

Projektor Jagielloński 2. Co badają naukowcy na UJ? , pod redakcją Piotra ŻABICKIEGO, Uniwersytet Jagielloński, Centrum Innowacji, Transferu Technologii i Rozwoju Uniwersytetu, Kraków 2014.