ABC naukowego pisania
O ile idealne pierwsze zdanie, nad którym pracuje się tygodniami, a czasem nawet i dłużej, po to by „poniosło” całą książkę, wyznaczyło jej rytm, styl i klimat, jest spełnieniem marzeń każdego mistrza pióra, o tyle dla piszących prace naukowe o wiele istotniejsze bywa zdanie… ostatnie. Przy czym nie w całej publikacji, lecz w abstrakcie. „To najczęściej czytany fragment pracy, decydujący czy w ogóle jej pisanie miało jakikolwiek sens. Jeśli jest w niej coś ciekawego, powinno się znaleźć w ostatnim zdaniu abstraktu” – przywołują jedną z zasad naukowego warsztatu autorzy tego poradnika.
Umieścili w nim cały arsenał wskazówek, dowodząc, że pisanie prac naukowych na dobrą sprawę niczym nie różni się od stąpania po polu minowym. Podpowiadają, co należy czynić, a czego bezwzględnie unikać, zarówno jeśli chodzi o treść, jak i formę, styl czy ilustracje. I choć w kilku przypadkach trudno im nie zarzucić popadania w truizm – np. „słowa mają być oddzielone jedną spacją”, „znaki interpunkcyjne stawiamy bezpośrednio po wyrazie, bez spacji” – to summa summarum stworzyli podstawowe kompendium wiedzy o tym, w jaki sposób poprawnie napisać artykuł (nie tylko przeglądowy, także popularnonaukowy), ale również przygotować prezentację, poster czy podanie o grant na badania. Swoją drogą, czyż to nie zadziwiające, że w wydawałoby się cyfrowym świecie, w którym nawet dziecko nie rozstaje się choćby na chwilę z klawiaturą, konieczne jest zapoznawanie z jej obsługą członków uniwersyteckiej wspólnoty? Tyle że nie ma innego wyjścia, bo wbrew oczekiwaniom umiejętność ta absolwentom czy to szkoły średniej, czy wyższej sprawia wiele kłopotów, podobnie jak posługiwanie się kartką papieru i długopisem, o treściwym przekazywaniu informacji w piśmie już nie mówiąc – bezlitośnie odpowiadają autorzy, bazując na swoich doświadczeniach (jeden jest profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego, drugi pracuje w Instytucie Maxa Plancka w Dreźnie) i codziennej styczności z tego typu „twórczością”.
Autorzy prowadzą adeptów nauk przyrodniczych – to do nich głównie adresują swoje porady – przez kolejne etapy: od wyboru czasopisma, w którym publikacja ma się znaleźć; przez decyzję odnośnie do korzystania z usług tłumacza; wymyślenie odpowiedniego tytułu; opis metod i wyników; aż po – last but not least – podziękowania zawarte na końcu tekstu. Tłumaczą sens właściwego sformatowania przygotowanego do druku tekstu i potrzebę dwuosobowej korekty.
Równie cenne co technikalia mogą się okazać wzięte z autopsji sugestie radzenia sobie z przypadłościami natury ludzkiej, które – tego można być pewnym – prędzej czy później dopadną każdego piszącego, np. jeśli się utknie, a podejmowane próby kontynuowania kończą się niepowodzeniem, albo gdy zebranego materiału nijak nie można ogarnąć. Trywialne na pozór triki, jak dyktafon pod ręką, sztywne godziny pisania czy wyznaczenie sobie deadline’u, mogą w pewnym momencie okazać się wyjątkowo cenne.
Sporo miejsca poświęcono nowym możliwościom programów komputerowych, dzięki którym, pod warunkiem wszakże ich opanowania, praca może się stać o wiele łatwiejsza. Twórcy poradnika przestrzegają jednak, by nie popadać w hurraoptymizm, bo paradoksalnie w wielości czcionek, funkcji, opcji graficznych czyha najwięcej zasadzek. W tym względzie ich uwagi są szczególnie cenne, gdyż jako czynni biolodzy, wciąż piszący i zmagający się z omawianą materią, mają wiedzę, które udoskonalenia, np. w zakresie równań matematycznych czy wzorów, zdają egzamin w praktyce, a które są jednak mało przydatne.
Rzecz jasna, podobnie jak poradnik budowlany nie uczyni z każdego majstra, a kulinarny – szefa kuchni, tak i skorzystanie z zawartych tu przepisów nie daje gwarancji, że praca naukowa „wejdzie w obieg”. Warto jednak spróbować, a najlepiej zacząć od… ostatniego zdania w abstrakcie.
Mariusz Karwowski
January WEINER, January WEINER 3, Technika pisania i prezentowania przyrodniczych prac naukowych , wyd. 5, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2018.