Wiarygodny kłamca?
Czy kiedy mówimy prawdę, inaczej konstruujemy wypowiedź niż wówczas, gdy kłamiemy? Co sprawia, że niektórzy zdają się być wiarygodni zawsze, a innym nie ufamy? Jak sprawdzić, czy znajomy, który w kolejnych esemesach mnoży trudności uniemożliwiające spotkanie, kłamie, czy rzeczywiście „jest zarobiony”.
Zapewne już niedługo poznamy odpowiedzi na te pytania, a także dzięki nowej aplikacji będziemy mogli zweryfikować wiarygodność tekstu. Do tego potrzeba przede wszystkim danych, a więc wypowiedzi fałszywych i prawdziwych, które sztuczna inteligencja nauczy się rozpoznawać. Aby jednak aplikacja mogła zacząć działać, trzeba ją „nakarmić” danymi. Dr Justyna Sarzyńska-Wawer z Instytutu Psychologii PAN realizuje właśnie projekt „Metody poznawcze deep learning w wykrywaniu wiarygodnych kłamców” finansowany przez NCN.
Laboratoryjne kłamstwo
Za pomocą mediów społecznościowych pozyskano czterysta osób, które przychodzą do Instytutu Psychologii PAN i „na zamówienie” kłamią lub nie.
– Najpierw przechodzą testy poznawcze, za ich pomocą sprawdzamy ich inteligencję, funkcje poznawcze, inteligencję emocjonalną. Pytamy, czy w ostatnim tygodniu skłamały i w jakich okolicznościach. Twarzą w twarz, telefoniczne, esemesem, osobie bliskiej czy nieznajomemu – opowiada dr Sarzyńska-Wawer. – Potem wypełniają ankietę, w której są pytane o dwanaście różnych tematów, by się zorientować, w których dziedzinach mają bardzo zdecydowane poglądy. Zagadnienia są różne, od poważnych, dotyczących eutanazji czy aborcji, po błahe: np. czy Robert Lewandowski jest najlepszym polskim piłkarzem. Potem wybieramy dwa tematy i oczekujemy, że badany na jeden odpowie zgodnie z prawdą, na drugi skłamie. Jedna z tych wypowiedzi – losowo wybierana – jest nagrywana, druga to wypowiedź pisemna.
Czemu ma to służyć? Dr Sarzyńska wyjaśnia, że w przypadku jednej osoby odróżnienie prawdy od kłamstwa może być trudne, ale w przypadku wielu, dzięki analizie statystycznej czy lingwistycznej, można dostrzec różnice.
– Podobne badania były robione na bazie języka angielskiego. Wynika z nich np. że kłamiąc, rzadziej używamy zaimków pierwszoosobowych, więcej też w takich wypowiedziach słownictwa nacechowanego emocjonalnie, co może być spowodowane poczuciem winy. Ponadto wypowiedzi kłamliwe są bardziej abstrakcyjne, złożone z prostych zdań. Chcemy pójść o krok dalej i dokonać także analizy argumentacji, by zobaczyć, czy osoby kłamiące inaczej budują swoją wypowiedź zarówno w sensie semantycznym, jak i gramatycznym. Takich badań jeszcze w Polsce nie robiono – mówi dr Sarzyńska-Wawer.
W poszukiwaniu źródeł charyzmy
Dr Sarzyńska dodaje, że elementów, które zostaną poddane analizie, będzie dużo więcej niż na początku zakładała. Kiedy pisała wniosek o grant na badania, brała pod uwagę aktualne wówczas możliwości informatyki, czyli sztucznej inteligencji. To jednak niezwykle dynamicznie rozwijająca się dziedzina i niemal z każdym dniem przybywa nowych możliwości. W praktyce oznacza to, że algorytmy mogą przeanalizować coraz więcej cech. My, ludzie, jesteśmy nie do końca sprawni (na poziomie nieco ponad 50%) w odróżnianiu prawdy od kłamstwa, sztuczna inteligencja zdaje się radzić sobie z tym znacznie lepiej. Czterysta badanych osób to wprawdzie nie grupa reprezentatywna z punktu widzenia socjologicznego, ale dla algorytmu wystarczająca, by się nauczyć odróżniania prawdy od kłamstwa. Metodą uczenia z nadzorem, a więc sytuacji, w której algorytm karmiony danymi wie, która wypowiedź była fałszywa, uczy się rozpoznawania i ustalania wiarygodności przekazu. To oczywiście w największym skrócie. Co będzie jednak wtedy, gdy algorytm się pomyli? Tak dochodzimy do zawartego w temacie badań paradoksalnego sformułowania – wiarygodny kłamca.
Kontekst wypowiedzi, czyli np. miejsce (ambona, mównica sejmowa) lub osoba (polityk, ksiądz, ciocia Jadzia), mogą zaburzać nasz osąd wiarygodności wypowiedzi. Jednym ufamy, innym nie. Inna jest sytuacja w „czystych”, laboratoryjnych warunkach.
Osoby badane miały także za zadanie słuchając ocenić, czy przedstawiona im wypowiedź nieznanej osoby jest fałszywa, czy nie.
– Jest kilka badań, głównie zrobionych w USA, które pokazują, że mamy kłopoty z odróżnieniem prawdy od fałszu i dokonujemy tego losowo, ale są też ludzie mający taki styl bycia, formę przekazu, którzy bez względu na to, co mówią, uważani są za wiarygodnych, i odwrotnie, tacy, którym nie ufamy. Zagadnienie nie jest do końca zbadane, więc przy okazji tego projektu chciałabym także sprawdzić, jakie czynniki na to wpływają. Chcemy wyłonić wypowiedzi, które są uważane przez innych za wiarygodne lub nie, przeanalizować je i spróbować odpowiedzieć na pytanie, jakie czynniki mają największe znaczenie podczas oceny – mówi dr Sarzyńska-Wawer.
Poszukiwanie „źródeł” charyzmy to niezwykle intersujące zagadnienie, które, jak w przypadku wielu badań, jest jedną ze ścieżek, jakie pojawiły się przy okazji, a nowe narzędzia informatyczne poszerzają spektrum możliwości badawczych.
Przydatna „apka”
Jednym z celów badań, przynajmniej na początku, bo w miarę jedzenia apetyt rośnie, miała być aplikacja dla naukowców. Narzędzie, jakiego do tej pory nie było w języku polskim, dzięki któremu mogliby sprawdzać stopień złożoności i wiarygodności przekazów pisemnych. Z czasem jednak dane były wprowadzane w różne modele algorytmów na bieżąco, okazało się, że narzędzie to może być przydatne zarówno z punktu widzenia rozmaitych innych badań, jak i dla przeciętnych użytkowników Internetu.
– Chcemy, by ta aplikacja była maksymalnie prosta w użyciu – mówi dr Sarzyńska-Wawer. – Wystarczy zaznaczyć określony tekst, kliknąć i…
Nie, nie otrzymamy kategorycznej odpowiedzi: prawda lub kłamstwo, lecz raczej wskazówkę: wiarygodne, niewiarygodne. Rozczarowanym uświadamiam, że do tej pory w ogóle takiego narzędzia nie było, a od czegoś trzeba zacząć. Ponadto już teraz wiadomo, że sztuczna inteligencja jest lepsza od nas, choć, jak i my, nie jest nieomylna. Dr Sarzyńska przyznaje, że im bliżej uzyskania tego narzędzia, tym więcej obaw, ponieważ na początku badań aplikacja miała być jedynie efektem ubocznym. Teraz wszyscy są nią zainteresowani. Tymczasem istotą projektu miało być wyłonienie na różnych poziomach różnic pomiędzy wypowiedziami prawdziwymi i fałszywymi. Dr Sarzyńska chciała się dowiedzieć o tych zagadnieniach więcej niż z badań przeprowadzonych w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii.
Podczas realizacji projektu zainteresowało ją rozróżnienie pomiędzy wiarygodnymi i niewiarygodnymi osobami na poziomie samego tekstu. Jakie cechy osobowości mają na to wpływ?
– Gdybym teraz pisała wniosek o grant na badania, pewnie mocniej uwzględniłbym aspekty osobowościowe. Ich ustalenie wydaje mi się teraz ważniejsze i ciekawsze. Jestem ciekawa, czy osoby oceniane jako wiarygodne lub nie okażą się takimi także dla algorytmów – mówi dr Sarzyńska-Wawer. Może się okazać, że uda się „zdefiniować” wiarygodnych kłamców.
Projekt, który realizuje dr Sarzyńska, pod koniec przyszłego roku się kończy, zapewne będzie już wówczas gotowa wspomniana aplikacja, poznamy wiele odpowiedzi, ale też, jak widać, już zrodziło się wiele nowych pytań.
Dodaj komentarz
Komentarze