Filozofia jest seksi
Pod koniec stycznia 2015 roku pierwszy numer „Filozofuj!” ukazał się w sieci jako bezpłatny pdf, a informacja o tym pojawiała się w mediach społecznościowych. Niemal natychmiast zainteresowała ona ponad sto tysięcy odbiorców. Z czasem zasięg newsa zbliżył się do dwustu tysięcy. – Skala nas uderzyła – mówi Robert Kryński, współpomysłodawca i wydawca dwumiesięcznika.
– Z „Filozofuj!” było tak: był koniec roku 2013, Boże Narodzenie, trochę wolnego od zajęć, i wtedy napisałem tekścik pod tytułem O potrzebie filozofii – mówi Artur Szutta, filozof i redaktor naczelny czasopisma. Polskie środowisko akademickie akurat wrzało po tym, gdy Małgorzata Kowalska, filozofka z Uniwersytetu w Białymstoku, ogłosiła, że byt filozofii na tej uczelni jest zagrożony. W Polskę poszło hasło: Ratujmy filozofię!
– Robert przeczytał mój artykuł i powiedział: A może założymy takie czasopismo? – wspomina dr Szutta. – Wpadliśmy na pomysł, że tematem pierwszego numeru będzie „Czym jest filozofia?”. Przez okres 2014 roku to była wciąż nieokreślona idea. Napływały jednak teksty.
– Zamysł był skromny: skoro jest Wydawnictwo Academicon, należące do Roberta, to można na jego stronie internetowej umieścić te artykuły – mówi A. Szutta. – Jednak postanowiłem teksty złożyć. Wyszło kolorowo, jak „Wiedza i Życie”. W założeniu mieliśmy dotrzeć do szerszej publiczności – wspomina Kryński. – Tytuł czasopisma jest przekorny. Utarło się mówić: Nie filozofuj! A my mówimy: Filozofuj! – podkreśla.
Artur i Robert znają się ze studiów filozoficznych na KUL, choć obecnie jeden pracuje w Gdańsku, a drugi w Lublinie.
– To nasi internetowi czytelnicy zaczęli pytać, kiedy pierwszy numer „Filozofuj” ukaże się w sprzedaży, naciskali, żebyśmy wydawali numery drukowane. Filozofia okazała się atrakcyjna – mówi Kryński. – Tymczasem myśmy nawet nie myśleli o periodyzacji, nie mówiąc już o druku.
Szutta i Kryński najpierw brali pod uwagę kwartalnik. – Uznaliśmy jednak ostatecznie, że dwumiesięcznik będzie lepszy dla utrzymania kontaktu z czytelnikami – mówi Robert. Pierwszy numer został wydrukowany w lutym 2015 roku, około miesiąca po opublikowaniu go w internecie. Trzeci numer wszedł już do dystrybucji w Empiku. Przez dwa lata „Filozofuj!” było drukowane za prywatne pieniądze dwóch osób. – Nie bardzo podobało się to mojej żonie – wspomina Artur Szutta. – Wszystko było robione po zachodzie słońca. Natasza Szutta z czasem dołączyła do redakcji.
Ilustracje powstawały początkowo z darmowych stocków. – To były jakieś kolaże, zlepki, trochę grafik, które dało się tematycznie dopasować do artykułów. W pierwszym tekście nie znalazłem ani jednego terminu zmysłowego, dającego się zilustrować – wspomina R. Kryński. – Teraz mamy ilustratorów, również z wolontariatu; są wśród nich absolwenci filozofii, którzy rysują. Doktorantka, która polubiła czasopismo na FB, okazała się być zawodową ilustratorką i zgodziła się z nami pracować. Łukasz Szostak (Gdańsk), znakomity karykaturzysta, prywatnie mąż absolwentki filozofii, przystał do nas. Małgosia, jego żona, która oprócz filozofii skończyła polonistykę, przez bardzo długi czas była opoką prac korektorskich. Współpracują z nami również inni profesjonalni rysownicy – opowiada Kryński. Także Artur ilustrował jeden z tekstów.
Tematy popularne – tematy ważneRedakcja nie doceniła ambicji czytelników. – Na początku byliśmy przekonani, że najlepsze będą tak zwane tematy popularne, takie, o których się dyskutuje publicznie, na przykład: wolność słowa, demokracja, uchodźcy. Okazało się, że te „aktualne” numery cieszyły się najmniejszą popularnością i najgorzej się sprzedały. Najlepiej rozchodzą się numery z ciężkimi tematami metafizycznymi: gdzie jest mój umysł, tajemnica istnienia, prawda, wolna wola, światy możliwe, transhumanizm, zagadka tożsamości, tajemnicza przyczynowość. – Pancerne tematy metafizyczne okazały się najbardziej nośne – konkluduje Kryński.
W czasopiśmie jest też miejsce na recenzje. Wcale nie publikacji filozoficznych, lecz literatury pięknej i filmów, w kontekście filozoficznym. Cykle Filozofia w filmie i Filozofia w literaturze są w każdym numerze. – Żeby napisać taką recenzję, zupełnie inaczej ogląda się film i inaczej czyta książkę – komentuje Artur Szutta.
Dobór tematów numerów na kolejny rok dokonywany jest w okresie wakacji, kiedy redaktorzy mają trochę więcej czasu. We wrześniu są ustalone. – Chcemy, żeby „Filozofuj!” było seksi – mówi Artur Szutta. W wyniku burzy mózgów powstaje kilkanaście pomysłów. Redakcja wybiera cztery z nich, a decyzję co do tematów pozostałych dwóch numerów pozostawia czytelnikom, którzy głosują na nie w internetowym plebiscycie. W tym roku wybrali utopie i współczesne mity, wcześniej transhumanizm i światy możliwe.
– Z tematami pozornie nośnymi, jak seks, miłość, przyjaźń, przyjemność, wygrywają właśnie światy możliwe oraz co i jak istnieje. Oznacza to, że czytelnicy rozumieją, co jest istotne w filozofii. Bardzo nas to zaskoczyło – mówi Robert Kryński. – Ustalając tematy, staramy się od razu sporządzić listę nazwisk. Każdy numer tematyczny prowadzi ktoś, kto jest rozeznany w tematyce – mówi Artur Szutta.
Jeden z ostatnich numerów, mocny światopoglądowo, dotyczył sporów bioetycznych. Dobrano autorów tak, by zestawić ze sobą teksty zwolenników przeciwstawnych poglądów na temat aborcji, eutanazji, ingerencji w genom dla zdrowia, początku i końca życia. – Nie zawsze się udało zderzyć oponentów – przyznaje Robert.
Za kulisamiW 2015 redakcja była dwuosobowa. Potem do pracy włączyli się wolontariusze. – Już w trzecim numerze ogłosiliśmy, że potrzebujemy pomocy – wspomina Robert Kryński. – Zgłosiło się bardzo dużo osób. W pewnym okresie wokół czasopisma orbitowało około sześćdziesiąt osób z całej Polski. Żelazny zespół redakcyjny to Robert Kryński jako wydawca, Artur Szutta jako redaktor naczelny, a ponadto Natasza Szutta (Gdańsk), Małgorzata Szostak (Gdańsk), Błażej Gębura (KUL) i Elżbieta Drozdowska (KUL) jako sekretarz redakcji. Długi czas ściśle współpracowała z redakcją Celina Głogowska (Gdańsk). – To moja była studentka, znakomity menedżer, która organizowała kluby „Filozofuj!” w całej Polsce. Zaczęło się od tego, że na zjeździe filozofów w Poznaniu mieliśmy stoisko, a nikt z nas nie mógł stać przy czasopiśmie. Przechodziła Celina. Pytam: mogłabyś tak pół godzinki? Przez pół godziny „rozkręciła” stoisko, jak nigdy wcześniej – mówi A. Szutta. Przez długi czas intensywnie współpracowali z redakcją Jacek Jarocki (KUL), który obecnie prowadzi vlog „Pan od filozofii”, oraz Bartek Kurkowski (UAM, Poznań).
Jaki był odzew profesjonalnych filozofów na powstanie czasopisma? – Patrzyliśmy, kto na czym się zna i prosiliśmy o teksty, zwykle skutecznie, bo spotykamy się ze zrozumieniem. Zdarzało się, że ktoś nam przysłał tekst, który przeczytaliśmy i napisaliśmy niemal od nowa, a autor nam to zatwierdził – zdradza tajemnice pracy redakcyjnej naczelny. – Tłumaczenia z angielskiego to fajna sprawa. Tłumaczymy, a druga strona nie zna polskiego, więc nie protestuje – śmieje się A. Szutta. Redakcja pozyskała filozoficzne światowe sławy, jak choćby: Johna Searla, Richarda Swinburne’a, Roberta Kane’a, Nicka Bostroma czy Simona Blackburne’a. – Żyjemy w globalnej sieci, łatwo znaleźć adres e-mail, a zagraniczni filozofowie bardzo chętnie odpowiadają na maile i piszą teksty. Z polskimi autorami bywa na ogół trudniej – mówi redaktor naczelny.
W tym roku na Wszystkich Świętych wypuścili numer o śmierci. Na przyszły rok przygotowują mocny akcent, numer o istocie rzeczy. – Myśleliśmy, żeby na karnawał dawać lżejsze tematy: esencja piękna, filozofia uśmiechu i humoru. Okazało się to nietrafione. Numery cieszyły się wyraźnie mniejszym zainteresowaniem czytelników niż pozostałe – mówi R. Kryński.
Redakcja dba także o stworzenie różnych pozawirtualnych form kontaktu z czytelnikami. Organizowała spotkania Klubów „Filozofuj!” w całej Polsce. W szczytowym okresie odbyło się dwanaście spotkań o jednym numerze w różnych miastach: w Lublinie w księgarnio-kawiarni „Między Słowami”, w Gdańsku w Europejskim Centrum Solidarności, w Poznaniu – w Centrum Kultury Amarant, w Krakowie – De Revolutionibus Books&Cafe. Drugą inicjatywą była Letnia Szkoła „Filozofuj!” skierowana do uczniów. – Zapraszaliśmy dwóch prominentnych akademików i dwudziestu uczestników, przeważnie licealistów. Nazywaliśmy to też „filozofią w drodze”, gdyż zajęcia i dyskusje filozoficzne odbywały się podczas wycieczek krajoznawczych w góry – mówi Robert Kryński. Oba wydarzenia są bardzo pracochłonne, wymagają skomplikowanej logistyki i zaangażowania wielu osób. W tym roku nie udało się zorganizować szkoły. Jedną z ambicji redakcji jest powrót do tego pomysłu.
Dodaj komentarz
Komentarze