Taylorowie

Cz. 2 Zróżnicowanie

Magdalena Bajer

Uczone dzieje rodziny Taylorów zapoczątkował prawnik, adwokat i sędzia Stanisław. Później także, aż do dzisiaj, sporo jest znaczących prawników, jednak już w drugim pokoleniu pojawiły się inne niż humanistyczne zainteresowania. Jeden z synów, Edward, został ekonomistą, pionierem wielu kierunków naukowych i rozwiązań praktycznych. Drogi innych Taylorów, także tych należących do uczonego rodu przez małżeństwa, mówią, jak sądzę, o tym, że ośmielenie osiągniętymi rezultatami intelektualnych wysiłków owocuje pragnieniem ich kontynuowania u rówieśników i następców.

Inżynier

Urodzony w 1878 roku w Kielcach Karol Taylor, młodszy syn Edwarda, ukończył tamtejsze gimnazjum humanistyczne, by studiować na Wydziale Fizyczno-Matematycznym uniwersytetu w Petersburgu. Życiorysy przedstawicieli jego pokolenia pokazują, że takie połączenie zdobywanej wiedzy nierzadko dawało asumpt do pracy naukowej, rozszerzając pole zainteresowań i horyzonty myślowe.

Po dwóch latach studiów został relegowany za udział w wywrotowych manifestacjach i kontynuował wyższą edukację w Darmstadt na Wydziale Budowy Maszyn Wyższej Szkoły Technicznej, gdzie w roku 1904 uzyskał dyplom inżyniera. Pracował następnie przez dwa lata we Francji jako specjalista od silników spalinowych, a po powrocie do kraju został dyrektorem warszawskiej fabryki silników Machczyńskiego.

W 1908 roku znów znalazł się w Rosji i po prawie rocznym epizodzie pracy konstruktorskiej w donieckich zakładach Solway pracował w Moskwie jako inżynier montażu silników.

Po powrocie do Warszawy nastąpił czas pionierskich rozwiązań i oryginalnych wynalazków Karola Taylora, z których trzeba wymienić silnik napędzany koksikiem z dymnic parowozowych, skonstruowany dla dyrekcji kolejowej, następnie zaś – podczas dwuletniego kierowania biurem konstrukcyjnym fabryki URSUS – współautorstwo pierwszego polskiego rolniczego ciągnika spalinowego.

Autor tych i wielu innych rozwiązań był równocześnie krzewicielem wiedzy inżynierskiej – wykładał w Wyższej Szkole Technicznej Wawelberga i Rotwanda oraz Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Karierę akademicką rozpoczął w roku 1915 asystenturą na Politechnice Warszawskiej, a pierwszy rok akademicki w niepodległej Polsce jako profesor nadzwyczajny w Katedrze Silników Spalinowych tej uczelni. Osiągnięciem zawodowym było założenie Polskiej Fabryki Samochodów w Warszawie. Niebawem zajął się też pracą badawczą nad silnikami lotniczymi oraz wykładami z tego zakresu.

Profesor Taylor działał w organizacjach – polskich i międzynarodowych – związanych z przemysłem samochodowym, do 1939 roku wydawał założone przez siebie pismo „Samochód”.

Podczas okupacji bardzo aktywnie uczestniczył w tajnym nauczaniu, a zaraz po wojnie został pierwszym dziekanem Wydziału Mechanicznego Politechniki Gdańskiej, kierując zarazem Katedrą Silników Spalinowych. Jak inni uczeni Taylorowie rozwijał to, co nowe i obiecujące, a co rozpoznawał bezbłędnie i starał się natychmiast upowszechniać, jak np. konstruowane przezeń pierwsze silniki wysokoprężne dla rybołówstwa.

Chemik, ekolog, genetyk…

Drogę naukową na granicy praktyki obrała przyszła synowa wielkiego ekonomisty Edwarda Taylora, żona jednego z czterech jego synów, Jana Hektora, Regina Teresa Żukowska. Szczegóły genealogiczne mają znaczenie w historii rodziny obfitej w różne specjalności i różnej miary uczonych. W takich rodzinach, niekoniecznie świadomie i czasem bez praktycznych skutków, trwa emulacja: porównywanie wzajemne osiągnięć, analizowanie niepowodzeń, weryfikowanie podejmowanych decyzji. Regina Żukowska-Taylor wyspecjalizowała się w hydrochemii, doszła do stopnia docenta, jaki istniał w czasach jej naukowej kariery, po czym pracowała w Instytucie Meteorologii i Gospodarki Wodnej w Warszawie.

W następnym pokoleniu naturalne, zgoła dziedziczne było kontynuowanie i rozwinięcie zainteresowań badawczych. Jeden z synów pani docent, Jan E.R. Taylor, jest profesorem zwyczajnym i kieruje Zakładem Ekologii Zwierząt oraz Terenową Stacją Naukowo-Dydaktyczną Uniwersytetu w Białymstoku, powtarzając niejako tropy swojego stryja, Karola Tomasza, który stworzył na Uniwersytecie Gdańskim światowej miary ośrodek biologii molekularnej i molekularnej genetyki (pisałam o tym w poprzedniej części dziejów rodu Taylorów).

Podobnie unikalne badania, choć w innym obszarze wiedzy o przyrodzie, prowadzi zespół nauczycieli akademickich i studentów w stacji kierowanej przez profesora Jana Taylora, położonej na terenie Biebrzańskiego Parku Narodowego, realizując wiele grantów MNiSW oraz resortu ochrony środowiska. Podjęto m.in. badania nad reliktowym charakterem populacji łosi w dolinie Biebrzy, zagrożonym wyginięciem gatunkiem modliszki, zespołem czynników wpływających na losy populacji nornika północnego, jednego z miejscowych małych ssaków. Jan Taylor, autor szeregu publikacji z zakresu swojej specjalności, wychował wielu uczniów, którzy kontynuują zainicjowane przezeń prace.

Pośród uczonych Taylorów, których tylko część mogę tu przedstawić, są przedstawiciele różnych dziedzin i specjalności naukowych. Powtarza się szeroko rozumiana biologia, uprawiana na pierwszej linii poszukiwania podstawowych odpowiedzi, a także prawo, zwykle w powiązaniu teorii i praktyki. Niektórzy żyją i pracują poza granicami Polski, przysparzając wiedzy i wynikających stąd splendorów innym krajom, jak John Taylor, wybitny profesor fizyki. Nauka jednak nie ma ani geograficznych, ani narodowych granic, zatem w rodzinnej historii należy jego i innych wymienić.

Biologię molekularną, mającą w tej rodzinie wybitnego reprezentanta Karola Tomasza, uprawiała także jego żona, Alina (z domu Syrtowtt). Do Katedry Biologii Molekularnej, która stała się początkiem Międzyuczelnianego Wydziału Biotechnologii przy Uniwersytecie Gdańskim, pani profesor przyszła z wieloletnim doświadczeniem kierownika katedry biochemii i zajęła się badaniem mechanizmów genetycznych u drobnoustrojów.

Raz po raz prawo

Prawo nierzadko bywało i pozostaje specjalnością oraz zawodem Taylorów. Tradycję sięgającą najdawniejszego znanego protoplasty podjął urodzony w roku 1913 w Krakowie Leon. Gimnazjum i studia prawnicze kończył w Poznaniu, uzyskując dyplom w roku 1935. Do wybuchu drugiej wojny światowej pracował w poznańskich kancelariach adwokackich.

Po walkach w obronie Warszawy okupację przeżył w oflagach. Tuż po wojnie Leon Taylor był przez pewien czas adiunktem w Katedrze Prawa Handlowego Uniwersytetu Poznańskiego, nie poszedł jednak śladem uczonych przodków, poświęcając się pracy adwokata i w tej roli służąc opozycji demokratycznej. Bronił w sądach jej przedstawicieli. W czasie stanu wojennego uzyskał wyrok uniewinniający w procesie opozycjonistów poznańskich, za co – i za działalność w wielkopolskiej Solidarności – zapłacił zakazem prowadzenia indywidualnej kancelarii. W roku 1983 wybrano go do Naczelnej Rady Adwokackiej, co środowisko prawnicze potwierdzało w kolejnych dwóch kadencjach. W latach 1991–1993 był członkiem Trybunału Stanu.

Jeden z jego synów, Jacek Taylor, znany jest współczesnym Polakom przede wszystkim z działalności politycznej i obywatelskiej na rzecz demokracji. Urodzony w roku 1939 w Poznańskiej rodzinie prawniczej, naturalną koleją rzeczy studiował prawo na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza, a po uzyskaniu aplikacji otworzył kancelarię adwokacką, pracując w latach 1969–1991 w Gdańsku. Tam w roku 1978 związał się z ruchem Wolnych Związków Zawodowych, później Solidarnością. Należał do Stowarzyszenia Opieki nad Więźniami „Patronat”. Bronił w sądach m.in.: Władysława Frasyniuka, Adama Michnika, Zofię i Zbigniewa Romaszewskich, Lecha Wałęsę. Obywatelska aktywność zawiodła Jacka Taylora do Okrągłego Stołu, gdzie pracował nad przyszłą reformą prawa i sądów, potem do Sejmu I i II kadencji. Rekomendowany przez Unię Wolności, objął w rządzie Jerzego Buzka funkcję kierownika Urzędu do spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych. Praca w gdańskiej Prokuraturze Apelacyjnej była ostatnim ściśle prawniczym zajęciem przed przejściem w stan spoczynku w roku 2004.

Prawnicza wiedza wspomagała dalszą społeczną działalność potomka rodu zawsze obecnego znacząco w życiu publicznym. W roku 2008 mecenas Taylor junior został przedstawicielem ministra skarbu państwa w radzie Fundacji „Polsko-Niemieckie Pojednanie”, a w roku następnym członkiem rady nadzorczej Stowarzyszenia Pracowników, Współpracowników i Przyjaciół Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa, które pamiętam z okresu największej aktywności, na przełomie wieków, kiedy było miejscem gorących dyskusji o najważniejszych sprawach Trzeciej Rzeczypospolitej i gromadziło elitarne grono polityków, publicystów, działaczy społecznych. Niejedna zrealizowana później koncepcja polityczna tam miała genezę. Jacek Taylor był serdecznym przyjacielem Jana Nowaka-Jeziorańskiego, którego imię przyjęło stowarzyszenie.

W roku 2018 ukazała się w oficynie ZNAK książka pt. Naprawdę trzeba było coś zrobić – wywiad rzeka przeprowadzony przez Annę Machcewicz z mecenasem Taylorem. Jest opowieścią o jednym ludzkim losie, przypadłym na trzy epoki historyczne, wliczając lata wojny, która naznaczyła bezpośrednio dzieciństwo bohatera, ale utrwaliła się w psychice wspomnieniami zasłyszanych opowieści i lektur. Wtedy musiało „coś zrobić” pokolenie rodziców. Syn dorastał w zewnętrznym klimacie przytłaczającej niemożności zrobienia czegokolwiek sensownego i zarazem w klimacie domowym tego samego wciąż imperatywu działania dla wspólnego dobra. Dorósłszy, zaczął wykorzystywać każdą możliwość, by „coś zrobić”, o czym był przekonany, że jest konieczne i że on jest do tego zobowiązany. Doskonalił się w adwokackiej praktyce, a kiedy przyszły targi o kształt wymiaru sprawiedliwości, bronił podstawowych zasad demokracji, wiedząc dobrze, że „naprawdę trzeba coś zrobić”.

* * *

Poznając rodzinę Taylorów, drogi życiowe poszczególnych jej członków, myślałam o tym, jak każdy z nich potrafił rozpoznawać najważniejsze potrzeby: szersze, ogólniejsze od tego, co zakreśla horyzont własnych aktualnych zainteresowań, pasji, ambicji. Przy czym, jak wolno wnosić z tych bogatych biografii, nie dokonywali oni życiowych wyborów wbrew pasjom i ambicjom (tak dzieje się w momentach historycznych przełomów), gdyż te dyktowane były w głównej chyba mierze palącą ciekawością świata, w którym żyli i pragnieniem twórczego uczestnictwa w zachodzących przemianach.

Taka postawa przekazywana jest pokoleniom w domach inteligenckich od czasu, gdy ta warstwa wyodrębniła się w społeczeństwie, dorobiła swojego etosu i niezależnie od tego, czy gra w społeczeństwie znaczną czy mniej doniosłą rolę. A bywają okresy, gdy rola inteligencji przybiera na znaczeniu, a zadania stają się pilniejsze. W takich momentach pożytecznie jest przyjrzeć się dziejom niektórych uczonych rodów i zaczerpnąć przykłady, jakie należy i można zastosować w bardzo odmiennych warunkach, gdyż podstawowe zasady określające indywidualne i społeczne zachowania są te same i zgoła nie przeszkadzają, jak czasami sądzimy, w poruszaniu się bezpiecznym (dla nas i dla innych) pośród nowych, dopiero rozpoznawanych realiów. ?