Tak było
Chcę opisać zdarzenie, które na długo pozostanie w mojej pamięci. Wychodziłem, po zrobieniu zakupów, z marketu. Nagle usłyszałem głos syren. Natychmiast uświadomiłem sobie, że jest pierwszy dzień sierpnia, godzina siedemnasta, a syreny przypominają o kolejnej rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Zgodnie z obowiązującym zwyczajem zatrzymałem się, by oddać cześć bohaterom. Obok mnie przechodzili różni ludzie, nie zwracając uwagi na powagę chwili. Dopiero po pewnym czasie zauważyłem parę metrów od siebie grupkę nastolatków. Dwie dziewczyny i pięciu chłopców stało w milczeniu z rękami opuszczonymi wzdłuż ciała. Nie wyglądali na aniołków. Dziewczyny były jaskrawo umalowane, z kolczykami w nosach. Chłopcy, zgodnie z panującą modą, mieli wygolone po bokach głowy z pasem włosów na czubku.
Nie potrafię wyjaśnić, dlaczego poczułem wzruszenie. Z wilgocią pod powiekami włącznie. Nie pamiętam, czy kiedykolwiek wcześniej doznałem takiego uczucia. Wyobraziłem sobie, że takie właśnie dzieciaki, bez przymusu, z własnego wyboru oddawały życie w walce z okupantem. Kiedy ustał głos syren, podszedłem i drżącym ze wzruszenia głosem podziękowałem im. Wydawali się trochę zdziwieni i – podobnie jak ja – jakby zawstydzeni.
Sam nigdy nie miałem żadnych doświadczeń związanych z Powstaniem. Kiedy wybuchło, miałem dziewięć lat, mieszkałem w południowo-wschodniej części Polski. O jego przebiegu nie dowiedziałem się z lekcji historii w szkole, lecz później, już po maturze, z filmu Andrzeja Wajdy Kanał .
Kiedy emocje związane z opisanym zdarzeniem opadły, uświadomiłem sobie jak bardzo jesteśmy bezradni wobec elementarnych problemów wychowawczych. Czy doczekamy się kiedykolwiek czasów, gdy dzięki zdobyczom nauki posiądziemy rzetelną wiedzę, jak w procesie pedagogicznym przekształcać naturalne predyspozycje dzieci i młodzieży do szlachetnych i heroicznych zachowań w obywatelskie postawy u dorosłych?
A może to, co opisałem, nie jest warte roztrząsań intelektualnej natury, stało się jedynie skutkiem związanej z wiekiem zwiększonej skłonności do wzruszeń? Nie wiem. W każdym razie tak było. Naprawdę.
Dodaj komentarz
Komentarze