Struktura ma służyć jakości
Nowy Statut Uniwersytetu Rzeszowskiego został uchwalony na nadzwyczajnym posiedzeniu Senatu 4 kwietnia 2019 r. Dokument przyjęto w zasadzie jednogłośnie (przy tylko jednym głosie wstrzymującym), co niezmiernie mnie cieszy, świadczy bowiem o wielkiej odpowiedzialności nie tylko senatorów, ale też całej społeczności uniwersyteckiej. Jest to godne podkreślenia, bowiem przepisy zawarte w statucie w znacznym stopniu zmieniają dotychczasową strukturę i organizację uniwersytetu. Wykorzystaliśmy w pełni autonomię, którą daje nam Ustawa 2.0.
Już we wrześniu 2018 roku powołałem trzyosobową komisję do przygotowania statutu. Równolegle, na dwóch spotkaniach z dziekanami wydziałów (jest ich 12) przedstawiłem zasadniczą koncepcję zmian, która w głosowaniu została zaakceptowana. Następnym etapem były robocze spotkania komisji z Kolegium Rektorskim, na których zgłaszano, przedstawiano i uszczegóławiano poszczególne przepisy. Odbyły się dwa nadzwyczajne posiedzenia Senatu, na których dyskutowano kolejne części statutu. Ostatnim etapem były prace w senackiej Komisji Statutowej, która zarekomendowała nowy dokument do przyjęcia na trzecim, nadzwyczajnym posiedzeniu Senatu. Swoją pozytywną opinię o statucie wyraziła Rada Uczelni oraz organizacje związkowe i studenckie. Równolegle, na poszczególnych wydziałach odbyłem otwarte spotkania informacyjno-dyskusyjne, na które zaprosiłem wszystkich pracowników. Wydaje się, że ten tryb prac okazał się w pełni efektywny. W toku wszystkich spotkań nie obyło się bez wątpliwości i długich dyskusji. Udało się nam jednak wypracować rozwiązania kompromisowe, które, nie burząc pierwotnych koncepcji, wprowadziły korekty i sprawiły, że statut został przyjęty niemal jednogłośnie.
Na wstępie przyjęliśmy dwa podstawowe założenia. Pierwsze to dostosowanie wewnętrznych regulacji do przepisów Ustawy 2.0. Natomiast drugie wynikało z analizy bieżącej sytuacji uczelni i dotychczasowego funkcjonowania – Uniwersytet Rzeszowski 7 czerwca 2019 roku skończy osiemnaście lat, a powstał z połączenia trzech odrębnych uczelni. Koniecznym stało się np. ujednolicenie struktury i zaproponowanie takich rozwiązań, które zminimalizują ryzyko złej oceny ewaluacyjnej, co niestety ostatnio nam się przydarzyło.
Osią nowego statutu jest zmieniony model organizacji i zarządzania uczelnią. Postanowiliśmy zrezygnować z dotychczasowych wydziałów jako jednostek podstawowych, wychodząc z założenia, że efektywniejsze w działaniu – przede wszystkim dla rozwoju badań pod kątem przyszłej ewaluacji – będą jednodyscyplinowe instytuty. Ich liczba – 21 – jest skorelowana z dyscyplinami, które zamierzamy poddać ewaluacji. Na czele instytutów będą stać dyrektorzy odpowiedzialni za rozwój badań i współpracy międzynarodowej. Celem tej reorganizacji jest utrzymanie kategorii uzyskanych w ostatniej ewaluacji (w tej chwili 3 kategorie A) lub uzyskania wyższych kategorii w nowej ocenie.
Instytuty zostały pogrupowane w 4 kolegia dziedzinowe (nauk humanistycznych, społecznych, przyrodniczych i medycznych), które będą kierowane przez prorektorów. Kolegia zachowają duży zakres autonomii, większy niż dotychczasowe wydziały. Rozwiązanie takie ma zapewnić sprawność zarządzania, zwłaszcza w kontekście zwiększonej odpowiedzialności rektora za całą uczelnię. Piąty prorektor zachowa kompetencje koordynowania kształcenia i wszystkich spraw studenckich. W jego „pionie” kluczowymi postaciami będą czterej dziekani kolegialni, odpowiedzialni za wszystkie kwestie związane z dydaktyką na poziomie kolegiów. Tym samym został w pewien sposób oddzielony pion naukowy od dydaktycznego, ale zachowane zostały ich nie tylko formalne związki. Na poziomie instytutów synergię działań mają zapewnić wicedyrektorzy. W instytutach może istnieć struktura zakładowa lub katedralna. Zakładamy strukturę prostą, a wykluczamy zbędny, hierarchiczny, dwustopniowy podział instytutów.
Przyjęte rozwiązania poszerzają instytucjonalny zakres demokracji akademickiej. W 60-osobowym senacie będzie więcej niż dotychczas miejsc pochodzących z wyborów. Uczelniane kolegium elektorów wybierających rektora będzie skonstruowane identycznie jak dotychczas, to znaczy będzie liczyło 150 członków. Na poziomie kolegiów będą rady naukowe pochodzące z wyboru, mające kompetencje do nadawania stopni naukowych i czuwające nad poziomem badań naukowych oraz rady dydaktyczne, zajmujące się wszystkimi kwestiami związanymi z kształceniem. Procedury związane z tytułem profesorskim zostają w kompetencjach senatu. Duże znaczenie będą miały rady instytutów, w skład których będą wchodzili wszyscy profesorowie i profesorowie uczelni. Ich kompetencje wiążą się z uprawnieniami akademickimi, prowadzeniem polityki kadrowej czy strategią rozwoju badań w danej dyscyplinie. Przebudowie ulegnie także administracja uczelniana, a przyjęte rozwiązania pozwolą na racjonalizację zatrudnienia, zapewne także w wymiarze ograniczenia etatowego. Będzie to dotyczyło zarówno pionu dziekańskiego, jak i instytutowego. Planuję np. wzmocnienie biura grantów i projektów badawczych oraz usprawnienie systemu obsługi studentów w większych, scentralizowanych dziekanatach.
Nowymi elementami w strukturze uniwersytetu są Rada UR i Szkoła Doktorska UR. Ta pierwsza została powołana w składzie siedmioosobowym (6 osób z wyboru + przewodniczący Samorządu Studenckiego). Spośród trzech osób spoza uczelni w skład Rady weszło dwóch przedstawicieli reprezentujących lokalne środowisko biznesowe i jeden reprezentant świata kultury. Zdecydowano się na utworzenie jednej szkoły doktorskiej dla 16 dyscyplin naukowych.
Propozycje zawarte w statucie są kontynuacją prowadzonej od kilku lat polityki projakościowej, którą można rozpatrywać w wielu aspektach: organizacyjnym, formalnym czy nawet finansowym, bowiem w każdym roku przeznaczymy z budżetu uczelni około 6 mln zł na tzw. dodatek projakościowy, ustalany na podstawie osiągnięć mierzonych publikacjami. Jego wysokość zależy od aktywności każdego pracownika i może sięgać 2-3 tys. zł.
Ustawa 2.0 niestety te działania nieco osłabiła, jednak jej skutki udało się nieco zneutralizować. Mam tu na myśli np. odpowiednie miejsce dla dydaktyków, którzy nie mogą zdominować żadnego uniwersytetu. Natomiast tam, gdzie było to możliwe, skorzystaliśmy z dużego zakresu autonomii, jaki nam zostawia nowe prawo. ?