Granty dla matematyków?
Znane zdjęcie zatytułowane Matematyk przy pracy , opublikowane przez Samuela Eilenberga, wybitnego polskiego i amerykańskiego matematyka żydowskiego pochodzenia, przedstawia leżącego mężczyznę pogrążonego w rozmyślaniach. Na okładce książki Mariusza Urbanka Genialni. Lwowska Szkoła Matematyczna zamieszczono rysunek kilku matematyków siedzących przy kawiarnianym stoliku, milczących i starających się rozwiązać pewien problem matematyczny. Wydaje się więc, że matematyk potrzebuje niewiele, aby dokonywać swoich odkryć. Wystarczy mu kartka papieru, stolik w kawiarni oraz trochę „świętego spokoju”.
Także niezbyt reprezentatywny przykład Grigorija Perelmana, byłego profesora Instytutu Stiekłowa w Petersburgu, pokazuje, że genialne odkrycie w matematyce nie musi wiązać się z ogromnymi nakładami finansowymi. Przypomnę, że w latach 2002 i 2003, Perelman umieścił w Internecie serię prac zawierających dowód Hipotezy Poincarégo – jednego z siedmiu tzw. Problemów Milenijnych ogłoszonych przez Instytut Matematyczny Claya. Gdy środowisko naukowe uznało to odkrycie, Instytut Claya przyznał Perelmanowi nagrodę w wysokości jednego miliona dolarów, a ten odmówił jej przyjęcia. Nie przyjął też Medalu Fieldsa – jednego z największych wyróżnień matematycznych, przyznawanego przez Międzynarodowy Kongres Matematyków. Podobno obecnie badacz zerwał kontakty naukowe i prowadzi ascetyczny tryb życia.
Czy wobec tak teoretycznej nauki jaką uprawiają, matematycy potrzebują finansowego wsparcia w postaci grantów?
Podobnie jak w czasach Banacha Polacy ciągle dokonują ważnych odkryć matematycznych, które znajdują uznanie na całym świecie. Świadczą o tym publikacje w najważniejszych międzynarodowych czasopismach matematycznych oraz wystąpienia polskich matematyków na światowych kongresach matematycznych. Do polskich ośrodków matematycznych i na konferencje organizowane w Polsce chętnie przyjeżdżają najlepsi uczeni z całego świata. Na przykład, we wrześniu 2017 roku, w Instytucie Matematycznym Uniwersytetu Wrocławskiego odbyła się międzynarodowa konfederacja na cześć wybitnego matematyka Eliasa Steina z Princeton, na którą przyjechał Terence Tao – doktorant Steina i laureat Medalu Fieldsa, a Charles Fefferman, inny doktorant Steina i również laureat tego medalu, wygłosił odczyt w formie telekonferencji.
Matematycy potrzebują grantów, by utrzymywać kontakty naukowe z uczonymi na całym świecie, bo praca matematyka nie ogranicza się tylko do rozmyślań i rozmów przy kawiarnianym stoliku. Matematycy potrzebują współpracowników do dyskusji, a nie zawsze znajdują ich w Polce. Musimy zatem mieć środki finansowe, które pozwolą nam na wyjazdy do najlepszych ośrodków zagranicznych, aby współpracować z naszymi kolegami spoza kraju oraz na uczestnictwo w prestiżowych konferencjach naukowych, gdzie możemy zaprezentować swoje wyniki.
Matematyk w pewnym wieku, aby dalej rozwijać się naukowo, powinien skupiać wokół siebie uczniów, który wnoszą do jego badań świeżość i nowe pomysły. Środki z grantów przeznaczone na stypendia dla studentów i doktorantów oraz wynagrodzenia dla młodych uczonych po doktoracie, szukających czasowej posady typu postdoc, pozwalają najlepszym polskim matematykom budować wokół siebie szkołę naukową, podobną do tej we Lwowie.
Wspomnę też matematykę obliczeniową (np. badania związane z modelowaniem i rozwojem metod numerycznych oraz statystyki i analizy dużych zbiorów danych), gdzie niezbędne są kosztowne urządzenia, takie jak serwery, stacje robocze i ogromnej pojemności dyski. To granty umożliwiają zakup i korzystanie z tego typu infrastruktury obliczeniowej.
W książce Mariusza Urbanka często wspomina się biedę matematyków z Lwowskiej Szkoły Matematycznej. Stefan Banach, jeden z najwybitniejszych i znanych polskich matematyków, musiał pisać (raczej dość słabe) podręczniki akademickie, żeby zarobić na utrzymanie rodziny. Wielu matematyków skupionych wokół Banacha nie miało stałej pracy i dorabiało ucząc w szkołach. Trochę niezręcznie jest mi przypomnieć, że matematyk na uczelni musi pobierać godne wynagrodzenie, by entuzjazm i zapał do matematyki nie zostały przytłumione przez codzienne problemy związane z utrzymaniem rodziny. Przedsiębiorstwa (np. z branży finansowej, informatycznych i wielu innych) poznały się na klasie polskich matematyków i oferują młodym osobom z doktorantem z matematyki wynagrodzenia przekraczające kilkukrotnie wynagrodzenie profesora na polskim uniwersytecie. Sam tego doświadczyłem kilkanaście lat temu, gdy pewna amerykańska korporacja, otwierając swoje oddziały w Polsce, zaproponowała mi odejście z uczelni i pracę z wynagrodzeniem miesięcznym, które przekraczało moją roczną pensję na uniwersytecie. Dodatkowe wynagrodzenia w ramach realizowanych grantów pozwalają chociaż częściowo ograniczyć odchodzenie matematyków z polskich uczelni.
Narodowe Centrum Nauki
NCN dla matematyków
Granty dla matematyków w NCN w większości mieszczą się w panelu ST1 Nauki matematyczne (wszystkie dziedziny matematyki, teoretyczne oraz stosowane, a także podstawy matematyczne informatyki, fizyki i statystyki). Liczby obrazujące granty z tego panelu dość rzetelnie odzwierciedlają zatem stan finansowania badań matematycznych przez Centrum. Jednak trzeba pamiętać, że matematycy, w zależności od profilu badawczego, mogą również uczestniczyć w realizacji grantów w wielu innych panelach, gdyż współpracują z wieloma badaczami z różnych dziedzin (np. ST6 Informatyka i technologie informacyjne). Przyjmijmy jednak ST1 za punkt odniesienia, bo granty z tego panelu mają ściśle matematyczny charakter.
Liczby nie są imponujące. W ciągu ośmiu lat (2011-18) w panelu St1 przyznano zaledwie 511 grantów (łącznie z projektami międzynarodowymi) o wartości 151 839 814 zł. Oznacza to, że średnia wartość grantu „matematycznego” wyniosła niecałe 300 tys. złotych. Do konkursów krajowych w tym panelu zgłoszono 1649 wniosków, a zakwalifikowano do finansowania 484 z nich. Współczynnik sukcesu wyniósł zatem 29%.