×

Serwis forumakademickie.pl wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z naszej strony wyrażasz zgodę na wykorzystanie plików cookies w celach statystycznych. Jeżeli nie wyrażasz zgody - zmień ustawienia swojej przeglądarki internetowej.

Uniwersytet będzie sprawniejszy

Uniwersytet Medyczny im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu, jako pierwsza uczelnia medyczna w Polsce i pierwsza wyższa w Poznaniu, przyjął nowy statut, wdrażając tym samym najważniejszy element reformy wynikającej z ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce, zwanej Ustawą 2.0. Jak do tego doprowadzono i jak wygląda uniwersytet w świetle nowego statutu, mówi prof. Andrzej Tykarski , rektor UMP.

Przyjąłem strategię otwartego informowania społeczności uczelni o tym, że zmiany, które zamierzamy wprowadzić, są niezbędne w świetle Ustawy 2.0 i na czym będą one polegać. Ponieważ ustawa zakłada koniec kadencji wszystkich władz, poza rektorem i Senatem, spotkałem się także niezwłocznie z władzami uczelni obu szczebli, tj. prorektorów, dziekanów, deklarując, że tak, jak jedną ekipą szliśmy do poprzednich wyborów, tak wszystkie te osoby widzę dalej we władzach uczelni. Nie gwarantowałem jednak, kto będzie kim, bowiem pojawią się nowe stanowiska kierownicze. Skupiliśmy się dzięki temu na rzeczach merytorycznych, a nie na obronie własnych dotychczasowych kompetencji.

Ramy naszego statutu pochodzą wprost z Ustawy 2.0. Zaproponowałem koncepcję trójpodziału kompetencji i odpowiedzialności pomiędzy władze rektorskie zajmujące się sprawami organizacyjnymi, kadrowymi i finansowymi uczelni; władze dziekańskie, czyli wydziałowe, skupione na prowadzeniu dydaktyki i władze – nazwaliśmy je kanclerskimi – kolegiów dyscyplin naukowych, zajmujące się sprawami badań i awansów naukowych. Tę koncepcję przedstawiłem także Konferencji Rektorów Akademickich Uczelni Medycznych. Prezentowałem ją potem na wszystkich radach wydziałów mojego uniwersytetu. Dzięki temu rozładowane zostały potencjalne napięcia wynikające z reformy uczelni, jakie – jak się okazało – mają miejsce w niektórych uniwersytetach. Dlatego już 20 grudnia 2018 roku udało się nam wybrać, pewnie jako pierwszym w Polsce, nowy ustawowy organ – Radę Uczelni, która wypełnia zadania kontrolne i opiniodawcze w stosunku do działań rektora i Senatu. Jednocześnie już od listopada pracował zespół prawników, który na podstawie przedstawionej wcześniej koncepcji przygotował draft statutu. W styczniu powołałem Komisję Statutową, która na podstawie tego draftu opracowała statut. Materiał wypracowany przez tę komisję także przedstawiałem na radach wydziałów. Skierowałem też do członków Senatu szereg pytań na temat rozwiązań szczegółowych, na przykład modelu wyborów na poszczególne stanowiska w uczelni. Jedno z posiedzeń Senatu poświęciliśmy wyłącznie statutowi – dyskutowaliśmy nad każdym rozdziałem, by na kolejnym spotkaniu po godzinnej debacie przyjąć statut.

W tym dokumencie przyjęliśmy rozwiązanie z ustawy, że to Rada Uczelni wskazuje kandydatów na rektora. Faktycznie każdy może zgłosić kandydaturę na stanowisko rektora, ale następnie kandydat musi uzyskać pozytywną opinię Senatu oraz poddać się ocenie Rady Uczelni. Z tak wyłonionych kandydatów kolegium elektorów wybierze rektora. Model wyboru rektora będzie zatem dość podobny do obecnego, tyle, że elektorów będzie dwa razy mniej, ale także będą reprezentowali oni poszczególne jednostki uczelni. Struktura uczelni opisana w statucie pozornie jest podobna do dotychczasowej, tj. pozostaną wydziały. Jesteśmy jedną z trzech uczelni medycznych, która musiała zmierzyć się z faktem, że posiadał dwa wydziały lekarskie, co w świetle Ustawy 2.0 jest niemożliwe, ponieważ uczelnia może prowadzić tylko jeden kierunek o danej nazwie. Dlatego u nas jeden z nowych wydziałów przyjął nazwę lekarski i będzie prowadził ten kierunek studiów, a drugi nazwę medyczny i będzie prowadził szereg innych, istotnych kierunków medycznych, np. stomatologię, dietetykę czy biotechnologię medyczną. Nazwy pozostałych wydziałów się nie zmienią. Zmienią się za to ich kompetencje. Wydziały będą się zajmowały dydaktyką, a także prowadzeniem doktoratów od strony organizacyjnej. Zachowaliśmy także rady wydziałów. To duże organizmy, które w pewnych aspektach miały ograniczoną sprawność, ale to one są gwarantem trwania kultury akademickiej. To są gremia, których głos będzie też słyszalny w razie zagrożenia autonomii uniwersytetu.

Nauka jednak rządzi się swoimi prawami. W tym obszarze wskazane jest sprawne, skuteczne zarządzanie. Habilitacje i profesury będą leżały w gestii kolegiów dyscyplin naukowych, które są naukowym odpowiednikiem wydziałów. Na ich czele stanie kanclerz, który będzie miał takie same kompetencje w stosunku do nauki, jak dziekan w stosunku do dydaktyki. Kolegia będą powoływały komisje odpowiedzialne za awanse naukowe. Ich powstanie jest ważne w kontekście faktu, że zostaliśmy zaliczeni do grona uczelni, które mogą starać się o status uczelni badawczych.

Wprowadziliśmy też dziesięcioosobowy zarząd uczelni. W jego skład wejdą, oprócz rektora, także prorektorzy i dyrektorzy ds. inwestycji, administracji i finansów – to dotychczasowi kanclerze i kwestor. W tym gronie będą dyskutowane wszystkie najważniejsze problemy uniwersytetu, np. kwestie inwestycyjne, finansowe itp. Dotychczas wieloma z tych spraw zajmowały się samodzielnie władze administracyjno-kanclerskie. Teraz o tym wszystkim będzie decydował jeden zarząd, powołany przez rektora po zasięgnięciu opinii Senatu. Ustawa nie zmieniła sytuacji szpitali klinicznych. Nadal to rektor organizuje konkurs i powołuje dyrektorów szpitali. W naszej uczelni nie ma stanowiska prorektora ds. klinicznych, ale w każdym z sześciu szpitali jest pełnomocnik rektora.

Udział studentów w organach uczelni został utrzymany. W gremiach wyborczych mają oni 20% głosów. Władze uczelni muszą być przyjazne studentom. Zaproponowałem, aby studenci mieli duży wpływ na wybór władz dziekańskich oraz prorektora ds. studenckich – to jest „ich człowiek” we władzach uczelni.

Burzenie pewnych struktur i zmiana kompetencji zawsze są kontrowersyjne, jednak właśnie dzięki reformie na pewno będziemy sprawniejsi.

Notował Piotr Kieraciński