Idea jagiellońska i kobiety
Kiedyś Szajnochę się czytywało. Historię umiał opowiadać prosto i wyraziście. Porównywano go w tym względzie do Thomasa Macaulay’a i J.A. Thierry’ego. Miał wpływ na pisarstwo Sienkiewicza. Dzieła: Pierwsze odrodzenie się Polski 1279–1333 , Bolesław Chrobry , Lechicki początek Polski czy najbardziej znane Jadwiga i Jagiełło pisane były także „ku pokrzepieniu”. Szajnocha na dobre utwierdził nas w przekonaniu, że stanowimy „przedmurze”.
Książka państwa Pawelców jest trójdzielna. Każdy element podtytułu to zarazem jedna z części pokaźnego dzieła. Lekturę zacząłem od „kobiet”. Cóż z nimi mógł mieć do czynienia poczciwina Szajnocha? Był prawie ślepy po utracie wzroku w ciemnicy austriackiego więzieniu, poza tym biedny, bo nie mógł znaleźć stałego zatrudnienia, na dodatek co pewien czas musiał się oddawać leczeniu (jeździł do wód). Ściśle związany emocjonalnie z matką, posyłał jej dwakroć w tygodniu list do Tarnopola, raz żaląc się na swój los, innym razem utyskując z powodu nadopiekuńczości rodzicielki. Ale były kobiety wokół Karola – starsze z reguły. Znaczącą znajomość zawarł z Salomeą Słowacką Bécu, matką Juliusza. Do przybliżenia się obojga doszło we Lwowie u brata tejże, Teofila Januszewskiego, a wszystko z powodu spuścizny rękopiśmiennej po zmarłym w 1849 roku Juliuszu Słowackim. Pani Bécu okazywała Szajnosze szczególne względy, a ten albo korzystał z jej czułości, albo unikał jej jak ognia, przepadając na dłuższy czas. Może Salomea była zbyt natarczywa? Badacze podkreślają, że Szajnocha nie był pierwszym i na pewno nie ostatnim młodzieńcem, który uległ jej urokowi. Ale dosyć tej pikanterii. Po przeczytaniu książki jestem przekonany, że zdecydowaną większość czasu Karol Szajnocha spędzał z mężczyznami. Możliwe, że dzisiejsi badacze przykładają zbyt współczesną miarkę do postaci z minionych epok.
W historiografii Szajnosze zawdzięczamy metaforę fundamentalną – ideę jagiellońską. Pojęcie w polskim dyskursie historycznym zaistniało dopiero po śmierci (1868) lwowskiego historyka. Związane jest z polską ekspansją na wschód, z uniami polsko–litewskimi i ostatecznie z uformowaniem się wieloetnicznego, wielokulturowego organizmu państwowego dawnej Rzeczypospolitej. Ale to nie wszystko. Szajnocha żywił głębokie przekonanie o misji, „tzn. złożonego (przez Opatrzność) na barki Polaków powołania” do przenoszenia ludom mieszkającym na wschód od polskich granic dorobku europejskiej, chrześcijańskiej cywilizacji, której Polska częścią składową, chociaż odległą od centrum, pozostawała. Najistotniejszym ogniwem tej misji była unia między Polską a Litwą, jej dobrowolny i pokojowy charakter. O tym traktuje najwybitniejsze dzieło historyka Jadwiga i Jagiełło 1374–1413 . Opowiadanie historyczne wydane we Lwowie w trzech tomach w latach 1855–1856.
W życiu Szajnochy było wiele cierpienia. Czy zaoszczędziłby go sobie, gdyby świadomie nie wybrał polskości? Wprawdzie matka Karola, Maria z Łozińskich, była Polką, ale ojciec – Wacław Sheynoha de Wtellensky – był urzędnikiem cesarskim z Moraw i uważał się za Niemca. Karol wychowywał się w środowisku polskim Sambora i Lwowa. Akcentował swą polskość kolejnymi modyfikacjami spolszczanego nazwiska (Scheynoha de Wtellensky, Szejnoha, Szajnocha). Nader represyjny austriacki reżim rządowo–policyjny Galicji dał mu się we znaki już 1834 roku, kiedy władze lwowskiego gimnazjum wykryły istnienie nielegalnego Towarzystwa Starożytności Halicyjskich, ale dopiero w roku następnym przyszła prawdziwa katastrofa. W związku z rocznicą powstania listopadowego rozrzucił w gmachu Uniwersytetu Lwowskiego i w kościele Bernardynów wiersz swego autorstwa Święćmy dzień ten przyjaciele i w styczniu 1836 roku aresztowano go. Podczas brutalnego śledztwa oskarżono o szerzenie ducha karbonaryzmu, skazując na rok więzienia za tę „zbrodnię”.
Dorota MALCZEWSKA-PAWELEC, Tomasz PAWELEC, Karol Szajnocha. Codzienność – kobiety – historiografia , Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 2019, seria: Prace Naukowe UŚ w Katowicach.
Dodaj komentarz
Komentarze