×

Serwis forumakademickie.pl wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z naszej strony wyrażasz zgodę na wykorzystanie plików cookies w celach statystycznych. Jeżeli nie wyrażasz zgody - zmień ustawienia swojej przeglądarki internetowej.

Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego

Uczelnie badawcze

Postulat stworzenia w Polsce uniwersytetu badawczego lub uniwersytetów badawczych funkcjonuje w przestrzeni publicznej od lat. Przyjmował różne formy i nazwy, były np. propozycje tworzenia uczelni flagowych i wiodących. Postulowano utworzenie takiego uniwersytetu „na surowym korzeniu” (np. prof. Andrzej Koźmiński) bądź wybraniu i dofinansowaniu kilku istniejących uniwersytetów. Pierwszą próbą wyłonienia w Polsce tematycznych wiodących ośrodków naukowych był program Krajowych Naukowych Ośrodków Wiodących. Jego wadą był brak ewaluacji, w tym śródokresowej, choć same KNOW-y bardzo program chwalą.

W końcu postulat wyłonienia uczelni badawczych zaczyna być realizowany. Został zapisany w ustawie Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce, choć w dość rozmytej formie. Nie mówimy już bowiem o kilku uczelniach, ale o konkursie, w którym może wziąć udział 20 uczelni różnego typu z 10 miast akademickich. Pomysł obecnego kierownictwa MNiSW polega na tym, by z tego dość szerokiego grona szkół wyższych, spełniających określone w ustawie kryteria, w drodze konkursu wybrać do dziesięciu. Te dostaną na okres siedmiu lat dodatkowe finansowania w wysokości 10% swojej subwencji. Mają za to zrealizować program rozwoju naukowego przedstawiony do konkursu. Pozostali uczestnicy rywalizacji nie zostaną w pokonanym polu – otrzymają przez taki sam okres dodatkowe 2% swojej subwencji, co zwykle oznacza więcej, niżby mogły otrzymać wygrywając grant w konkursie Regionalna Inicjatywa Doskonałości. Już po wyłonieniu kandydatów – o czym ostatecznie zadecydowały wyniki oceny jednostek naukowych w 2017 r. – każda z uczelni otrzymała środki na przygotowanie programu do konkursu Inicjatywa Doskonałości Uczelnia Badawcza.

Jak przekonuje minister nauki Jarosław Gowin, konkurs wyłoni najlepsze uczelnie, które będą kształcić – m.in. przez udział w badaniach naukowych – elity państwowe, polityczne, gospodarcze, społeczne. Polska potrzebuje elit dla skutecznej rywalizacji z innymi krajami o tempo rozwoju.

Wnioski będą oceniane przez zespół zagranicznych ekspertów. W przypadku pierwszego konkursu kontrakt ze zwycięzcami zostanie podpisany na 6 lat. Finansowanie będzie trwało rok dłużej. Postępy realizacji zwycięskich programów będą ewaluowane po trzech latach oraz na zakończenie programu. Z grupy zwycięzców co najmniej dwie uczelnie wypadną w wyniku oceny, żeby zrobić miejsce dla przynajmniej dwóch z kolejnego konkursu.

Uczelnie badawcze w swoich programach muszą uwzględnić m.in. zmniejszenie liczby studentów w relacji do liczby nauczycieli akademickich oraz poprawę polityki kadrowej, czyli mówiąc wprost – pozbywanie się najsłabszych i zatrudnianie najlepszych badaczy i wykładowców.

Eksperci zostaną powołani jeszcze w maju. Ma ich być najwyżej 15, a wskażą ich akademickie gremia: KRASP, Rada NCN, RGNiSW, Rada NCBR oraz KPN. Eksperci nie mogą mieć związku z żadną uczelnią uczestniczącą w konkursie. Wnioski będzie można składać od 15 maja do 24 czerwca. Oprócz oceny samych wniosków odbędą się przesłuchania uczelni. Rozstrzygnięcia konkursu należy spodziewać się pod koniec roku, co oznacza, że pierwsze „badawcze” już w 2020 r. otrzymają zwiększone finansowanie.

W najbliższym konkursie, uregulowanym w przepisach przejściowych, mogą brać udział różnego typu uczelnie. W kolejnych, regulowanych ustawą PSWN, już tylko uczelnie wieloprofilowe i… medyczne. J. Gowin uzasadniał to faktem, iż dyscypliny medyczne zostały skumulowane w jedną (ale przecież nie dziedziny, a to o ich liczbę chodzi w konkursie). Koszty konkursu minister ocenia na 500 mln zł rocznie. Bardzo interesujące jest rozwiązanie, które pozwoli na przedłużanie statusu uczelni badawczej na podstawie oceny końcowej. Minister nauki stwierdził, że może ono być wielokrotne i nie ma ograniczenia w przedłużaniu tego statusu na kolejne okresy. To można oznaczać, że najlepsze uniwersytety będą dostawały powiększone środki przez wiele lat, co faktycznie da im szanse odbicia się od poziomu średniego i wejście do wyższej światowej półki uniwersytetów, czyli awans o 100-200 miejsc w światowych rankingach, a w niektórych dziedzinach może nawet do pierwszej setki rankingów dziedzinowych. Czy jednak zaproponowana wysokość dodatkowego finansowania wystarczy do skutecznej konkurencji z gigantami z USA czy Chin? Wątpię.

Miom zdaniem należało wybrać i dofinansować najwyżej 5 uczelni (oczywiście, eksperci mogą to zrobić także przy obecnej konstrukcji konkursu, choć wątpię, by się na to zdecydowali). Za to owo dofinansowanie powinno być wielokrotnie wyższe, niż planowane w konkursie IDUB (najwyższe wzrosty subwencji wyniosą kilkadziesiąt mln zł rocznie). Skrajni optymiści mówili niegdyś o miliardzie złotych rocznie, czyli w realiach obecnego konkursu powiedzmy 200 mln zł na uczelnię (to raptem 45 mln euro, co zbliża nas do wyobrażeń o podobnych inicjatywach w Niemczech). Rozumiem jednak władze resortu nauki – program uczelni badawczych musi być akceptowany przez większość środowiska, w tym przez tych, których nie dotyczy. Obecna konstrukcja konkursu, w połączeniu z Regionalną Inicjatywą Doskonałości dla pozostałych uczelni, chyba ten wymóg spełnia.

Piotr Kieraciński
 

Kandydaci do statusu uczelni badawczej to:

8 uniwersytetów klasycznych: UJ, UW, UAM, UMK, UG, UŚ, UŁ, UWr

6 publicznych uczelni technicznych: AGH, PG, PŁ, PŚ, PW, PWr

4 uniwersytety medyczne: GUM, UMP, UMB i UMŁ

oraz Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu i Uniwersytet Pedagogiczny w Krakowie.

Uczelnie badawcze mogą powstać w 10 miastach akademickich: Białymstoku (1), Gdańsku (3), Gliwicach (1), Katowicach (1), Krakowie (3), Łodzi (3), Poznaniu (2), Warszawie (2) i Wrocławiu (3).

Jakie są uczelnie uprawnione do udziału w konkursie?

Przedstawiamy poniżej dość uproszczone porównanie uczelni biorących udział w konkursie IDUB. Pokazuje ono jak różne są to instytucje. Ustawiamy je wg całkowitej liczby kadry naukowo-dydaktycznej, podając w kolejności całkowitą liczbę nauczycieli akademickich i pracowników naukowych, liczbę samodzielnych pracowników naukowych oraz profesorów tytularnych, następnie liczbę studentów i doktorantów. Obok kolosa, jakim jest UW z prawie 60 tys. osób „na pokładzie”, jest w tej grupie takie „maleństwo”, jak UMB ze społecznością akademicką prawie dziesięciokrotnie mniejszą. Na UJ samych profesorów tytularnych jest 569, a UPWr zatrudnia niewiele więcej – 730 – wszystkich pracowników naukowych i nauczycieli akademickich.

UJ: 4501/1557/569; 41,5/2,7 tys. UW: 3840/1535/533; 51,2/3 tys. UAM: 2953/1254/347; 37,6/1,2 tys. PW: 2448/671/237; 31/1,3 tys. UMK: 2271/795/261; 24/0,95 tys. UŁ: 2243/783/200; 27/0,97 tys. AGH: 2155/654/199; 27,6/1,0 tys. PWr: 2147/502/196; 28,5/0,84 tys. UŚ: 1969/783/217; 25/1,2 tys. UWr: 1960/707/222; 27/1,4 tys. UG: 1768/559/154; 25/1,27 tys. PŚ: 1638/541/140; 26,3/0,6 tys. UMP: 1521/337/115; 7,2/0,17 tys. UMŁ: 1493/366/160; 9,6/0,7 tys. PG: 1334/392/127; 17/0,67 tys. PŁ: 1251/349/120; 16/0,6 tys. UPKr: 1071/304/69; 11,2/0,25 tys. GUM: 1060/273/86; 7,4/0,43 tys. UMB: 836/273/118; 5/0,26 tys. UPWr: 730/263/96; 10/0,2 tys.