To nie jest w porządku

Rozmowa z prof. Jerzym Duszyńskim, prezesem Polskiej Akademii Nauk

Czy pan wie, ile zarabia się w instytutach PAN?

Wiem. Co roku dostajemy finansowe sprawozdania z instytutów.

Jednak gdy powstał problem płac w instytutach, trudno było ustalić, ile gdzie się zarabia.

Mówi pan o precyzyjnym wyliczeniu, jakie fundusze były potrzebne na to, aby w instytutach PAN wprowadzić, podobnie jak to ma teraz miejsce w uczelniach, minimalne wynagrodzenie dla pracowników naukowych. Obecnie w uczelniach jest to 6410,00 zł miesięcznie dla profesora zwyczajnego, 83% tej sumy dla profesora uczelni czy instytutu i 73% dla adiunkta. Zabiegaliśmy o to. Ministerstwo poprosiło nas o informację, jaka suma jest potrzebna, aby zrealizować tego rodzaju regulację płac w instytutach PAN. Dobrze wiedzieliśmy, że w niektórych instytutach już są spełnione te warunki płacowe, ale w wielu nie. Obliczyliśmy, że oprócz dotychczasowej dotacji statutowej instytutów potrzebne jest 50 milionów złotych, aby we wszystkich instytutach wprowadzić minimalne wynagrodzenie dla pracowników naukowych. Ministerstwo przyznało te środki.

Zatem problem załatwiony?

Nie do końca. Problem polega bowiem na tym, że te pieniądze były potrzebne głównie instytutom Wydziału I Nauk Humanistycznych i Społecznych. Tymczasem ministerstwo mogło te środki przyznać tylko według dotychczasowego algorytmu. Jednym słowem po 7% dodatku do dotychczasowej dotacji statutowej wpłynęło na konta wszystkich instytutów. W rezultacie ci, którzy mieli mało, nadal mają mało, i te dodatkowe fundusze nie pozwoliły na wprowadzenie pensji minimalnej we wszystkich instytutach PAN, a jedynie w niektórych. Rozwiązały także szereg innych naszych problemów.

Te pieniądze są na wyrównania za zeszły rok czy na płace za rok 2019?

To pieniądze za rok 2018, ale z możliwością ich wydawania w roku 2019. Rzecz w tym, że takie podwyżki będą miały skutki również w dalszych latach. Mam obietnicę z ministerstwa, że to zwiększenie subwencji zostanie utrzymane w przyszłości.

Jest pan zwolennikiem wprowadzenia do ustawy o PAN zapisów o minimalnych wynagrodzeniach w instytutach PAN?

Jestem.

Proszę powiedzieć, ile zarabia się w instytutach PAN?

Są instytuty, w których profesor zwyczajny zarabia niewiele ponad 4 tys. zł brutto, ale też są takie, w których płace profesorów sięgają nawet 19 tys. zł brutto. Istnieją niepokojące dysproporcje pomiędzy zarobkami pracowników naukowych instytutów Wydziału Nauk Humanistycznych i Społecznych a pracownikami innych wydziałów. W niektórych instytutach Wydziału I średnie wynagrodzenie pracowników naukowych wynosi 3133 zł, a w niektórych instytutach innych wydziałów dochodzi do 7 tys. zł. Uważam, że nie jest to w porządku. Wprowadzenie pensji minimalnej pomoże przynajmniej w części usunąć tę niesprawiedliwość. Jestem optymistą, bowiem w tak zwanej małej nowelizacji ustawy o PAN, według informacji z ministerstwa, pojawi się zapis gwarantujący ustawowo minimalną pensję wszystkim pracownikom instytutów PAN.

Sprawa związana z płacami przypomniała też kwestię kominów płacowych dyrektorów instytutów. Jak do tego doszło bez wiedzy zarządu Akademii?

To narastało stopniowo przez wiele lat. Wyszło jednak z całą ostrością w związku z audytem w Instytucie Chemii Fizycznej PAN w 2015 r. Według audytorów ustawa kominowa nie była w nim przestrzegana. To była skomplikowana kwestia prawna. Jednym z problemów, który musieliśmy rozwiązać, było to, jak traktować pieniądze z grantów. Jeśli dyrektor otrzymał duży europejski grant, w którym było zapisane jego wysokie honorarium, to czy mógł te pieniądze sobie wypłacać? Przecież często dyrektor jest też liderem naukowym, a co za tym idzie powinien zdobywać granty na badania. Zupełnie co innego gdyby dyrektor brał dodatkowe wynagrodzenie z pieniędzy statutowych.

Do tego nie dochodziło?

Jak się okazało, niestety czasami dochodziło. W przypadku Instytutu Chemii Fizycznej PAN zarobki dyrektora wynosiły około pięćdziesięciu tysięcy złotych, ale duża ich część była honorariami z grantów. Na początku mojego urzędowania nie było jasne, jak tę sprawę traktować. Zmieniłem obsługę prawną PAN na profesjonalną kancelarię prawną i otrzymałem jasną wykładnię: ustawa kominowa dotyczy wszystkich składników uposażenia kierownictwa instytutów PAN. Taką samą wykładnię przyjęli uprzednio audytorzy, którzy kontrolowali instytuty, ówczesny minister skarbu, Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Kancelaria Prezesa Rady Ministrów czy wreszcie NIK. Rozpocząłem stanowcze wdrażanie ustawy kominowej w instytutach PAN. Jak się pan domyśla, nie było to popularne działanie wśród niektórych koleżanek i kolegów dyrektorów.

Uznano, że środki z grantów wchodzą w skład wynagrodzenia, którego nie można przekroczyć?

Tak oraz że uposażenia dla kierownictwa instytutów PAN, także z grantów, muszą mieć akceptację prezesa PAN. Ustaliłem precyzyjne reguły wynagradzania, które obowiązują wszystkich dyrektorów instytutów. Według nich teraz zatwierdzam ich uposażenie.

Kiedy to się stało i jakie są zasady wynagradzania dyrektorów instytutów?

Ponad rok temu. Płaca dyrektora z pieniędzy statutowych zależy od tego, jak duży jest instytut, jaką ma kategorię naukową, czy dyrektor pracuje wyłącznie w instytucie, czy także w innych instytucjach naukowych, co niestety się zdarza. Pensja zasadnicza dyrektora dużego (powyżej 200 etatów) instytutu A+, gdy pracuje on tylko w tym jednym miejscu, może wynosić 13 tys. złotych, instytutu kategorii A – 12 tys., a kategorii B – 10 tys. złotych. Do tego mogą dochodzić wynagrodzenia z grantów. Jednak nawet w tym wypadku całkowite wynagrodzenie nie może przekroczyć 26 700 zł, czyli pułapu wskazywanego obecnie przez ustawę kominową.

A ile zarabiają dyrektorzy najsłabiej płacących instytutów?

Najmniejsza płaca dyrektora to 4800 zł brutto.

Wierzyć się nie chce.

Ale nawet w Wydziale I jest dyrektor zarabiający 16 tys. zł. Są dyrektorzy, których pensja dochodzi do 26 tys. Chciałbym, aby dyrektorzy podobnych – pod względem wielkości i kategorii naukowej – instytutów zarabiali podobnie. Tak się niestety jeszcze nie dzieje. Sytuacja finansowa instytutów nie zależy jedynie od ich wielkości i kategorii naukowej, ale obecnie przede wszystkim od zaradności w zdobywaniu grantów czy nawiązywaniu współpracy z gospodarką. Więc pewne dysproporcje w zarobkach dyrektorów są naturalne, ale nie mogą być one zbyt daleko idące. Doprowadziłem do respektowania zasad ustawy kominowej w PAN. Ciągle jednak pojawiają się głosy, choć teraz są one już nieliczne, że ustawa kominowa nie obowiązuje w instytutach PAN.

Ta sytuacja pokazuje problem relacji między władzami Akademii a instytutami.

Rzeczywiście. Wiele lat temu instytuty uzyskały osobowość prawną i związaną z tym olbrzymią autonomię. Przez te lata nie tylko utrwaliły one swoją samodzielność, ale też oddaliły się od ładu organizacyjnego PAN. Dopóki panuje gentlemen’s agreement, wzajemne zaufanie, szacunek, ład organizacyjny, to mimo że nie ma precyzyjnych zapisów prawnych, PAN jako całość może sprawnie funkcjonować. Natomiast w momencie konfliktu, tak jak to miało miejsce w przypadku niejasności dotyczących ustawy kominowej, brak regulacji prawnych precyzyjnie ustanawiających zakres nadzoru prezesa PAN nad instytutami jest szkodliwy. Gdy wybuchła sprawa z kominówkami i zapytałem o zarobki pewnych dyrektorów, to zamiast odpowiedzi oni zapytali mnie, a na jakiej podstawie prawnej się o to pytam. Okazało się wtedy, że prezes PAN nie ma ustawowych narzędzi sprawowania nadzoru nad instytutami. Jedynym takim narzędziem jest audyt, który może zlecić prezes PAN. Ale to powinna być ostateczność. Prezes PAN powinienem mieć ustawowe prawo uzyskania potrzebnych mu informacji. Nota bene, żadnych narzędzi kontroli nie ma też minister nauki i szkolnictwa wyższego ani nawet premier, którzy też sprawują ustawowy nadzór nad PAN. Wykrycie nieprawidłowości w przestrzeganiu ustawy w instytutach PAN doprowadziło do tego, że w MNiSW i KPRM zadecydowano, że uprawnienia nadzorcze prezesa PAN powinny być rozszerzone. Jestem gotowy przyjąć pełną odpowiedzialność za instytuty PAN, ale pod warunkiem, że będę posiadał narzędzia do ściągania informacji i do egzekwowania działań naprawczych w razie wykrycia nieprawidłowości.

Ma już pan takie narzędzia?

Jeszcze nie. W Kancelarii Premiera i MNiSW jest już właśnie przygotowywana mała nowelizacja ustawy o PAN, która ma tę sytuację zmienić.

Pewną formę nadzoru stanowią rady kuratorów.

Tak, ale one wchodzą do instytutu zwykle raz w czteroletniej kadencji i przyglądają się merytorycznej działalności instytutu. Zatem wybitni naukowcy, członkowie PAN, oceniają działalność badawczą instytutów. To nie są księgowi ani audytorzy finansowi, a w każdej instytucji powinien być nadzór dotyczący wydawania pieniędzy, inwestowania i organizacji.

Czy brak nadzoru sprawia jakieś inne kłopoty? Wydaje się, że naukowo jest w porządku – PAN jest potęgą.

Częściowo ma pan rację. Kierownictwo Akademii scaliło dane bibliometryczne i okazało się, że instytuty PAN są bardzo istotnym elementem systemu nauki w Polsce. Jednak atomizacja instytutów powoduje, że nie wykorzystujemy należycie naszego potencjału. Przykładem są obecnie tworzone szkoły doktorskie. W Ustawie 2.0 instytuty zachowały prawo do nadawania stopnia naukowego doktora. Możemy też tworzyć w PAN szkoły doktorskie. Uważam, że najkorzystniejsze byłoby zorganizowanie w PAN niewielkiej liczby szkół doktorskich, najlepiej powiązanych z wydziałami lub oddziałami PAN. Uniwersytet Warszawski planuje powołanie czterech szkół doktorskich, podobnie UJ, natomiast AGH czy UAM po jednej. Instytuty PAN zaczęły samodzielnie tworzyć szkoły doktorskie zgodnie z regulacjami Ustawy 2.0. Niech pan zgadnie, ile ich zaproponowano.

Tyle, ile instytutów.

No i nie zgadł pan. Prawie osiemdziesiąt, czyli więcej niż jest instytutów. Niektóre instytuty, nawet maleńkie, zaproponowały kilka szkół doktorskich. W każdej takiej szkole będzie więc kilku doktorantów. W szkołach wyższych to rektor proponuje organizację szkół doktorskich lub przynajmniej zgadza się na nie. Rektorzy wymuszają konsolidację. Gdy na Uniwersytecie Wrocławskim zaproponowano za dużo szkół doktorskich, powstał wewnątrzuczelniany komitet protestacyjny.

Nie może pan wpłynąć na instytuty, żeby szkoły zorganizować wedle pańskiej koncepcji? Trzeba do tego ustawy?

Albo ustawy, albo ładu instytucjonalnego. Jeżeli jest on podważany, to wszystko się anarchizuje i atomizuje.

Czyli Polska Akademia Nauk wymaga reformy. Pan powołał już zespół ds. nowej ustawy o PAN.

Tak. Niedługo ogłosimy propozycje tego zespołu. Swego czasu wysunąłem koncepcję utworzenia Uniwersytetu PAN. To nie jest pomysł na nową formułę funkcjonowania Akademii i nigdy takim nie był. To był pomysł na wspólne działanie instytutów, przeciwdziałające ich atomizacji. A został odczytany jako pomysł na ograniczenie niezależności instytutów. Koncepcja Uniwersytetu PAN była mocno atakowana, ale też znajdowała wielu zagorzałych zwolenników.

Czy ten pomysł wciąż żyje?

Jak już powiedziałem, to w gruncie rzeczy pomysł na zintegrowanie instytutów. Pewnym krokiem ku temu mogłaby być koncepcja szkół doktorskich zintegrowanych wokół wydziałów. Trudno powiedzieć, jak sprawy się potoczą. Nie ukrywajmy, PAN będzie konkurowała o doktorantów z najlepszymi uczelniami. Uważam, że musimy zintegrować nasz potencjał, abyśmy byli atrakcyjnymi. Jak mała szkoła doktorska może konkurować z wielką szkołą czołowego uniwersytetu? Jakimi wybitnymi nazwiskami, osiągnięciami, rozpoznaniem w świecie, możliwościami wspierania przyszłej kariery i jaką infrastrukturą będzie się ona mogła pochwalić?

A jakieś inne pomysły na Akademię?

Problemów, które mnie nurtują, jest wiele. Podam przykłady dwóch. Jednym jest zanik priorytetów badawczych, dużych wspólnych zamierzeń spajających badania uczonych poszczególnych instytutów. Według obowiązującej ustawy o PAN: „Instytut tworzy się, jeżeli (…) istnieje potrzeba prowadzenia w sposób ciągły działalności naukowej, która ze względu na swój zakres, skalę lub charakter nie może być prowadzona przez inne podmioty (…) oraz do prowadzenia tej działalności jest potrzebna znaczna koncentracja pracowników naukowych oraz odpowiednia aparatura badawcza”. Wraz z pojawieniem się ok. dziesięć lat temu możliwości zdobywania grantów na badania podstawowe, zarówno krajowych jak i zagranicznych, duża część budżetu najlepszych instytutów PAN zaczęła pochodzić z tego właśnie źródła. Dotacja statutowa, a teraz subwencja, pokrywa w nich głównie płace i utrzymywanie infrastruktury. Badania finansowane są przede wszystkim z grantów. Ta sytuacja sprawiła, że w instytutach dynamicznie rozwijały się grupy prowadzone przez badaczy pomyślnie zabiegających o granty. To dobrze. Jednak system grantowy miał również niekorzystne konsekwencje, doprowadził do rozproszenia tematyki badawczej danego instytutu. W dużym stopniu zmalała ta działalność badawcza instytutu, „która ze względu na swój zakres, skalę lub charakter nie może być prowadzona przez inne podmioty oraz do prowadzenia której jest potrzebna znaczna koncentracja pracowników naukowych oraz odpowiednia aparatura”. Prawie każdy grant badawczy może być przecież z powodzeniem prowadzony na uczelniach. Musimy stawić czoło tej sytuacji, szczególnie gdy w najlepszych uniwersytetach pojawiają się jednostki o charakterze bardzo podobnym do obecnych instytutów PAN, jak np. CENT UW czy Małopolskie Centrum Biotechnologii UJ. Instytuty PAN powinny podjąć wysiłek skupienia działalności na ściśle określonych priorytetach. Tu mogliby pomóc kuratorzy i rada naukowa. Powinniśmy też zabiegać o to, aby powstały możliwości finansowania badań podstawowych o dużej skali, co najmniej podobnej do międzynarodowych agencji badawczych, czyli około 50 mln złotych.

Następnym dużym problemem jest brak dynamiki w sieci instytutów PAN. W ostatnim dziesięcioleciu nie było likwidacji instytutu PAN, którego formuła lub kapitał ludzki już się wyczerpały. Mamy wspaniałe instytuty, ale obok nich przez dziesięciolecia wegetują słabe. Nie powstają nowe instytuty PAN. A przecież wyłaniają się nowe problemy badawcze i wyzwania. Przykładem może być zmiana klimatu, energetyka bezemisyjna czy sztuczna inteligencja. To „zastygnięcie” struktury sieci instytutów ogranicza rozwój PAN.

Co ze stypendiami doktoranckimi w PAN?

W wielu instytutach doktoranci są zatrudniani dzięki funduszom grantowym. Zgodnie z ustawą stypendia w wysokości ok. 2800 zł mają dostawać wszyscy doktoranci.

Czy wszyscy dotychczasowi doktoranci i słuchacze szkół doktorskich dostaną takie same stypendia?

Uważam, że tak być powinno. Na pewno dostaną je uczestnicy nowych szkół doktorskich i to w wysokości co najmniej 2800 złotych. Na te stypendia będą środki równe 5% subwencji dla instytutów PAN. Jeśli nie skoordynujemy naszych zamiarów odnośnie do szkół doktorskich i na pierwszy rok instytuty przyjmą dużo więcej niż ok. 400 słuchaczy, to te 5% subwencji nie pokryje kosztów stypendiów. Instytuty będą musiały do tego dopłacać ze swoich subwencji, a niektórych nie będzie na to stać i te nie będą mogły przyjąć doktorantów. Może to dotyczyć głównie instytutów z Wydziału Nauk Humanistycznych i Społecznych. Nie powinniśmy do tego dopuścić.

Nowa ustawa wyklucza starszych profesorów z wielu instytucji szkolnictwa wyższego i nauki, choćby z Rady Doskonałości Naukowej czy Komisji Ewaluacji Nauki.

Niestety wprowadzono sztywne ograniczenia wiekowe. Czy rzeczywiście powinniśmy pozbawiać osoby starsze wpływu na oceny czy awanse naukowe? Także w PAN mamy tego rodzaju ograniczenie: kandydat na prezesa PAN nie może w chwili objęcia funkcji przekroczyć 70. roku życia. Członkowie PAN poniżej 70. roku życia są kuratorami i tylko oni oceniają działalność instytutów. Członek Akademii, który przekroczy ten wiek, przestaje mieć wpływ na ocenę działalności instytutów. Uważam, że to ograniczenie powinno zniknąć bądź zostać znacznie przesunięte w górę. Z naszych doświadczeń wynika, że profesorowie, którzy w 70. roku życia tracą mianowanie, właśnie wtedy są prawdziwie dostępni do pracy w gremiach Akademii i nauki w ogóle. Chcemy zatem w naszym projekcie ustawy o PAN zmienić tę sytuację.

Jednym z łączników Akademii z resztą środowiska naukowego są komitety PAN. Równocześnie są liczne zastrzeżenia, co do jakości ich pracy. Już wcześniej podjęto próbę zmniejszenia ich liczby.

Kilka lat temu w Wydziale Nauk Przyrodniczych zmniejszono ich liczbę z dwudziestu sześciu do dziewięciu. Byłem wtedy dziekanem tego wydziału.

Czy tylko w tym wydziale dokonała się taka zmiana?

Niestety tak. Powszechnie się uważa, że pewne komitety powinny się połączyć, bowiem ich działania w dużym stopniu się pokrywają. Uważam, że komitety są potrzebne, że są atutem nie tylko PAN, ale i nauki w Polsce. Komitety są polem do spotkania się specjalistów z danej dziedziny z całej Polski, z różnych środowisk i instytucji. Uważam, że nie w pełni wykorzystujemy ten potencjał. Mówiliśmy o szkołach doktorskich. Przecież właśnie komitety mogłyby być wspaniałym zapleczem dla naszych szkół. Dlaczego członkowie komitetów nie mogliby dawać wykładów, prowadzić seminariów? Dlaczego nie prosić członków komitetów o ekspertyzy dla kraju? To jest ogromny kapitał ludzki.

Skoro jest tak świetnie, to dlaczego środowisko PAN wyraża swoje opinie za pomocą listów otwartych, a nie merytorycznych ekspertyz?

Bo nie mamy poczucia mocy sprawczej, umiejętności przebicia się z naszymi opiniami do świata polityki. Często nasze opinie są pomijane milczeniem. Pod koniec marca br. odbędzie się spotkanie przewodniczących komitetów, na którym będziemy omawiać te zagadnienia.

Jak może się wyrażać rola ekspercka PAN?

Przede wszystkim właśnie przez korporację i komitety naukowe. Traktujemy tę rolę bardzo poważnie i zwłaszcza w ostatnim czasie bardzo aktywnie ją realizujemy. W grudniu 2018 r., podczas szczytu klimatycznego w Katowicach, zorganizowaliśmy wraz z zaprzyjaźnionymi akademiami – francuską CNRS i Papieską Akademią Nauk – merytoryczną sesję poświęconą zmianom klimatu. W styczniu 2019 r. zorganizowaliśmy debatę dotyczącą problemu afrykańskiego pomoru świń (ASF). Spotkali się na niej nie tylko specjaliści z obszaru weterynaryjno-hodowlanego, ale też z ekologii i ochrony przyrody. Wypowiedzieliśmy się też ostatnio na temat migracji, szczepionek czy Puszczy Białowieskiej.

Czy pan wie, ile dyscyplin naukowych uprawia się w instytutach PAN?

Prawie wszystkie. Nie mamy na pewno teologii i prawa kanonicznego. Może też kilku dyscyplin medycznych.

Czy sama korporacja jest dobrze zorganizowana, dobrze wykorzystuje swój potencjał?

Członkostwo w Polskiej Akademii nauk to najbardziej prestiżowe wyróżnienie w polskiej nauce. Dla PAN korporacja jest niezwykle ważna dlatego, że gwarantuje nam niezależność od polityki. W uczelniach jest tak, że policja nie może wejść na ich teren, zabronić jakiejś działalności lub aresztować pracownika uniwersytetu. To wynika z autonomii uniwersytetu, zakorzenionej w szerokiej świadomości społecznej. Natomiast jeśli chodzi o instytuty, świadomość społeczna jest słabsza. Ciesząca się prestiżem korporacja PAN ma tu wielkie znaczenie, stanowi olbrzymie wsparcie dla zapewnienia instytutom autonomii. Korporacja i komitety PAN mogą też i w inny sposób pomagać instytutom, np. w ogniskowaniu ich działalności czy tworzeniu atrakcyjnych szkół doktorskich. Nie rozumiem motywacji dyrektorów niektórych instytutów, którzy odcinają się od korporacji i komitetów. Uważam ich działanie za krótkowzroczne.

Niektóre instytuty PAN myślą jednak o federacji z uczelniami. Jak pan się na to zapatruje?

Uważam, że najpierw powinniśmy stworzyć możliwie duże, mocne szkoły doktorskie i dopiero wtedy mogłyby one wchodzić we współpracę z uczelniami, bowiem tylko wtedy będą silnymi i równoważnymi partnerami.

Jaki jest średni wiek członków PAN?

Ponad siedemdziesiąt lat, ale przyjmujemy coraz częściej stosunkowo młodych uczonych, jak również, z czego jestem bardzo zadowolony, kobiety. Mała liczba kobiet w naszej korporacji jest nie tylko niesprawiedliwa, ale też wizerunkowo bardzo niekorzystna. Odbiegamy bowiem od standardów krajów zaawansowanych naukowo.

Czy Polska Akademia Nauk jest potrzebna?

Zdecydowanie tak. Polska Akademia Nauk jest niezwykle cenna dla systemu nauki w Polsce. Korporacja, instytuty i komitety PAN stanowią skomplikowaną, ale uzupełniającą się całość. To jest olbrzymi kapitał ludzki i infrastrukturalny, który budowano przez wiele dziesięcioleci i który należy dobrze spożytkować. Gdybyśmy go rozproszyli na kilkanaście uniwersytetów, a były i takie pomysły, nie przyniosłoby to widocznych skutków dla poszczególnych uniwersytetów, a ten wielki kapitał zostałby zaprzepaszczony. Gdyby za kilka lat powstała jedna szkoła doktorska, czyli Uniwersytet PAN, jesteśmy zdolni trafić na pozycję między 200. a 300. w rankingach międzynarodowych.

Biuro Doskonałości Naukowej to sukces?

Jak najbardziej. W trakcie naszej rozmowy otrzymałem wiadomość o przyznaniu Polskiej Akademii Nauk grantu CoFund, który został przygotowany przez to biuro. Nie tylko pomaga ono w zdobywaniu grantów europejskich, ale też samo je zdobywa. Mamy w tej chwili przygotowane dziesięć wniosków na najbliższy konkurs o granty consolidator ERC. Zapraszamy specjalistów z całej Europy i przygotowujemy polskich kandydatów do rozmów kwalifikacyjnych prowadzonych w Brukseli. Cała czwórka laureatów ostatniego konkursu starting grants ERC była przygotowana właśnie przez nasze biuro.

Ma pan aż pięciu wiceprezesów. Nie za dużo?

Nie, ponieważ czekają nas wielkie wyzwania. Już zaczęliśmy się zastanawiać nad nową ustawą o Polskiej Akademii Nauk. Przed nami tworzenie szkół doktorskich. Musimy odtworzyć jakąś formę bieżącego nadzoru nad instytutami. Sam tego nie zrobię.

Czy ustawę o PAN przedstawi pan lub pański zespół?

Nie mamy uprawnień ustawodawczych. Natomiast mamy ekspertów i dlatego powołaliśmy zespół, który pracuje nad założeniami i przepisami tej ustawy. Przedstawimy te propozycje premierowi Jarosławowi Gowinowi. Mieliśmy już przygotowaną nowelizację ustawy, ale teraz jest ona nieaktualna. W Ustawie 2.0 pojawiły się nowe rozwiązania, które determinują zapisy w naszym projekcie. Musimy stworzyć taką ustawę, która da nam szansę na rozwój, a wtedy PAN wzmocni swój wielki potencjał. Jest to potrzebne Polsce i Europie.

Rozmawiał Piotr KIERACIŃSKI

Polska Akademia Nauk w skrócie

Polska Akademia Nauk powstała w 1952 roku. Należy do niej 310 członków krajowych i 187 członków zagranicznych. W kadencji 2015-2018 dwukrotnie wzrosła liczba kobiet wśród członków Akademii i obecnie stanowią one 8% jej składu.

Korporacja PAN zorganizowana jest w pięciu wydziałach: Wydział I Nauk Humanistycznych i Społecznych, Wydział II Nauk Biologicznych i Rolniczych, Wydział III Nauk Ścisłych i Nauk o Ziemi, Wydział IV Nauk Technicznych i Wydział V Nauk Medycznych. Ma 8 oddziałów: w Gdańsku, Katowicach, Krakowie, Lublinie, Łodzi, Olsztynie i Białymstoku z siedzibą w Olsztynie, Poznaniu oraz we Wrocławiu. Przy wydziałach PAN działa 78 komitetów naukowych i komitety problemowe. Do Akademii Młodych Uczonych należy 15 badaczy.

Akademii podlega ponad 80 jednostek, w tym 68 instytutów naukowych, objętych zakresem działania właściwych wydziałów Akademii oraz pomocnicze jednostki naukowe: archiwa, biblioteki, muzeum, ogród botaniczny i 6 zagranicznych stacji naukowych. W instytutach PAN zatrudnionych jest 3863 naukowców (profesorów, adiunktów oraz asystentów). Kształci się w nich 1998 doktorantów, z których 1149 (57,5%) pobiera stypendia doktoranckie. W wyniku ewaluacji z 2017 r. 12 instytutów PAN uzyskało kategorię A+, 45 kat. A, a 11 kat. B. Oznacza to, że potraktowane łącznie są one naukową potęgą. Przekonanie to ugruntowuje liczba i jakość publikacji pracowników naukowych instytutów PAN.

(EK)