Cudów nie ma

Henryk Grabowski

Duże wrażenie zrobiła na mnie lektura ostatniej (w życiu) książki Stephena Hawkinga „Krótkie odpowiedzi na wielkie pytania”. Nie tylko ze względu na bogactwo zawartej w niej treści, ale także przystępną dla dyletantów w jej przedmiocie formę. Książka zapewne będzie miała wiele kompetentnych recenzji. Ja skupię się na – niejako ubocznej – refleksji, jaką we mnie wzbudziła.

Dzięki uczonym, takim jak Hawking, wszechświat ma przed nami coraz mniej tajemnic. Równocześnie człowiek jako podmiot poznania naukowego ciągle niewiele wie o sobie. Wciąż nie wiemy, czym jest świadomość, skąd się biorą marzenia senne, kiedy zarodek staje się osobą itp. Lekarze Hawkinga po trafnym rozpoznaniu u niego śmiertelnej choroby, przewidując długość jego życia, pomylili się o kilkadziesiąt lat. Relatywnie do historii kosmosu są to lata świetlne.

Opisując zjawiska niedające się wytłumaczyć w świetle dostępnej wiedzy o człowieku, często odwołujemy się do cudu. Słowa tego użył m.in. profesor nauk medycznych opisując przypadek przeżycia dziecka, które przebywało przez kilka godzin w stanie głębokiej hipotermii. Nie wiemy, czy profesor miał na myśli cud w znaczeniu metaforycznym, czy realistycznym. W każdym razie na pewno by się nim nie posłużył w odniesieniu do zjawisk zachodzących w świecie przyrody nieożywionej.

Dawniej ludzie wierzyli w ingerencję sił nadprzyrodzonych również w odniesieniu do zjawisk fizycznych. Wraz z postępem wiedzy o świecie wiara ta była zastępowana przez prawa naukowe. Dzisiaj do wyjątków można zaliczyć przypadek niektórych naszych parlamentarzystów modlących się w majestacie swej przedstawicielskiej misji społecznej o deszcz dla swoich wyborców. Równocześnie w dalszym ciągu wielu ludzi nawet z wyższym wykształceniem wierzy w udział palca Bożego w przebiegu naszego doczesnego życia. Co nie ma nic wspólnego z wiarą w Boga jako praprzyczyny.

Można przypuszczać, że wraz z postępem wiedzy naukowej o człowieku liczba takich ludzi będzie malała. Bo tak naprawdę nie ma zjawisk nadprzyrodzonych. Są tylko – jak dotąd – nierozpoznane.