Quo vadis, szkoło?

Henryk Grabowski

Nie raz już pisałem o katastrofalnej efektywności szkoły w przygotowaniu do uczestnictwa w różnych dziedzinach kultury umysłowej, fizycznej i estetycznej. Jednak to, czego się dowiedziałem ostatnio, przechodzi wszelkie wyobrażenia. 40% Polaków nie rozumie tego, co czyta, ok. 25% nie ma w domu ani jednej książki, ponad 15% nie przeczytało w ostatnim roku nie tylko ani jednej książki, ale nawet jednego artykułu. Jeżeli uzmysłowimy sobie, że wskaźniki te odnoszą się do całej populacji, z uwzględnieniem wszystkich kategorii wiekowych, to większość dorosłych Polaków jest wykluczona z uczestnictwa w największym segmencie kultury umysłowej, jaką jest czytelnictwo.

Oczywiście większość ludzi ma kontakt z kulturowo-społeczną rzeczywistością. Umożliwia to kultura obrazkowa, jaką oferuje telewizja. Jednak tylko czytanie uruchamia wyobraźnię, która jest najwyższą formą aktywności mózgu. Oglądanie pozostawia ją w stanie pasywnym. Żeby zrozumieć, o czym się czyta, trzeba sobie to wyobrazić, czyli stworzyć obraz tego w mózgu. Oglądać można tylko gotowy obraz, co kreatywnym obszarom mózgu pozwala pozostawać w uśpieniu. Inaczej mówiąc, czytanie jest tym dla sprawności umysłowej, czym bieganie dla wydolności fizycznej. Oglądanie zaś tym dla umysłu, czym sedenteryjny tryb życia dla organizmu.

Miarą efektywności pracy szkoły nie może być tylko zasób wyniesionej z niej wiedzy mierzonej testami wiadomości. Wiedza ta, oprócz tej skromnej jej części, która jest związana z aktywnością zawodową, ulega w ciągu życia prawie całkowitemu zapomnieniu.

Adekwatnym kryterium skuteczności systemu powszechnej edukacji może być tylko zasięg społecznego uczestnictwa w poszczególnych segmentach kultury, którym odpowiadają wyodrębnione dziedziny edukacji. W przypadku edukacji umysłowej dobrym wskaźnikiem tej skuteczności jest poziom i zasięg czytelnictwa.

Czytając różne dokumenty i doniesienia na temat ostatniej reformy edukacji, można odnieść wrażenie, że jej inspiratorzy i realizatorzy jakby na to jakoś jeszcze nie wpadli.