Marginalizacja festiwali nauki?

Tadeusz Zaleski

Pierwszy w Polsce festiwal nauki odbył się w Warszawie we wrześniu 1997 roku. Trwał dwa dni, w czasie których zorganizowano 72 spotkania. A już rok później podczas dziesięciu festiwalowych dni zorganizowano 215 imprez: wykładów, pokazów, warsztatów. W kolejnych latach rozpoczęły swą działalność festiwale nauki (chronologicznie) we Wrocławiu, Poznaniu, Bielsku-Białej, Toruniu, Szczecinie oraz Łodzi.

Godzi się jednak przypomnieć, że kilka miesięcy wcześniej (14 czerwca 1997 r.) na Rynku Nowego Miasta w Warszawie odbył się pierwszy Piknik Naukowy Polskiego Radia BIS. Wzięło w nim udział 17 warszawskich instytucji naukowych i dydaktycznych, które w 13 namiotach prezentowały doświadczenia i pokazy z fizyki, archeologii i medycyny. Piknik odwiedziło wówczas ponad 3 tys. osób. 9 czerwca 2018 r. odbył się (pod zmienioną już wcześniej nazwą) 22. Piknik Naukowy Polskiego Radia i Centrum Nauki Kopernik.

W 2018 r. zakwalifikowane do finansowania ze środków ministra nauki i szkolnictwa wyższego z zakresu działalności upowszechniającej naukę (typ wniosku: upowszechnianie, stan na 23 marca 2018 r.) zostały następujące festiwale i dni nauki (w nawiasach kwadratowych wnioskodawcy oraz przyznane kwoty):

22. Festiwal Nauki w Warszawie [Uniwersytet Warszawski, 50 000 zł]

21. Dolnośląski Festiwal Nauki [Uniwersytet Wrocławski – Dolnośląski Festiwal Nauki, 250 000 zł]

21. Poznański Festiwal Nauki i Sztuki [Fundacja Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, 50 000 zł]

19. Beskidzki Festiwal Nauki [Akademia Techniczno-Humanistyczna w Bielsku-Białej, 13 520 zł]

18. Toruński Festiwal Nauki i Sztuki [Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, 50 000 zł]

18. Zachodniopomorski Festiwal Nauki [Szczecińskie Towarzystwo Naukowe, 50 000 zł]

18. Zachodniopomorski Festiwal Nauki w Politechnice Koszalińskiej [Politechnika Koszalińska, 30 000 zł]

18. Festiwal Nauki, Techniki i Sztuki w Łodzi [Łódzkie Towarzystwo Naukowe, 50 000 zł]

16. Podlaski Festiwal Nauki i Sztuki [Politechnika Białostocka, 100 000 zł]

16. Opolski Festiwal Nauki [Politechnika Opolska, 79 500 zł]

16. Olsztyńskie Dni Nauki i Sztuki [Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie, 50 000 zł]

15. Lubelski Festiwal Nauki „Człowiek inspiracją nauki” [Uniwersytet Medyczny w Lublinie, 50 000 zł]

15. Lubelski Festiwal Nauki [Fundacja Polskiej Akademii Nauk, 25 000 zł]

14. Nyski Festiwal Nauki [Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Nysie, 50 000 zł]

Festiwal Nauki Politechniki Częstochowskiej [Politechnika Częstochowska, 72 524 zł]

Bydgoski Festiwal Nauki 2018 [Uniwersytet Kazimierza Wielkiego, 50 000 zł]

Festiwal Nauki na Politechnice Gdańskiej [Politechnika Gdańska, 50 000 zł]

Gorzowski Festiwal Nauki z AWF [Akademia Wychowania Fizycznego im. Eugeniusza Piaseckiego w Poznaniu, 15 000 zł].

Tym razem dużo mniej

Osiemnastu organizatorów otrzymało łącznie 1 085 544 zł. Na marginesie – Centrum Nauki Kopernik w Warszawie jako organizator 22. Pikniku Naukowego w Warszawie otrzymało z MNiSW 130 000 zł.

Lista wygląda imponująco, lecz porównanie jej z analogicznymi danymi z 2012 roku napawa już niepokojem. W 2012 roku (Dz.Urz. MNiSW 2013.25 z dnia 2013.04.29) pozytywnie rozpatrzonych zostało 17 wniosków o finansowanie festiwali i dni nauki – łączna kwota finansowania wyniosła wówczas 2 691 600 zł (a więc blisko 2,5 razy więcej niż sześć lat później!). Porównajmy.

„Rekordzistą” jest Akademia Techniczno-Humanistyczna w Bielsku-Białej, organizator Beskidzkiego Festiwalu Nauki, która w 2018 roku otrzymała jedną dziesiątą dofinansowania z 2012 roku. Uniwersytet Warszawski (organizator Warszawskiego Festiwalu Nauki) otrzymał w tym roku niespełna 14% tego, co sześć lat wcześniej, a Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie (Olsztyńskie Dni Nauki i Sztuki) – 30%. A przecież te festiwale rozwijają się i doskonalą z roku na rok, a nie kurczą. Z kronikarskiego obowiązku dodam, że wspomniane już Centrum Nauki Kopernik (Piknik Naukowy w Warszawie) w 2012 r. otrzymało finansowanie w wysokości 90 000 zł – a więc wyjątek: wzrost w 2018 r. o ponad 44%.

Dzięki wręcz benedyktyńskiej pracy (najkorniejsze podziękowania) Sekretariatu Organizacyjnego Festiwalu Nauki w Warszawie oraz Biura Dolnośląskiego Festiwalu Nauki (dwa najstarsze i największe festiwale nauki w Polsce) mogłem porównać oba festiwale od początku ich istnienia i stwierdzić zbieżność wielu cech (co mnie wcale nie dziwi). Oba w pierwszych latach rozwijały się bardzo dynamicznie. Lawinowo rosła liczba oferowanych wydarzeń festiwalowych, instytucji współorganizujących festiwal i liczba odwiedzających imprezy uczestników czy wreszcie całkowity koszt organizacji przedsięwzięcia. W obu liczby te po kilkunastu latach zaczęły zbliżać się do pewnego plateau (w przypadku liczby wydarzeń to jest znacznie ponad 1000!). Podobna jest również średnia frekwencja przypadająca na jedno wydarzenie (od 80 do 110 osób) i średni koszt przygotowania i realizacji jednej festiwalowej imprezy (1100-1200 zł). Świadczy to o stabilności i pewnej przewidywalności tych przedsięwzięć.

W obu problemem jest pozyskiwanie sponsorów, którzy nie specjalnie garną się do finansowania imprez popularnonaukowych, więc lwią część kosztów pokrywają sami organizatorzy ze swych niezbyt zasobnych kieszeni. Stąd kluczowa rola Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego jako głównego donatora, co widać wyraźnie na przykładzie porównywanych festiwali. O ile Dolnośląski Festiwal Nauki zachował (na szczęście) w miarę wysoki poziom finansowania MNiSW (w 2018 roku otrzymał 250 000 zł, co stanowi 78% finansowania z roku 2012) i liczba festiwalowych wydarzeń utrzymuje się w przybliżeniu na stałym poziomie, to Festiwal Nauki w Warszawie od 2015 roku cechuje wyraźny regres wraz z malejącymi z roku na rok kwotami przyznawanymi przez ministerstwo (od 360 000 zł w latach 2008 – 2014 do 50 000 zł w 2018) – liczba organizowanych imprez (co jest podstawowym parametrem charakteryzującym ten rodzaj popularyzacji nauki) spadła w ciągu ostatnich czterech latach o 38%! Przypominam – o czym wspominałem już wcześniej – regres ten dotyczy znakomitej większości takich inicjatyw.

Bezcenny efekt integracyjny

Intencje ministerstwa nauki wydają się być bardzo czytelne. Festiwale i dni nauki nie są – a wielka szkoda – preferowaną przez ministerstwo formą popularyzacji badań naukowych czy też, jak kto woli, nauki.

Nie dziwi więc wypowiedź ministra nauki i szkolnictwa wyższego z 5 grudnia 2018 r., w której podsumowywał osiągnięcia resortu w ciągu ostatnich trzech latach. Zaskakująco dużo było o „wdrożeniu programów na rzecz popularyzacji nauki”, resort zrealizował tu trzy duże projekty: Naukobus (w tym Planetobus), Uniwersytety Młodego Odkrywcy i Uniwersytety Trzeciego Wieku. O festiwalach i dniach nauki ani słowa…

Oczywiście nie kwestionuję zasadności wspierania tych inicjatyw. Każdą z nich cechuje wiele cennych wartości oraz pewna specyfika, m.in. tzw. grupa docelowa (dzieci w przypadku Uniwersytetów Młodego Odkrywcy, 60+ w przypadku Uniwersytetów Trzeciego Wieku). Immanentną cechą festiwali i dni nauki jest brak ram wiekowych, to są wydarzenia dla wszystkich „w wieku od lat 4 do 104”. Obrazek, gdy w festiwalowych wydarzeniach uczestniczą dziadkowie razem z wnukami, nie należy do rzadkości i jest to wielka wartość (pozostaje pytanie, kto kogo przyprowadził?). To również różnorodność form, od wykładów i ćwiczeń, przez pokazy, po samodzielnie wykonywanie doświadczeń czy też zajęcia i wycieczki terenowe.

Jest jeszcze bezcenny efekt integracyjny, gdy festiwal organizują wspólnie nie tylko uczelnie, placówki Polskiej Akademii Nauk i jednostki badawczo-rozwojowe, lecz również włączają się centra nauki, muzea i biblioteki itp. Tymczasem dane z 2018 r. wskazują na pewną atomizację. W kilku przypadkach uczelnie otrzymały finansowanie na organizację festiwalu tylko u siebie (Koszalin, Częstochowa, Gdańsk, Gorzów), w innych (Szczecin, Lublin) są dwa wnioski dotyczące tego samego festiwalu.

To wreszcie masowość. Organizatorzy dużych, wielodniowych festiwali w corocznych sprawozdaniach szacują łączną liczbę osób, które uczestniczyły w festiwalu, na powyżej 100 tys. I nie dzieje się to kosztem jakości.

„Nauka nie może być wieżą z kości słoniowej. Wieżą z kości słoniowej nie mogą być polskie uczelnie. Nauka jest dla nas, nauka jest dla ciebie, nauka jest dla ogółu społeczeństwa” – mówił 5 grudnia 2018 r. minister nauki.

Święte słowa, tylko że od blisko ćwierćwiecza (wcześniej również, ale na mniejszą skalę) cała rzesza oddanych sprawie i świetnie przygotowanych popularyzatorów nauki realizuje tę myśl. Postuluję, by ministerstwo wspierało solidarnie i proporcjonalnie wszystkie, a nie tylko wybrane, formy promowania badań naukowych. Przecież „nauka jest dla ogółu społeczeństwa”…

Dr Tadeusz Zaleski , fizyk, były rzecznik prasowy Uniwersytetu Gdańskiego i organizator Bałtyckiego Festiwalu Nauki.