Po co nam uniwersytet?

Kolegium Refleksji im. prof. T. Kotarbińskiego

Paweł Śpiechowicz

Łódź, Manufaktura, wrzesień 2018 roku. Pytamy zabieganych ludzi o rolę uniwersytetu w obecnych czasach. Odpowiadają nam osoby młode i takie, które uczelnię skończyły dawno temu. „Uniwersytet powinien kształcić do konkretnego zawodu” – słyszymy od jednych. „Uniwersytet powinien kształtować człowieka” – mówią inni. Kolegium Refleksji Humanistycznej im. prof. Tadeusza Kotarbińskiego ogląda ten materiał z zainteresowaniem, ale bez większego zaskoczenia. Wątpliwości co do obecnej roli uczelni istnieją od dawna.

Trzy niepokoje księdza Szostka

„Prawda obiektywna, a nawet samo dążenie do niej, wnosi ukojenie” – cytuje prof. Kazimierza Twardowskiego ksiądz prof. Andrzej Szostek z KUL. Jak jednak znaleźć to ukojenie w czasach „grantozy” i „punktozy”? To pierwszy niepokój.

– Wyznacza się tematy nie takie, które nas obchodzą, ale takie, żeby łatwo się rozliczać ze swoich publikacji. Autorzy wstydzą się swoich prac i sami ich nie czytają – mówi ks. Szostek.

– Minister musiał się kiedyś jasno wytłumaczyć, że wydaje pieniądze sensownie – od tego zaczęła się punktoza i inne zjawiska. Nie było dobrej metodologii rozliczania postępów naukowych – dodaje prof. Andrzej Mencwel z UW.

– Nowa ustawa traktuje naukę bardzo praktycystycznie. Nie podjęliśmy gry z ministrem jako środowisko naukowe. Nie zabraliśmy głosu, gdy jeszcze chodziło o pryncypia – przyznaje dr hab. Michał Mencfel z UAM.

Potrzebujemy ludzi, którzy wiecznie będą stawiać sobie ważne pytania, a wychowujemy naukowców, dla których najważniejsze jest sprawne rozliczenie się z papierkowej roboty. Potencjał uniwersytetu jest znacznie większy, znacznie więcej uwagi można by poświęcić problemom, które dziś są wyzwaniem społecznym. Panuje jednak ciśnienie, żeby utrzymać stanowisko.

Drugi niepokój to obecność w życiu publicznym. Uniwersytety nie umieją mówić jednym głosem. Nie mają swojej reprezentacji, jak choćby środowisko sędziowskie. Jest KRASP i KRUP, ale to głos rektorów.

– Podnosimy wydatki na obronność, a nie możemy podnieść na naukę. Narzekamy na studentów, ale oni skądś wyszli. Dlaczego środowisko uniwersytecie nie może zabrać głosu i podjąć dialogu ze środowiskiem nauczycielskim? – zastanawia się członek Kolegium.

Trzeci niepokój to wychowanie, jakie zapewniać ma uczelnia. Trzeba uczyć młodzież dążenia do obiektywnej prawdy. Młodym ludziom brakuje wzorców, dlatego na uczelnie przedostaje się nacjonalizm.

– Uniwersytet jest w części szkołą zawodową, ale zamykanie się w tym ma fatalne skutki. Uniwersytet ma poszerzać umysł i dawać paletę możliwości. Uczelnia ma wypuszczać ludzi inteligentnych, którzy radzą sobie w świecie. Mamy przygotowywać elitę społeczeństwa, nie można jej zamknąć w przestrzeni specjalistycznej. Nie mam poczucia, że dobrze się z tego wywiązujemy – podsumowuje ks. A. Szostek.

Relatywne ubóstwo nauki

– Profesor Twardowski nie był najlepszego zdania o studentach. Skandal – mawiał – nie wiedzą jaka jest odległość Ziemi od Księżyca, nie znają choćby trzech dramatów Szekspira – przypomina prof. Ryszard Kleszcz z Uniwersytetu Łódzkiego.

Twardowski zarabiał jednak – jak na tamte czasy – bardzo dobre pieniądze. Miał 2-3 służące w swoim domu we Lwowie. Prowadził zajęcia z małymi grupami studentów, przyjmował ich indywidualnie w domu. Obecnie trudno zapewnić takie kształcenie na większości uczelni, brakuje pieniędzy na etaty.

– Funkcjonujemy w sytuacji relatywnego ubóstwa. Środki przeznaczane na naukę są niewielkie – mówi łódzki naukowiec.

Osobnym problemem jest kryzys wiedzy naukowej.

– Mamy do czynienia z uwiądem racjonalności, na całym świecie. Nauka jest czymś kompletnie obcym obecnej intuicji. W XIX wieku mogła być przyswajana przez człowieka z maturą, dziś nie, tej wiedzy jest zbyt dużo – uświadamia prof. Kleszcz.

30% populacji ma potencjał pozwalający ukończyć studia wyższe – przypomina naukowiec z UŁ. Kiedyś studia podejmowało 7-8% społeczeństwa. Pewnego typu elitarność może dostarczyć nowego powietrza, ale tylko pewnej części środowiska akademickiego. Co wtedy jednak z częścią obecnych wykładowców?

Uniwersytet szkołą życia

– Badania naukowe to jest rozwiązywanie problemów. Studentów powinniśmy uczyć rozwiązywania problemów. Dodaję do tego oczywiście wrażliwość, otwartość – mówi były rektor UŁ, prof. Włodzimierz Nykiel.

– Są dwie grupy studentów. Bardzo zainteresowani chcą pracować w kołach, zgłaszają się do naszych Studenckich Grantów Badawczych [program dla studentów UŁ – przyp. red.]. Są też tacy, którzy chcą skończyć studia jak najmniejszym kosztem – to sytuacja widoczna od wielu lat – dodaje obecny rektor UŁ, prof. Antoni Różalski.

Zdaniem profesora uniwersytet ma przygotować studenta do radzenia sobie w życiu. Absolwent nie może opuścić uczelni i powiedzieć: „ten problem mnie przerasta, nie jestem do tego przygotowany”.

– Widziałem w swoim doświadczeniu działania 15-20 uniwersytetów. Są takie, w których student ma 6-8 godzin zajęć w tygodniu, ale cały czas siedzi w bibliotece, bo pracuje nad rozwiązaniem problemów. Chemik i fizyk także muszą umieć rozwiązywać problemy – mówi prof. Nykiel.

Jako rektor UŁ prof. Nykiel popierał projekt poszerzania zakresu przedmiotów do wyboru, a zmniejszania liczby tych obowiązkowych. To jego zdaniem jedna z recept na samodzielność przyszłych absolwentów.

Luksus natury

Dr hab. Małgorzata Domagalska (UŁ) jest autorką sondy w łódzkiej Manufakturze. Przywołuje jeden z tekstów prof. Leszka Kołakowskiego o roli uniwersytetu. Ten, w którym profesor pisał o pokusie żądania, żeby uniwersytet, finansowany przez państwo, wykazywał swoją przydatność.

– Po co finansować badania nad zgłębianiem języka Hetytów czy japońskich ogrodów zen, gdy nie przekłada się to bezpośrednio na korzyści dla społeczeństwa? – pyta za profesorem filolog z UŁ.

Kołakowski dał wtedy odpowiedź: „Kultura jest luksusem, bo sama ludzkość jest luksusem natury”. Gdzie znaleźć jednak konsensus?

– Zatraciliśmy możliwość robienia tego, co chcielibyśmy robić – pracy z młodymi ludźmi, kształcenia ich. Być może w Kolegium moglibyśmy wypracować rozwiązania tego problemu, z korzyścią dla uniwersytetu i społeczeństwa? – proponuje dr hab. Kaja Gadowska z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Ważne pytania dla nauki

Kolegium Refleksji Humanistycznej im. prof. Tadeusza Kotarbińskiego powstało w ramach integracji środowiska najwybitniejszych polskich naukowców. Punktem wyjścia był konkurs, którego patronem jest również pierwszy rektor Uniwersytetu Łódzkiego. Trzy edycje tego wydarzenia pozwoliły skupić wokół idei konkursu grono osób, które chcą rozmawiać o kondycji kształcenia wyższego i badań, zadawać najważniejsze pytania, by wspólnie pracować nad poprawą sytuacji polskiej nauki.

Pierwsze spotkanie Kolegium zorganizowano w kwietniu 2018 roku. Rozmawiano wtedy o wspólnocie akademickiej. Kolegium Refleksji Humanistycznej im. prof. Tadeusza Kotarbińskiego zbierać się będzie dwa razy w roku.