Musimy podjąć ryzyko

Rozmowa z Markiem Prawdą, dyrektorem Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce

Każdy nowy Program Ramowy jest w mniejszym lub większym stopniu kontynuacją poprzedniego. Jakie elementy 9. Programu Ramowego Horyzont Europa nas nie zaskoczą?

W nowym programie, przewidzianym na lata 2021-2027 są trzy istotne elementy: otwarta nauka, wyzwania globalne i wspieranie innowacji. Ten pierwszy element, który oznacza wsparcie badań podstawowych, aby utrzymać ich wysoki poziom, jest wyrazem kontynuacji, ponieważ się sprawdził. W dziedzinie badań podstawowych nauka europejska jest konkurencyjna, ma przewagę w świecie. Sprawdziły się także uproszczone procedury ubiegania się o środki. To był ważny krok do przodu. Fakt, że wsparcie badań podstawowych objęto teraz nazwą „otwarta nauka”, oznacza jedynie poszerzenie dostępu do badań, budowanie w większym niż wcześniej stopniu wspólnoty naukowej.

Dostęp do badań czy ich jawność to nie są zupełnie nowe wartości, raczej oczywiste z punktu widzenia prowadzenia badań międzynarodowych. Co w takim razie się zmieni?

Chodzi o większą transparentność badań w Europie, ale także otwarcie na tych, którzy będą chcieli z nami współpracować. Tworzenie międzynarodowych grup badawczych z natury wymaga otwartości i dostępności badań. Większe niż do tej pory umiędzynarodowienie to wynik kompleksu Ameryki, który można zauważyć w wielu krajach europejskich. Zresztą nie bez racji. Przez wiele lat rozwijając naszą naukę, zwłaszcza badania podstawowe, dostarczaliśmy Amerykanom świetnych uczonych, którzy wykształcili się tutaj, ale potem wyjeżdżali i tworzyli nowe wartości, nowe produkty za Atlantykiem. Zacznijmy być bardziej konkurencyjni, niech to Ameryka zacznie mieć kompleks Europy. Kiedyś mówiliśmy o naukowym partnerstwie wschodnim – chodziło o stworzenie naukowcom z tej strony świata warunków do rozwoju w Europie. Intensywnie rozwijała się współpraca z Ukrainą, która jednak została zaburzona w wyniku wojny. Problem pozostał i pozostało pytanie, jak wykorzystać potencjał ludzi ze wschodu w naszym i ich interesie. Może razem będziemy bardziej konkurencyjni wobec Ameryki?

Program Horyzont Europa został nazwany najbardziej ambitnym w historii programów ramowych. Czy wpływa na to jego misyjny, globalny charakter?

To oczywiście najważniejszy element, który to uzasadnia. Ale o ambitnym charakterze świadczy także poziom finansowania – podwyższony z 80 do 100 miliardów. To duży skok, jak na unijny budżet, w którym niemal wszystkie wydatki zostaną obcięte. Tymczasem takie przedsięwzięcia jak Erasmus+, Europejski Korpus Solidarności, który ma poprzez grupy młodych ludzi stwarzać wspólnotę w nowy sposób, czy właśnie Program Ramowy otrzymają wysokie dofinansowanie. To pokazuje wyraźnie, na co został położony nacisk, jakie są nowe priorytety. Obecny budżet wieloletni nie jest budżetem konwergencji i premiowania tych, którzy najlepiej wydają pieniądze, jak to miało miejsce w poprzednich latach, lecz został nastawiony na zadania. Toma ułatwić reagowanie na określone sytuacje czy zagrożenia, jak choćby kryzys uchodźczy. Obecna sytuacja na świecie pokazuje również, że coraz więcej środków trzeba będzie przeznaczać na działania związane z obronnością. Wracając do naszego tematu – jeśli mamy się stać liderem w nauce, trzeba radykalnie zwiększyć finansowanie. W związku z tym na dalszy plan zeszły kwestie wyrównywania różnic pomiędzy bogatymi i mniej zamożnymi krajami. Przeznaczenie ponad 20 miliardów więcej na naukę to wprawdzie duży wysiłek, ale to i tak nie jest ostatnie słowo. Istnieje szansa zwiększenia tej puli, aby najlepsi naukowcy mogli się konsolidować wokół ambitnych, europejskich projektów.

Czyli wspomnianych misji, które mają rozwiązywać nie lokalne problemy, lecz paneuropejskie czy wręcz globalne.

Tak, a tego typu problemów jest wiele.Choćby plastik, który zaśmieca nasze oceany czy choroby cywilizacyjne– z tym trzeba sobie radzić. Europa chciałaby być aktorem wyznaczającym kierunki badań. Mają to być wielkie zadania, a praca nad nimi i znajdywanie rozwiązań będą w większym niż do tej pory stopniu tworzyć poczucie wspólnoty. Chcielibyśmy być dumni z tego, że to my znajdziemy rozwiązanie dla świata. To nam da większe poczucie wartości.

Zmniejszy frustracje związane z Ameryką…

Da nam przewagę konkurencyjną, do której dążymy.

Powstaje nowy organ, Rada ds. Innowacji, która będzie miała głos doradczy w kwestii misji, ale interesujące jest także to, że będzie ona finansować przedsięwzięcia naukowe o dużym stopniu ryzyka.

W okresie kryzysu zdano sobie w Europie sprawę z tego, że mamy dużo pieniędzy, które nie pracują, bo ludzie boją się je inwestować. Trzeba było ich ośmielić – chodzi o pieniądze banków i inwestorów prywatnych. Powstał wtedy tzw. plan Junckera, czyli fundusz inwestycji strategicznych. Jego zasadą było to, że UE nie tylko wykłada pieniądze, ale i daje gwarancje, by ośmielić dysponentów tych pieniędzy, zarówno państwowych jak i prywatnych. Wiadomo, że przy obarczonym dużym ryzykiem i rozłożonym na lata projekcie początkowo pojawiają się straty, one są nieuniknione. Finansowanie tych pierwszych strat Unia wzięła na siebie. To przyniosło rezultaty i po kilku latach środki na plan Junckera zostały podwojone. Dużą część europejskiej nadwyżki finansowej zainwestowano i zaczęła pracować. Teraz ta filozofia została przeniesiona na grunt badań naukowych. Unia chce stworzyć międzynarodowe grupy ekspertów, badaczy z różnych dziedzin nauki. Jeśli chcemy się zmierzyć z globalnymi wyzwaniami, takie grupy muszą być „inter”, zarówno z punktu widzenia geograficznego, jak i naukowego. Tym samym każdy kraj, który się do tego przyłączy, będzie działał także na rzecz innych. Europejska Rada ds. Innowacji ma stwarzać szanse przekraczania barier, w tym tej związanej z ryzykiem.

Czy nam, naszym naukowcom, wystarczy wizji, by pozbyć się lokalnego myślenia i sprostać misji?

Nie wiem, czy stać nas na to, by być liderem takiego przedsięwzięcia. Sądzę jednak, że wystarczy, jeśli będziemy ważnym i nieusuwalnym uczestnikiem. Uważam, że filozofia usuwania barier na pewno stanowi dla nas szansę. Kiedyś mówiło się o Polsce, że naszą największą siłą w Unii jest umiejętność pokonywania własnych słabości. Startowaliśmy z niskiego pułapu, słabi gospodarczo budowaliśmy demokrację, co także wyrażało się w naszym rozwoju ekonomicznym. Ale szybko goniliśmy Europę, nasz kraj nie poniósł strat podczas kryzysu.

Wspomniał pan o naszej młodej demokracji. To istotne, jak sądzę, w kontekście tego, że Horyzont Europa, czy w ogóle nowa filozofia unijna, zakłada, że społeczeństwa obywatelskie będą konsultować europejskie misje. Co to w praktyce oznacza?

Oczywiście nie to, że będziemy głosować, jaką metodę leczenia raka wybrać. Chodzi tu o coś zupełnie innego, a mianowicie o skrócenie dystansu pomiędzy naukowcami, nauką i społeczeństwem obywatelskim. Należy ludziom uświadamiać, dlaczego wydajemy pieniądze na te, a nie inne cele, jakie mogą być tego efekty. Wtedy będą mogli łatwiej to zaakceptować, także w przypadku zmian, jakie się pojawią, nowych wartości czy produktów. Sądzę, że taki jest cel tego podejścia. Może to przynieść także i inne efekty, choćby społeczny nacisk na to, by instytucje finansowe czy państwowe dawały środki na rozwój nauki w dziedzinach, które przyniosą korzyści nam wszystkim, a nie na badania pozorowane, nieprzynoszące efektów.

Jak to będzie technicznie wyglądać, jeszcze nie wiadomo?

Na razie, jak sądzę, to idea zmierzająca do rozliczania naukowców nie tylko ze środków, które od nas otrzymują, ale i z efektów badań, które ostatecznie mają nam służyć. Oczywiście jest też kwestia wyłonienia misji, które uznamy za najważniejsze. W tym na pewno pomogą konsultacje.

Z naszej rozmowy wyłania się pewien paradoks. Oto Ameryka, nasza młodsza siostra, tak się wysforowała do przodu, że my, stara Europa, mamy kompleksy i musimy ją gonić.

Spójrzmy na obcokrajowców, którzy przyjeżdżają do naszego czy innego kraju i muszą być bardziej pracowici, lepsi, aby się przebić. Z podobnym procesem wyrównywania czy nawet prześcigania innych mamy do czynienia w Azji. To tam jest wiele tzw. tygrysów świata, tymczasem Europa pozostała w tyle. My przykładaliśmy większą wagę do sprostania wymogom socjalnym, zrobiliśmy olbrzymi postęp w dziedzinie podniesienia standardów życia, ale jednocześnie to nas osłabiło. Amerykanie mają zdecydowaną przewagę w podejmowaniu bardziej ryzykownych przedsięwzięć, finansują wiele takich projektów, by wypromować swoją i jednocześnie nową wizję świata. My, jak się zdaje, nie mamy jeszcze poczucia konieczności podejmowania ryzyka. Pora to zmienić.

Rozmawiała Joanna KOSMALSKA