Międzymorze

Leszek Szaruga

Termin Międzymorze – ostatnio zastępowany przez określenie Trójmorze – ma swą ponad 100 lat liczącą tradycję związaną z koncepcją stworzenia w przestrzeni między Adriatykiem, Bałtykiem a Morzem Czarnym (morza ABC) bloku krajów zdolnych przeciwstawić się w Europie dominacji Rosji bądź/i Niemiec. W rozmaitych wersjach tej koncepcji i próbach wprowadzenia jej w życie przywoływane są takie terminy jak Europa Środkowa (inaczej pojmowany przez piszącego w 1915 roku niemieckiego politologa Friedricha Naumanna, odmiennie zaś w latach 80. XX stulecia przez czeskiego pisarza Milana Kunderę), Europa Środkowo-Wschodnia czy Trójkąt Wyszehradzki, zapewne też kilka innych. Jednym z takich ułamkowych projektów było powstanie Jugosławii, która uległa rozpadowi w latach 90. ubiegłego stulecia. Miniprojektem w tym obszarze, również – jak się okazało – nietrwałym, było państwo o nazwie Czechosłowacja. Przy okazji należałoby wspomnieć także o tym, że mrzonką stały się mniemania, że powstają takie byty jak „naród jugosłowiański” czy „naród czechosłowacki”, nie mówiąc już o „narodzie sowieckim” czy „narodzie enerdowskim”. Podobne konfiguracje czy konstelacje krajów europejskich można kreować w zależności od przyjmowanego punktu widzenia. Dość wspomnieć choćby Święte Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego, które jednym dekretem w roku 1806 zlikwidował cesarz Napoleon. Podobnych – realnych bądź mniemanych – „wspólnot” w historii naszego kontynentu odtworzyć można zapewne więcej.

Czy znaczy to, że Międzymorze jest jedynie wyobrażeniem? W pewnej mierze tak, ale – podobnie jak unicestwiona przez Bonapartego konstrukcja „Cesarstwa Rzymskiego” – ma ono bez wątpienia pewne umocowanie w doświadczeniu historycznym i jako zjawisko historyczne właśnie może stanowić interesujący przedmiot badań. Punktem wyjścia tych poszukiwań można uczynić okres kształtowania się i umacniania struktur nowożytnych państw narodowych, a zatem czas, w którym odchodzi się w Europie od polityki dynastycznej i w którym nie religia, lecz kwestia tożsamości narodowej staje się podstawą więzi w kształtujących się społeczeństwach masowych. W tym okresie ludy obszaru określanego mianem Międzymorza pozbawione były bytu politycznego, pozostając we władzy trzech imperialnych potęg: Rosji, Turcji oraz Niemiec (zwłaszcza jeśli traktować Austrię jako kraj niemiecki). W tym czasie – przy wszystkich dzielących je różnicach – zaczyna narastać w tych społecznościach poczucie dystansu dzielącego je od Zachodu, co staje się źródłem kompleksów powodowanych między innymi narastającym wobec niego zdystansowaniem cywilizacyjnym.

Cały ten obszar – od Grecji po Finlandię – przez całe XIX i większość XX stulecia (praktycznie do przemian po roku 1989) niejako „wypada z historii”, a z pewnością kraje go tworzące znikają z mapy politycznej kontynentu, stając się w różnych okresach przedmiotem manipulacji i rozgrywek wielkich mocarstw. Czy będą to ustalenia Kongresu Wiedeńskiego w roku 1815, czy okeślany w Jałcie pod koniec II wojny światowej nowy ład polityczny, tak czy inaczej pozbawione są one w mniejszym lub większym stopniu suwerenności, co wyraża się przede wszystkim w niemożności prowadzenia samodzielnej polityki zagranicznej oraz militarnej. Jednocześnie są to kraje, których granice nie kształtują się w bilateralnych negocjacjach z sąsiadami, lecz zostają im narzucone przez obce potęgi. Nie od rzeczy będzie też w tym kontekście pamiętać, że przez cały ten okres – w odróżnieniu od krajów zachodnioeuropejskich – wpływ na postawy ludów zamieszkujących obszar Międzymorza miały liczne ruchy, w tym także powstania narodowowyzwoleńcze, zaś w kultywowaniu ich tożsamości znaczącą rolę odgrywały instytucje religijne. Wszystkie te kraje, odmiennie niż Zachód – co ważne – doświadczyły też oddziaływania obu XX-wiecznych totalitaryzmów – nazistowskiego i bolszewickiego.

Ten zespół doświadczeń historycznych jest jednym z powodów, dla których – w różnym stopniu – obserwować można współcześnie swoistą „niekompatybilność” czy po prostu niezgodność postaw „nowych” i „starych” krajów Unii Europejskiej. Po uzyskaniu suwerenności politycznej, której w nowożytnej historii – wyłączając krótki czas międzywojnia – praktycznie nie doświadczyły, społeczności tych państw mają nie do końca rozumianą przez Zachód tendencję do jej absolutyzowania. Stąd też pojawiające się tu tendencje do traktowania Unii, czyli „Brukseli”, jako narzucającego im ograniczenia okupanta, choć skądinąd same dobrowolnie do tego związku swymi suwerennymi decyzjami wstąpiły, godząc się tym samym na procedury negocjacyjne prowadzące do jednomyślnego ustalania panujących zasad. Przy czym w zapomnienie popada powód, dla którego UE została skonstruowana: zapobieganie rozwiązywaniu konfliktów przez wojny. O ile się nie mylę, jest to w Europie – wyjąwszy wojny bałkańskie – najdłuższy okres pokoju, co w roku 80-lecia wybuchu II wojny światowej warte jest uwagi.