Stawiamy na zespoły naukowe
Nowa ustawa daje nam dużą swobodę kształtowania struktury uczelni i sposobu jej funkcjonowania. W strategii Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu skoncentrowaliśmy się na tym, aby stworzyć uniwersytet tematyczny, który będzie atrakcyjny tak pod względem uprawiania nauki, jak i dydaktyki, a zatem atrakcyjny zarówno dla pracowników, jak i studentów. Strategię pisaliśmy nie po wejściu w życie ustawy, ale przez te dwa lata, gdy trwały konsultacje ustawy. Stwierdziliśmy, że nasze badania, dyscypliny naukowe nie rozwijają się przez to, że mają punkty, ale dlatego, że uprawiają je ludzie, w których warto inwestować. Zaczęliśmy zatem tworzyć atmosferę do budowy i funkcjonowania wiodących zespołów badawczych. Chcemy dać im realne wsparcie, dlatego mamy zamiar rozwijać system mentorski, który już teraz przełożył się na szkoły doktorskie. Dwie takie szkoły tworzymy w ramach projektu z POWER. Oczywiście nazywamy to studiami, bo gdy zaczęliśmy pisać projekt, to taka nazwa obowiązywała, ale to są faktycznie szkoły interdyscyplinarne. Pierwsza z nich powstała na bazie KNOW i jest wspólnym przedsięwzięciem z Politechniką Wrocławską jako liderem, Uniwersytetem Wrocławskim i Instytutem Immunologii i Terapii Doświadczalnej PAN. Jest to szkoła, której temat przewodni stanowią bio– i nanotechnologia. Wszystkie doktoraty są interdyscyplinarne. Stworzyliśmy też wraz z Uniwersytetem Medycznym drugą szkołę doktorską, opierając ją na podstawach łączących uczelnie tematycznie, a mianowicie na biologii. Teraz planujemy trzecią interdyscyplinarną szkołę, tym razem wewnętrzną, żeby wzmocnić szczególnie doktoraty w tych dyscyplinach, które nie są na poziomie A i A+. Dla doktorantów stworzyliśmy 2 lata temu także program badawczy pt. „Innowacyjny doktorat”, w którym w formie konkursu finansujemy innowacyjne pomysły we wszystkich dyscyplinach naukowych, w których prowadzimy studia doktoranckie.
Zakładamy, że musimy uzyskać i zachować status uniwersytetu badawczego. Obecnie ponad połowa wydziałów ma kategorie A+ i A. Chcemy mieć podobne lub lepsze wyniki w dyscyplinach. Zamierzamy zatem skoncentrować się na dziedzinach i dyscyplinach, w których jesteśmy mocni, a nie będziemy się rozdrabniać na te, w których nie mamy znaczącego potencjału.
Patrzymy też na uniwersytet niejako z zewnątrz. W tym kontekście nie możemy go zmienić radykalnie, bo jest dostosowany do kształcenia studentów, a ten cel jest dla nas ważny. Zatem wydziały pozostaną, bo nie ma lepszej organizacji do prowadzenia studiów. Funkcja wydziałów zostanie jednak ograniczona do obsługi studentów. Natomiast dyscypliny naukowe przenosimy z wydziałów na poziom rad dyscyplin. Uzyskują one pełne kompetencje, jeżeli chodzi o nadawanie stopni naukowych. Rady będą odpowiedzialne za politykę badawczą, ale także kształcenia, bo przedstawiciele rad dyscyplin będą członkami komisji programowych kierunków studiów, które zostaną przypisane do dyscyplin. Tu chcemy mieć obsługę merytoryczną na poziomie uczelni, natomiast obsługę administracyjną prowadzić będą dziekanaty w zakresie studiów, a biura dziekanów w zakresie awansów naukowych.
W tej chwili mamy dziesięć uprawnień do nadawania stopni naukowych. Rozporządzenie o nowym podziale nauk redukuje tę liczbę do siedmiu dyscyplin. Traktujemy je jako dyscypliny wiodące, które podlegają ewaluacji. Zakładamy, że mogą być u nas uprawiane także inne dyscypliny, które jednak nie będą podlegały ewaluacji, a ich przedstawiciele będą pracowali na rzecz tych siedmiu wiodących. Była oczywiście na ten temat bardzo rzeczowa dyskusja na uczelni. Pracownicy doskonale rozumieją, że przechodzimy ze struktury wydziałowej, gdzie każdy bronił swojego terytorium, do struktury uczelnianej z zachowaniem tej tradycji, która jest ważna z punktu widzenia kandydata na studia i w konsekwencji studenta, czyli wydziałów. Naukę natomiast będziemy koncentrować na poziomie uczelni. Tak właściwie zawsze było, ale badania były sztucznie trzymane w ramach wydziałów. Nowa ustawa daje nam wreszcie możliwość rozbicia tych sztywnych ram i przeniesienia nauki na poziom uczelni, czyli rad dyscyplin. Naukę uprawiają zespoły badawcze. To nie jest kompetencja dziekana. Zatem będziemy mocno wspomagali zespoły naukowe i doktorantów. Myślę, że w Polsce największym problemem – i tego ustawa nie rozwiązuje – jest inwestycja w doktoranta i w osoby, które już zrobiły doktorat. W naszej koncepcji doktorant to osoba, która rozwija się na stanowisku badacza i rozliczana jest z wyników badań, a swój warsztat zdobywa dzięki studiom doktoranckim, a w przyszłości w szkole doktorskiej.
Po doktoracie musi następować kolejny etap naukowego rozwoju, a nie – jak to bywa – wyłącznie prowadzenie zajęć ze studentami. Dlatego zabiegamy, żeby nasi doktorzy wyjeżdżali do zagranicznych znaczących ośrodków. Na całym świecie w ten sposób młodzi naukowcy zdobywają doświadczenie i nawiązują niezbędne kontakty. Dla tych, którzy z różnych powodów po obronie doktoratu nie będą mogli wyjechać za granicę, wprowadziliśmy system wsparcia „wewnętrznych postdoków”. Uczelnia wspiera finansowo ich pracę w projektach badawczych, bo pensja adiunkta nie jest obecnie na tyle atrakcyjna, by najlepsi zostali na uczelniach.
Mamy niewielki odsetek pracowników badawczo-dydaktycznych występujących w kategoryzacji jako N0, czyli osoby, które w określonym czasie nie wykazały się żadnym dorobkiem naukowym. Jednak problemem, moim zdaniem, jest zdefiniowanie wymagań naukowych – poprzeczek w poszczególnych dyscyplinach, gdyż wciąż mamy na uwadze to, że chcemy być uczelnią badawczą. W naszej ocenie, żeby być dobrym w określonej dyscyplinie, trzeba spełnić określone wymagania, tzn. stopień lub tytuł naukowy poparty dorobkiem na wymaganym poziomie. Ustawa daje możliwość awansu przez stopień i tytuł lub przez dorobek badawczy. Tym samym daje możliwość przejścia do innych dyscyplin – jeśli mają w nich dorobek naukowy – tym pracownikom, którzy nie spełniają stawianych przez uniwersytet wymagań dla dyscypliny, do której zaliczają się obecnie. Dokonaliśmy zatem takiej selekcji, żeby każdy znajdował się tam, gdzie będzie się rozwijał i osiągnie doskonałość w tym, w czym jest dobry. Mamy kilkanaście procent pracowników, którzy nie mieszczą się w dyscyplinach – w siedmiu ewaluowanych i tych nieewaluowanych. Zaproponujemy im ścieżkę awansu dydaktycznego. Rozmowy trwają już od jakiegoś czasu. Mam nadzieję, że to się z czasem ułoży i nie będzie budziło kontrowersji.
Dodaj komentarz
Komentarze