Otwarty dostęp – dobry kierunek
Prof. Maciej Duszczyk , prorektor Uniwersytetu Warszawskiego ds. nauki, mówi o brexicie, umowach z Elsevierem i znaczeniu równowagi geograficznej.
Jesienią na Uniwersytecie Warszawskim odbyło się spotkanie rektorów uniwersytetów zrzeszonych w LERU oraz CE7. LERU jest siecią lobbingową, służącą wymianie informacji, prezentowaniu wspólnych stanowisk. Jednym z elementów współpracy z LERU jest choćby powstanie naszego konsorcjum 4EU, które będzie się ubiegać o status „Uniwersytetu Europejskiego, w konkursie ogłoszonym przez Komisję Europejską. W skład sojuszu uczelni, wchodzą dwa uniwersytety z LERU i dwa z CE7.
Podczas naszego spotkania zastanawialiśmy się, w jaki sposób uniwersytety mogłyby zacieśnić współpracę w celu zwiększenia nacisku na oligopol wydawniczy, który dyktuje niezwykle wysokie ceny za dostęp do literatury naukowej. Generalnie nastawienie jest takie, że badania sfinansowane ze środków publicznych powinny być dostępne dla wszystkich w otwartym dostępie, co się teraz nie dzieje, bo nawet wyniki badań prowadzonych ze środków ERC, w postaci artykułów czy monografii, są dostępne za odpowiednia opłatą. Rzecz w tym, że większość naukowców tego nie zauważa, gdyż uniwersytety wykupują dostęp do czasopism i wydaje się, że teksty są za darmo. Uświadamiamy sobie, że nie są dopiero wtedy, gdy sami chcemy opublikować artykuł w otwartym dostępie i musimy za to słono zapłacić. Można zrozumieć, że są to komercyjne działania i firmy powinny mieć możliwość pobierania opłat za swoje usługi. Publikacje muszą być opracowane, zrecenzowane. Potrzebne są platformy do ich sensownego udostępniania i przechowywania. A to wymaga technologii, wiedzy, pracy, środków finansowych. Jednak z pewnością ten rynek wymaga większej konkurencji. Problem w tym, że obecnie nie ma alternatywy dla tych wielkich wydawców. Mamy sytuację taką, że budżet publiczny płaci za badania. Autor przekazuje prawa autorskie wydawcy, a za publikację swojego artykułu w otwartym dostępie musi zapłacić. Potem jego uniwersytet płaci za dostęp do tego artykułu. Tak pewnie, jeszcze przez jakiś czas, musi być. Jest tylko kwestia ceny procesu wydawniczego i dostępu do otwartego dostępu. Ten rynek powinien być wolny, ale zarazem powinien być ucywilizowany, bo w tej chwili jest krwiożerczy i funkcjonuje to trochę tak jak w dziewiętnastowiecznym kapitalizmie. Z całą pewnością każda firma będzie dążyła do maksymalizacji zysku, ale widzę miejsce dla negocjacji warunków funkcjonowania tego rynku i renegocjacji kontraktów. Kilka krajów podjęło starania o zmianę warunków współpracy z Elsevierem, jednak nie zakończyły się one sukcesem. Nie udało się to nawet Niemcom. Większość uniwersytetów z LERU popiera tzw. plan S, który jest promowany przez Komisje Europejską. Zakłada on właśnie dostępność do publikacji wyników badań finansowanych przez Unię Europejską do 2020 roku. Wszyscy byli sceptyczni, czy uda się ten plan zrealizować do tego czasu i wygląda na to, że mieli rację. Jednak kierunek jest dobry. Musi się tu włączyć silna instytucja europejska, w tym wypadku chodzi o Komisję Europejską.
Drugim wielkim tematem obrad było wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Bardzo chcemy, żeby nie doszło do twardego brexitu. Współpracujemy z Brytyjczykami bardzo mocno, związki między badaczami i instytucjami są bardzo silne. Chcemy, żeby uniwersytety brytyjskie miały dostęp do wszystkich instrumentów, z których korzystały dotychczas jako członek Unii. Żeby to było możliwe, Wielka Brytania musi płacić do unijnego budżetu więcej niż dotychczas, gdyż teraz jest wielkim beneficjentem tego budżetu. Musi się zachować tak, jak Norwegia, aby uczestniczyć w programach ERC, Erasmusie+ i innych. Na naszych obradach był przedstawiciel Irlandii, która ma bardzo silne związki z Wielką Brytanią i bardzo obawia się skutków brexitu. Z jednej strony irlandzkie uczelnie mają podstawy do obaw, a z drugiej wyjście UK z Unii może być dla nich korzystne, bo mogą przejąć różne korzyści, które dotychczas trafiały do instytucji brytyjskich.
Trzecim tematem dyskusji był geografical balance w dostępie do środków unijnych na badania naukowe. Czy powinny być specjalne warunki dystrybucji pieniędzy unijnych, aby ominąć kryterium doskonałości? Stanowisko uniwersytetów jest jednoznaczne – kryterium excellence powinno pozostać, co nie oznacza, że nie powinno być elementu równowagi geograficznej, aby zachować spójność w dostępie do środków unijnych. Jeśli są dwa projekty o takiej samej jakości naukowej i jeden z nich ma lepszy geografical balance , to ten właśnie powinien zostać skierowany do finansowania. Geografical balance oznacza, że w projekcie reprezentowane są placówki z różnych regionów Unii Europejskiej. Jeżeli projekt dostaje 14,5 punktu, to finansujemy ten, który ma lepszy geografical balance , albo wybieramy ten, który jest koordynowany przez uczelnię z kraju Europy Środkowowschodniej. Dzisiaj mamy pomysł powstania uniwersytetów europejskich. W tym wypadku równowaga geograficzna polegałaby na tym, że w konsorcjum znajdują się uniwersytety z różnych regionów, a zatem na przykład z Francji, kraju skandynawskiego i kraju z Europy Środkowowschodniej.