W gorsecie tradycji i pamięci
Dzieje Wilna mają coś mistycznego” – pisał Michał Brensztejn, trafnie oddając charakter i klimat miasta nad Wilją, z którym od drugiej połowy XVI wieku nierozerwalnie związane były Academia et Universitas Vilnensis. Przez kolejne cztery stulecia – pod rządami najpierw zakonu jezuitów, potem Komisji Edukacji Narodowej, a po trzecim rozbiorze Polski pod władztwem cesarstwa rosyjskiego – budował Uniwersytet Wileński swoją wielkość, universitas i tożsamość. Zlikwidowany w roku 1832, w reakcji na udział jego studentów w powstaniu listopadowym, zniknął był z przestrzeni miasta, a jego uczeni, studenci i pracownicy rozpierzchli się po świecie, wzmacniając naukę, kulturę i sztukę wielu obcych uczelni. Budynki przeznaczono na cele nieakademickie, cenne sprzęty naukowe, zbiory archiwalne i biblioteczne zrabowano i rozdzielono po rosyjskich uczelniach i instytucjach badawczych – od Kijowa, po Sankt Petersburg i Pułkowo. Nigdy już nie miały one wrócić do Wilna. I choć w latach 1840. w miejsce zlikwidowanego Uniwersytetu powstały na krótko dwie wileńskie akademie: Duchowna oraz Medyko-Chirurgiczna, pamięć uniwersytetu, który wychował Mickiewicza i Zana, miała być „zabita”. Skuto tablice, rozbito pomniki, a na dziedzińcach, po których niegdyś chodzili Piotr Skarga, bracia Śniadeccy, Ignacy Domeyko i August Bécu, wyrosły drzewa. W okresie co najmniej pięćdziesięciu lat pomiędzy 1864 a 1913/14 wszelkie wspomnienie o Wileńskim Uniwersytecie, jego uczniach i nauczycielach było zakazane tak w Wilnie, jak i w całym zaborze rosyjskim. Cenzura carska wykreślała z publikacji nazwiska byłych studentów, a jeśli nawet godziła się na sporadyczny druk wierszy Mickiewicza czy dramatów Słowackiego, czyniła to okaleczając tekst ingerencjami. Także nazwiska profesorów wileńskich w większej części były niecenzuralne, a ich prace mogły się ukazać w Wilnie pod warunkiem, że drukowane były w obcych językach. Pamięć o ludziach Uniwersytetu była zakazana.
A jednak, jak pisał Wiktor Sukiennicki: „Legenda o dawnym Uniwersytecie Wileńskim i jego profesorach i uczniach powstała i przez prawie wiek przetrwała wśród ludu, nie na życzenie, lecz wbrew najsurowszym zakazom ówczesnych władz. Nie była lansowana w wydawanych masowo drukach, lecz szła z ust do ust, opowiadana często w największej tajemnicy. I dzięki temu właśnie stawała się prawdziwą legendą”. Wiemy też, że o uniwersytecie wspominali potajemnie polscy uczniowie rosyjskiego gimnazjum, które zajęło sale w dawnych gmachach uniwersyteckich przy dziedzińcu bibliotecznym; był wśród nich Józef Piłsudski.
Zgodnie z wielkiemi tradycjami swojemi
Ta legenda ocaliła pamięć. Powrót „legendarnego” uniwersytetu w Wilnie antycypowali w początkach wielkiej wojny członkowie wileńskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk ze Stanisławem Kościałkowskim, Ludwikiem Czarkowskim, Józefem Ziemackim i Stanisławem Władyczko na czele. I jakkolwiek ich starania się nie powiodły, to przecież potwierdziły, że pod powierzchnią oficjalnej nieobecności uniwersytetu jest w Wilnie stale powracająca pamięć i pragnienie odbudowy Almae Matris. Jesienią i zimą 1918 roku, niemal równocześnie w Warszawie i Wilnie, powrócono raz jeszcze do idei restytucji Uniwersytetu Wileńskiego. W Wilnie powołano tymczasowy Senat Akademicki, a w Warszawie powstała tzw. Komisja Litewska na czele z prof. Alfonsem Parczewskim, która przyjęła rezolucję dotyczącą wskrzeszenia Uniwersytetu i powołała Komitet Warszawski Odrodzenia Wszechnicy Polskiej w Wilnie. Powziął on uchwałę, w której zapisano: „Uniwersytet ma służyć nauce i kulturze ogólnoludzkiej, pojętej jak najszerzej, zgodnie z wielkiemi tradycjami swojemi, i uwzględniać w sposób możliwie najlepszy potrzeby kulturalne wszystkich mieszkańców Litwy i wszystkich narodowości kraj zamieszkujących”. Co ważne, do tradycji i ciągłości uczelni w Wilnie nawiązały również władze odbudowanego po wojnie państwa litewskiego. Przy wsparciu niemieckich władz okupacyjnych miasta, w październiku 1918 roku Litewskie Towarzystwo Naukowe powołało Komisję, która miała opracować statut litewskiego uniwersytetu w Wilnie. W „Statucie” tym uznawano projektowany uniwersytet za spadkobiercę zamkniętego w 1832 roku Uniwersytetu Wileńskiego.
Zajęcie Wilna w kwietniu 1919 roku przez wojska polskie pozwoliło urzeczywistnić projekt uniwersytetu. Prezentując władzom miasta konieczność powołania wyższej szkoły, Józef Piłsudski miał powiedzieć: „Chciałbym, by ziścić się mogły jak najprędzej moje najgorętsze chęci, by miasto to stało się jedną z wielkich stolic świata, ogniskiem kultury, nowemi Atenami, które promieniowałyby nie tylko na kraj cały, ale i daleko poza jego granice, i w ten sposób nawiązały nić tradycji ze swą świetną przeszłością miasta Śniadeckich, Lelewela, Mickiewicza”. Szybko też, by wesprzeć pracę nad organizacją Almae Matris Vilnensis, powołał prof. Ludwika Kolankowskiego na stanowisko pełnomocnika Naczelnego Wodza do spraw odbudowy Uniwersytetu Wileńskiego i mianował Komitet Wykonawczy Odbudowy Uniwersytetu pod przewodnictwem tymczasowego rektora, prof. Józefa Ziemackiego. Komitet, w porozumieniu z tymczasowym Senatem Akademickim, rozpoczął przygotowania do inauguracji roku akademickiego w październiku tego roku.
Prastara wszechnica Batorego
Można sobie wyobrazić przeszkody każdej niemal natury. Budynki dawnego uniwersytetu były albo zrujnowane, albo zajęte przez instytucje nieakademickie, które należało przenieść. Brakowało odpowiedniej infrastruktury dla zakładów naukowych, wyposażenia sal, gabinetów i pracowni, mieszkań dla uczonych, domów dla studentów itp. Nade wszystko jednak brakowało kadr potrzebnych do obsadzenia katedr i realizacji procesu nauczania. Dla nowego uniwersytetu nawiązanie do niepodważalnej w powszechnej opinii tradycji Uniwersytetu Wileńskiego zamkniętego w 1832 roku było warunkiem sine qua non odbudowania uczelni. W zamierzeniu J. Piłsudskiego i – jak się wydaje – w zrozumieniu twórców szkoły było uznanie, że nazwa nowego uniwersytetu „po wieczne czasy miała brzmieć Uniwersytet Stefana Batorego w Wilnie”. Bagaż wzniosłej przeszłości oraz genius loci murów uniwersyteckich, a także niezwykłe przywiązanie Wilna do swojego uniwersytetu spowodowały, że po 87 latach od zamknięcia uczelni i bardzo niewielu miesiącach prac koncepcyjnych i organizacyjnych dekretem z 28 sierpnia 1919 roku Naczelny Wódz Józef Piłsudski wskrzesił Uniwersytet Stefana Batorego (Universitas Batoreana Vilnensis) w kompletnym kształcie, wraz z pierwszymi nominacjami władz. W dekrecie, po raz kolejny odwołując się do przeszłości, zapisano: „Oby Uniwersytet Wileński, rozpoczynając nowy okres swych dziejów, pomny świetnej swej tradycji, zajaśniał nowym blaskiem, oby stał się według słów Tadeusza Czackiego, wyrzeczonych do uczniów szkoły krzemienieckiej, świątynią cnoty, a przybytkiem nauki. Niech promieniuje kulturą w jak najszersze kręgi, podnosi obyczaje i kształci umysły młodzieży, garnące się pod jego opiekuńcze skrzydła, i niech będzie jedną z tych wielkich dróg świetlanych, wiodących ludzkość do poznania prawdy. Aby zaś żyła w nim pamięć Tego, który pierwszy oddał w ręce tej uczelni berło akademickie, ten symbol władzy ducha nad życiem, niech nazwa odradzającej się wszechnicy po wieczne czasy brzmi: Uniwersytet Stefana Batorego w Wilnie”.
Nazwa Uniwersytetu miała uczcić osobę fundatora i założyciela Akademii Wileńskiej, króla Stefana Batorego, nawiązując nie tylko do tradycji uniwersytetu filaretów i filomatów, lecz także dziejów o wiele starszych, często i w Wilnie zapominanych: do historii powstania Kolegium Jezuickiego w XVI wieku. Wszelako najważniejsza – choćby w „Odezwie do Społeczeństwa Polskiego” – stała się ciągłość obecności: „Po blisko stuletniej przerwie wskrzeszony zostaje Uniwersytet Wileński – prastara Wszechnica Batorego – skarbnica odwiecznych tradycyj, krwawych i najświętszych pamiątek, piastunka umysłów wielkich i genjalnych, serc młodych i szlachetnych, Ojczyźnie zasłużonych. Wielkiemi imionami Mickiewicza, Słowackiego, Śniadeckich, Lelewela i wielu, wielu innych mężów czynnych na polu nauki i pieśni, znanych i drogich Polsce całej, świeci pełna chwały przeszłość Wszechnicy Wileńskiej. Niezatartemi głoskami w dziejach Polski porozbiorowej zapisał się ten Uniwersytet. Nie umarły te wielkie tradycje, te potężne hasła, te święte idee, które z niego, w ciągu najcięższych chwil życia Narodu naszego, promieniowały na całą Polskę. Pod ich wpływem wszechmocnym, uszlachetniającym będą dziś rosły młode pokolenia, na chwalę i pożytek Ojczyźnie. Niech teraźniejszość i przyszłość nie ustępują świetnej przeszłości”.
Nie powołany, lecz reaktywowany
Można zaryzykować tezę, że z owej ciągłości trwania Universitas Vilnensis zdawali sobie sprawę wszyscy obecni na pierwszej uroczystej Inauguracji Akademickiej uczelni 11 października 1919 roku. Uczestnik tych wydarzeń, prof. Ryszard Mienicki, tak opisał tę uroczystość: „W dniu tym w Kolumnowej Auli dawnej Akademii Wileńskiej, w 341-szą rocznicę jej otwarcia przez Batorego, ówczesny Naczelny Wódz wojsk polskich, Józef Piłsudski w przytomności dostojników Kościoła, dowódców sił zbrojnych, przedstawicieli nauki i władz, delegatów miast, licznie przybyłych gości i młodzieży akademickiej powołał uroczyście grono profesorów wszechnicy wileńskiej, Senat i Rektora, do podjęcia na nowo pracy i otwierając wskrzeszoną wszechnicę Stefana Batorego, wręczył jej rektorowi uniwersyteckie godła władzy”.
Uniwersytetu w Wilnie nie powołano na nowo, jakkolwiek był uczelnią zupełnie nowego charakteru. Uniwersytet Stefana Batorego był reaktywowaniem szkoły wyższej zlikwidowanej w roku 1832 w przestrzeni, którą niegdyś zajmowała. Ową reaktywację podkreślano we wszelkich dokumentach programowych i działaniach o charakterze ideowo-politycznym, akcentując ciągłość i podnosząc niepodważalną wartość tradycji i dorobku dawnej szkoły. Znalazło to również wyraz – na co zwrócił uwagę Zbigniew Opacki – w projektach Ferdynanda Ruszczyca, starającego się przywrócić zewnętrzne podobieństwo symboli władz rektorskich, takich jak berło czy łańcuch, togi rektorskie, dziekańskie i profesorskie wykonane według tradycji wileńskiej i historycznych wzorów, czy godło Uniwersytetu. Szczęśliwie możemy prześledzić tok myślenia twórców USB. Pierwszy rektor, prof. Michał Siedlecki, tak opisał wykonane w 1919 roku togi: „Z togami dla Senatu i profesorów był również wielki kłopot. Długo zastanawialiśmy się nad tem, jaki przyjąć model togi. […] wedle wskazówek prof. Ruszczyca zrobiono togi tem się różniące od tóg innych uniwersytetów, że miały peleryny jednej barwy dla wszystkich wydziałów, a prócz tego kaptury podbite atłasem różnej barwy, zależnie od wydziału. Nie mogę powiedzieć, aby te stroje wypadły udatnie. Toga rektorska, którą trzeba było zrobić z czerwonego jedwabiu takiego koloru, jaki udało się dostać w owym czasie, była może zbyt czerwona zamiast amarantowej; kaptury na togach wyglądały sztywno; jednak stroje te powitaliśmy z głębokiem wzruszeniem, jako przypominające dawne tradycje uniwersyteckie”.
W symbolice owa ciągłość zobrazowała się również w herbie USB i tablicach pamiątkowych, jak choćby tej na ścianie głównej gmachu uczelni od ul. Świętojańskiej, gdzie nad herbem królewskim Stefana Batorego umieszczono daty: 1578 – 1803 – 1919.
Przedłużenie dawniejszej tradycji
Przeszłość i tradycja Uniwersytetu Wileńskiego definiowała także inne działania u początków USB. Do odbudowy dawnej uczelni poczuwali się w obowiązku przede wszystkim obywatele Wielkiego Księstwa Litewskiego, absolwenci uczelni rosyjskich w Petersburgu, Kijowie, Moskwie, Dorpacie, Kazaniu i Charkowie. Uczeni z innych uniwersytetów, którzy z czasem wzmocnili kadrę odradzającej się Almae Matris Vilnensis, przybywali do Wilna świadomi dawnych dziejów akademii wileńskiej i w poczuciu kontynuacji jej tradycji i świetności, wbrew trudnościom i niedogodnościom życia codziennego. Nieocenioną była zwłaszcza pomoc ze strony Uniwersytetu Jagiellońskiego i jego profesorów, który zasilił Wilno wcale niemałą grupą nauczycieli akademickich; był wśród nich zoolog, profesor Michał Siedlecki – pierwszy rektor USB. Jego wspomnienia potwierdzają ową legendę Uniwersytetu: „Ponieważ nie byłem jeszcze bardzo znany w Wilnie, więc miałem sposobność rozmawiania na ulicy i w sklepach z prostymi ludźmi, którzy nie znali wcale mej roli. Wszyscy byli przejęci tem, że Uniwersytet powstaje na nowo. Lud prosty mówił o tem jakby o jakiemś wielkiem święcie. Z wyrażeń tych prostych ludzi bił tak głęboki patrjotyzm, tak wielkie przywiązanie do Polski i taka miłość do tej instytucji, która miała na nowo odżyć, że tłumaczyć ją sobie mogę tylko wrodzoną u tych ludzi głębią uczucia i wspomnieniami tradycji dawnego Uniwersytetu Wileńskiego, która wcale jeszcze nie zagasła”.
Także struktura odrodzonego Uniwersytetu, nawiązywała wprost do tradycji i dorobku dawnej Akademii. Specyfiką wileńskiej uczelni było powołanie nietypowego i osobnego dla ówczesnej struktury uniwersytetów polskich Wydziału Sztuk Pięknych USB. Jego nazwa i zadania były echem tradycji dziewiętnastowiecznego Uniwersytetu. I choć powstał on przede wszystkim z inicjatywy prof. Ferdynanda Ruszczyca, to w jego obronie (a miał być zlikwidowany decyzją reformatorów uniwersyteckich w połowie lat 1920.) stanęła nie tylko universitas, ale też władze miasta i województwa oraz mieszkańcy Wilna. Uroczystość otwarcia Wydziału Sztuk Pięknych w październiku 1919 roku wspominał rektor uczelni, prof. M. Siedlecki: „Zadawano mi przed uroczystością pytanie, dlaczego prócz otwarcia Uniwersytetu urządza się osobną uroczystość dla Wydziału Sztuk Pięknych, który przecież ma stanowić cząstkę Uniwersytetu. […] Przede wszystkim chodziło o podkreślenie roli tego wydziału, jako związanego z Uniwersytetem. Już w dawnym Uniwersytecie Wileńskim był pewien związek, który można by porównać do rodzaju wydziału sztuk pięknych, zatem złączenie tego wydziału z Uniwersytetem miał być tylko przedłużeniem i rozszerzeniem dawniejszej tradycji”.
Dwa fakultety
Również bezpośrednio do dziejów i tradycji dawnego Uniwersytetu nawiązywały, tak z nazwy, jak i zakresu nauczania, działające na USB inne wydziały: Lekarski, Matematyczno-Przyrodniczy oraz Prawa i Nauk Społecznych. W Cesarskim Uniwersytecie Wileńskim w latach 1803-1832 istniały bowiem samodzielne wydziały: Matematyczno-Przyrodniczy, Lekarski oraz Nauk Moralnych i Politycznych. Ten ostatni, z racji nowego nazewnictwa, odpowiadał działającym w USB wydziałom: prawnemu, teologicznemu i częściowo humanistycznemu, jako że obejmował również historię i filozofię. W owym czasie na uczelniach polskich dominowały wydziały filozoficzne, odwołujące się do tradycji Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wskrzeszona w Wilnie uczelnia w pierwszym okresie funkcjonowała według postanowień nadanego 11 października 1919 roku, rozkazem Naczelnego Wodza, „Statutu Tymczasowego Uniwersytetu Stefana Batorego”, który utrwalał niezwykłą na polskim gruncie jej organizację. Nowatorskim posunięciem we wspomnianym statucie był nie tylko podział tradycyjnego wydziału filozoficznego na dwa fakultety: humanistyczny i matematyczno-przyrodniczy, ale przede wszystkim połączenie nauk społecznych z wydziałem prawa. W obu wypadkach było to przeniesienie tradycji Uniwersytetu Wileńskiego.
Odgrywając w Wilnie szczególną rolę, nieporównywalną do jakiegokolwiek uniwersytetu w innych polskich miastach Drugiej Rzeczypospolitej, Uniwersytet Stefana Batorego rósł w siłę, rozbudowywał się, ewoluował, odczytując potrzeby zmieniającego się świata i absorbując zdobycze nauki, wszelako zawsze w „gorsecie” tradycji i pamięci. „Gorset” ów nie ograniczał ruchów i możliwości rozwoju, lecz pozwalał utrzymywać zawsze najwyższy poziom nauczania i czynił Uniwersytet właściwym centrum Wilna. „Ton miastu nadawała młodzież” – pisał ks. prof. Walerian Meysztowicz. A inny uczony, rektor USB, ks. prof. Aleksander Wóycicki, w swoim przemówieniu wygłoszonym 11 października 1938 roku w czasie inauguracji roku akademickiego dodawał, opisując miejsce Uniwersytetu na kresach Rzeczypospolitej: „Tu chodzi już nie tylko o zachowanie bez uszczerbku naszej duchowej ojcowizny – starej uczelni Batorowej, ale jeszcze o coś ważniejszego: rozkwitu wskrzeszonej przez Wielkiego Marszałka uczelni domaga się polska racja stanu w dziedzinie duchowej na wschodzie i północy Europy. A jeśli na tak olbrzymim obszarze jest tylko jeden Uniwersytet Wileński, to aby sprostać swemu zadaniu, musi on być doskonały, musi wrzeć w nim nieustanna, nieprzerwana praca jak w ulu pracowitych pszczół; inaczej na szwank narażony będzie cały postęp tej ogromnej naszej dzielnicy, a tym samym podważenie jej polskości, co już graniczyłoby ze zbrodnią przeciw narodowi i cywilizacji”.
Dziedzictwo Uniwersytetu Wileńskiego przeniesiono po 1945 roku do wielu miejsc w Polsce i za granicą. Do swego rodzaju continuum w rozumieniu zachowania tradycji odwołują się bezpośrednio Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, Gdański Uniwersytet Medyczny oraz Archidiecezjalne Wyższe Seminarium Duchowne w Białymstoku, które kontynuuje działalność Wydziału Teologicznego USB. I najpewniej instytuty i jednostki innych uczelni. A nadto powstały w 1947 roku w Londynie i działający do 1987 quasi-uniwersytet emigracyjny pn. Społeczność Akademicka USB w Londynie, zrzeszający profesorów, docentów, absolwentów i studentów Almae Matris Vilnensis. We wszystkich tych wypadkach tradycja i pamięć odgrywały rolę niebagatelną.
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.