Klasyfikacja „no future”
Prof. Przemysław Wojtaszek , dziekan Wydziału Biologii na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, pisze o problemach wynikających z wprowadzonej 20 września nowej listy dziedzin i dyscyplin nauki.
Znamy już propozycję podziału dziedzin i dyscyplin nauki i sztuki. To pierwszy krok w stronę wdrażania Ustawy 2.0 (PSWN), na który szczególnie czekają uczelnie, które rozważają zmiany struktury organizacyjnej, dopasowujące ją do nowej rzeczywistości. Krok jednak dość chwiejny, gdyż nowemu podziałowi dyscyplin nie towarzyszą pozostałe dwa rozporządzenia dotyczące wykazów czasopism i wydawnictw oraz ewaluacji osiągnięć naukowych.
Po zakończeniu prac nad PSWN, Ministerstwo zwróciło się do Konferencji Dziekanów Wydziałów Przyrodniczych Uniwersytetów Polskich, której mam przyjemność przewodniczyć, z prośbą o wzięcie udziału w konsultacjach projektów rozporządzeń. Można uznać za swoisty chichot historii to, że opiniujemy akty prawne ustawy, której wprowadzenie skutkuje likwidacją wydziałów i dziekanów.
Ogłoszony 20 września podział dyscyplin przeszedł dość długą drogę od projektu z 1 sierpnia, drogę, która oddaliła przyjętą klasyfikację od „wzorca” OECD. Czy efektem wprowadzenia tej klasyfikacji będzie rozwój polskiej nauki, czy też raczej utrwalenie stanu zastanego? Co najmniej trzy przesłanki, ujęte już w stanowisku KDWP, wskazują, że bardziej prawdopodobna staje się druga część alternatywy. Po pierwsze, jednym z celów PSWN miał być wzrost znaczenia polskich osiągnięć w nauce światowej, ujmowany w klasyfikacji OECD (czemu tej, a nie np. ERC, na której bazuje znany wszystkim system paneli NCN?). Wprowadzanie nowych czy też podział dyscyplin na mniejsze w porównaniu z OECD na pewno w osiągnięciu tego celu nie pomoże. Po drugie, dyscypliny są tu raczej definiowane poprzez wykształcenie i ścieżkę awansu naukowego pracowników, a nie przez ich dorobek naukowy. Po trzecie wreszcie, rezygnacja z otwartości katalogu dyscyplin (kategoria „inne” w każdej dziedzinie, jak w OECD) prowadzi do 1) włączenia do istniejących dyscyplin tych obszarów badań, które są podstawą najnowocześniejszych technologii (bioinformatyka, nanotechnologia czy biotechnologia), a także 2) zamknięcia dróg do rozwoju nowych obszarów badawczych. Dodatkowym czynnikiem ograniczającym będzie ustawowo określone minimum „12 pracowników prowadzących działalność naukową w danej dyscyplinie, w przeliczeniu na pełny wymiar czasu pracy związanej z prowadzeniem działalności naukowej w tej dyscyplinie” (art. 173.2 Ustawy 2.0). Mało kto na razie zdaje sobie sprawę, co oznacza „przeliczenie na czas pracy naukowej w dyscyplinie”, a skutek może być taki, że triumf wprowadzenia dyscypliny do klasyfikacji okaże się pyrrusowym zwycięstwem i zakończy jej likwidacją w danej uczelni czy instytucie.
Od początku prac nad Ustawą 2.0 KDWP wskazywała, że poważnym problemem stanie się sytuacja badań interdyscyplinarnych w takich obszarach jak biotechnologia czy ochrona środowiska. Obecną klasyfikację dyscyplin większość dziekanów naszej Konferencji przyjmie chyba jako „najmniejsze zło”. Ukrycie tych obszarów badawczych pod postacią deskryptorów dyscyplin nauki mieszczących się w kilku różnych dziedzinach nauki da nam możliwość nie tylko prowadzenia badań i utrzymania uprawnień do nadawania stopni naukowych, ale również, a może i przede wszystkim, prowadzenia kierunków studiów. Piszę „większość”, gdyż przy tym właśnie rozwiązaniu w niektórych ośrodkach akademickich dojdzie do sytuacji, w której w ramach jednej dyscypliny oceniani będą pracownicy wydziałów, którym nadano różne kategorie. Odrębnym problemem staną się dylematy przypisania się już nie do dyscypliny, lecz do dziedziny nauki. Przykładem niech będą badania naukowe w zakresie biotechnologii medycznej lub agrobiotechnologii prowadzone w jednostkach uniwersyteckich, czy też badania z zakresu biotechnologii żywności prowadzone na politechnikach. Trudno w tej chwili wyrokować, jakie rozwiązania zostaną przyjęte, mając na uwadze również to, że zgodnie z zapisami projektu rozporządzenia w sprawie sporządzania listy czasopism i wydawnictw, dyscypliny naukowe zostaną de facto opisane bezpośrednio przez listę czasopism przypisanych do danej dyscypliny/dyscyplin naukowych. Kuriozalne jest to, że projekt tego rozporządzenia nie mówi nic o tym, kto i w jaki sposób będzie takie przyporządkowanie przygotowywał. A to może budzić jedynie niepokój.