Dwa w jednym
Jak będzie wyglądało finansowanie uczelni w 2019 r. i następnych latach? Co wejdzie w skład subwencji?
Przepisy Konstytucji dla Nauki wprowadzają zasadę, zgodnie z którą od 2019 roku znaczna część środków publicznych przeznaczonych dla uczelni będzie przekazywana w ramach jednego strumienia, w formie subwencji. To uczelnie będą mogły zdecydować na co przeznaczyć środki publiczne, oczywiście w ramach swojej działalności statutowej. Subwencja zastąpi przede wszystkim dwa, dotychczas największe, strumienie finansowania uczelni, tj. dotację podstawową oraz dotację statutową na utrzymanie potencjału badawczego. Ponadto w skład subwencji wejdzie kilka mniejszych dotychczas występujących dotacji. Podstawą naliczenia subwencji w 2019 r. będzie suma wszystkich dotacji uzyskiwanych dotychczas przez uczelnie i ich wydziały. Innymi słowy, likwidacja strumienia finansowania nie pozbawia uczelni środków jakie dotychczas otrzymywała.
Jak będzie skonstruowany algorytm przyznawania subwencji?
Algorytm podziału subwencji dla poszczególnych grup podmiotów został określony w konsultowanym obecnie projekcie rozporządzenia ministra nauki i szkolnictwa wyższego. Docelowo wydzielimy trzy grupy uczelni, które będą miały odrębne zasady finansowania uwzględniające specyfikę danej grupy, pożądaną politykę naukową państwa oraz kierunki rozwoju. To będą: uczelnie badawcze, uczelnie akademickie oraz uczelnie zawodowe. Warto podkreślić, że w algorytmach przewidziano tzw. okres przejściowy, który obejmuje lata 2019-2023. W tym okresie wprowadzono m.in. stopniowe obniżanie stałej przeniesienia, przy jednoczesnym ograniczeniu minimalnego i maksymalnego dopuszczalnego spadku lub wzrostu wysokości subwencji z roku na rok odpowiednio o -2% i +6%, przy czym w roku 2019 będą obowiązywały ograniczenia -1% i +6%. Uznaliśmy, że istotne jest zapewnienie stabilności finansowania dla uczelni, szczególnie gdy mamy do dyspozycji trzy całkiem nowe, konkurencyjne instrumenty rozwojowe – mówię tu o inicjatywach doskonałości. Główna oś zmian w sposobie finansowania uczelni polega na konieczności połączenia niejako dwóch odrębnych algorytmów – dla dydaktyki i nauki – w jeden algorytm dostosowany do nowych zasad zapisanych w Konstytucji dla Nauki. Dlatego mamy w algorytmie m.in. silne powiązanie z oświadczeniami wykorzystywanymi do ewaluacji. Rezygnujemy z rozróżniania podstawowego i niepodstawowego miejsca pracy w składniku odpowiedzialnym za liczbę kadry. Utrzymywanie takiego rozwiązania w przypadku rezygnacji z minimów kadrowych jest pozbawione sensu, dodatkowo w sposób jawny traktuje nierówno np. kobiety powracające do pracy po urodzeniu dziecka czy zatrudnianych na uczelniach tzw. praktyków. Po bardziej wyczerpujący opis rozwiązań muszę odesłać do uzasadnienia do rozporządzenia, które szczegółowo wyjaśnia wszystkie zmiany.
Jakie kwoty dla nauki i szkolnictwa wyższego przewiduje projekt budżetu państwa na rok 2019 i czy zaplanowane zostały środki na zapowiadane podwyżki płac?
Od 1 stycznia 2019 r. planuje się połączenie dwóch, dotychczas oddzielnych części budżetowych, tj. szkolnictwo wyższe i nauka. W wyniku tego zabiegu od 2019 r. środki na naukę i szkolnictwo wyższe zabezpieczane będą w ustawie budżetowej w ramach części budżetowej nauka i szkolnictwo wyższe. W związku z tym, w projekcie ustawy budżetowej na rok 2019 na naukę i szkolnictwo wyższe przewidziano wydatki na poziomie 26,5 mld zł. W odniesieniu do analogicznych kwot ujętych w ustawie budżetowej na rok 2018, wydatki te wzrastają o prawie 2 mld zł, co gwarantuje wzrost nakładów na te obszary o ok. 8% w skali roku. Z tych dodatkowych środków będziemy finansować w pierwszym roku głównie podwyżki minimalnych wynagrodzeń zasadniczych na uczelniach, inicjatywy doskonałości, a pod koniec 2019 r. także pierwsze stypendia w szkołach doktorskich.
Chcę też podkreślić, że w ramach środków na szkolnictwo wyższe uwzględniana jest rezerwa celowa pod nazwą „Środki na zwiększenie wynagrodzeń pracowników uczelni publicznych” w wysokości 916,5 mln zł. Pozwolą one na zapewnienie wzrostu wynagrodzeń pracowników średnio o 7% we wszystkich uczelniach publicznych. Pieniądze przeznaczone na wzrost wynagrodzeń obejmują nie tylko podwyżkę płac brutto, ale także zwiększone koszty pracy po stronie pracodawcy.
Mówimy wciąż o szkolnictwie wyższym, a co z finansowaniem instytutów naukowych?
Zgodnie z nowa ustawą instytuty naukowe mają prawo do otrzymywania środków na utrzymanie i rozwój potencjału badawczego. Pieniądze te będą od 2019 roku, analogicznie jak dla uczelni, przekazywane w formie subwencji, która zastąpi dotychczasową dotację statutową. Podobnie jak to jest w tej chwili, środki będzie dzielił minister nauki i szkolnictwa wyższego w sposób określony w rozporządzeniu, o którym wspominałem.
Jak zatem będą wyglądały płace nauczycieli akademickich w 2019 roku?
Konstytucja dla Nauki przewiduje gwarancję minimalnego wynagrodzenia osób zatrudnionych na stanowiskach nauczycieli akademickich. Wynagrodzenia ustalono procentowo poprzez odniesienie do minimalnego wynagrodzenia zasadniczego profesora w uczelni publicznej, które określa minister szkolnictwa wyższego i nauki w rozporządzeniu. Obecnie zostało ono określone na poziomie 6410 zł brutto. Ustalając tę kwotę kierowaliśmy się osiągnieciem 150% wynagrodzenia przeciętnego w gospodarce z 2017 r. Od 1 stycznia 2019 r. wynagrodzenie minimalne dla nauczyciela akademickiego będzie wynosiło nie mniej niż 50% minimalnego wynagrodzenia zasadniczego profesora, z tym że dla osób zatrudnionych na stanowisku profesora uczelni będzie nie niższe niż 83%, a adiunkta nie niższe niż 73% minimalnego wynagrodzenia zasadniczego profesora. Chciałbym jednocześnie podkreślić, że wskazane powyżej kwoty są jedynie dolną granicą wynagrodzenia zasadniczego. Natomiast uczelnie, w ramach posiadanych środków mogą ustalić wynagrodzenie zasadnicze na wyższym poziomie i zapewne tak też zrobią, biorąc pod uwagę doświadczenie pracownika, jego wkład w realizację zadań uczelni czy też inne czynniki mające wpływ na wykonywaną pracę. Dodatkowo, jak wspominałem wcześniej, w 2019 r. będziemy przekazywać uczelniom publicznym środki na 7% podwyżki funduszu wynagrodzeń. W ramach posiadanej autonomii uczelnie będą decydowały o konkretnych podwyżkach dla własnych pracowników.
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.
"Dwa w jednym" to jeden z gorszych pomysłów nowej ustawy, choć spójny z ogólnym zamysłem centralizacji wszystkiego w ręku rektora. Państwo polskie traci jednak w ten sposób jeden z efektywniejszych sposobów oddziaływania na rozwój badań naukowych (BST przyrównałbym do swoistych grantów przyznawanych wydziałom i jednostkom naukowym na podstawie ich dorobku). Teraz pozostają granty (czyli bezpośrednie finansowanie z poziomu centrum dla wąskiego, coraz węższego, kręgu indywidualnych badaczy) oraz płonna nadzieja, że rektorzy będą dbali o rozwój dyscyplin naukowych. Moim zdaniem, istnieje realna groźba, iż fundusze na badania naukowe będą raczej ograniczane (szczególnie w sytuacji kryzysu finansowego danej uczelni), zwłaszcza iż do tej pory nie wykształcił się żaden zwyczaj kreowania środków na naukę na poziomie rektora (bo dotąd praktycznie wszystkie środki były znaczone na dydaktykę).
W tym kontekście wielkiego znaczenia nabiera pozornie mały (10%) składnik badawczo-rozwojowy w algorytmie, proporcjonalny do "nakładów wewnętrznych" na badania i rozwój. Niestety, do tych nakładów mogą się też zaliczać koszty osobowe i honoraria, co w krótkim czasie grozi zupełnym wypaczeniem roli tego wskaźnika (stanie się proporcjonalny do kosztów osobowych, podobnie jak składnik kadrowy czy badawczy). Podobnie złowieszczą rolę (demotywującą rektorów do przeznaczania środków na badania) spełni uwzględnianie w tym składniku środków nie pochodzących z subwencji (np. środków grantowych).
Naturalny postulat: w składniku badawczo-rozwojowym należy brać pod uwagę tylko nakłady wewnętrzne na badania i rozwój, które
1) nie są kosztami osobowymi lub bezosobowymi oraz
2) są dokonywane z subwencji podstawowej.
Wtedy jest nadzieja, że uczelnie będą odtwarzać coś w rodzaju funduszu BST na badania naukowe.