Dlaczego ludzie mówią
Niektórzy badacze uważają, że człowiek rodzi się genetycznie zaprogramowany do posługiwania się językiem. Według nich istnieje coś w rodzaju „instynktu języka” – zostaliśmy stworzeni do tego, by mówić. Noam Chomsky, jeden z najbardziej znanych na świecie językoznawców, twierdzi, że istnieje „uniwersalna gramatyka”. Świadczyć miałyby o tym liczne podobieństwa między językami. Marsjanin przybyły na Ziemię uznałby, że w rzeczywistości wszyscy ludzie mówią jednakowo.
Inni twierdzą, że biologia dostarcza nam jedynie ogólnych mechanizmów umożliwiających naukę różnych umiejętności, a język jest tylko jedną z nich – wytwarzaną i przekazywaną przez kulturę. Ma on funkcje utylitarne – kontaktujemy się, żeby przeżyć. Wiele jego cech jest więc kształtowanych przez czynniki zewnętrzne, a nie umysł.
Daniel L. Everett zaprasza nas do dyskusji na temat przyczyn i celów powstania mowy. Ma własne poglądy, ale nie forsuje ich zaciekle. Po prostu opowiada… Jakby tak naprawdę nie chciał podważać autorytetu Chomsky’ego i prawdziwości jego teorii. Analizuje języki – od struktury ich opowieści po słowotwórstwo – oraz złożoność mowy i jej związki z ogólną cechą hierarchiczności. Wykazuje też, że wiele zadań poznawczych właściwych ludziom potrafią wykonywać również zwierzęta, choć nie zawsze równie dobrze.
Autor książki od ponad trzydziestu lat prowadzi badania terenowe nad językami w brazylijskiej części Amazonii. Osiem lat spędził w wioskach plemienia Piraha, a kilka miesięcy między innymi wśród ludów Banawá i Paumari. Zebrał imponujący materiał badawczy, dzięki któremu możemy spojrzeć na świat z punktu widzenia ludzi zamieszkujących puszczę amazońską.
Okazuje się, że ludzie z plemienia Piraha nie mają liczebników i nie liczą. Dla nich istnieje tylko rozróżnienie „jeden”, „dwa” lub „wiele”. Nie używają też słów określających przeszłość i przyszłość. Może to wynikać z kulturowego tabu zakazującego zbędnych uogólnień wykraczających poza teraźniejszość. Piraha nie nazywają kolorów „zwykłymi słowami”, ale je opisują, np. czerwony w wolnym tłumaczeniu byłby zdaniem: „to jest jak krew”. Nie jest to jedyne określenie tego koloru, bo można też mówić – w przełożeniu – że coś jest jak arnota (roślina, z której robi się czerwony barwnik) czy jak pomidor. „Powinno to zaciekawić każdego badacza zainteresowanego tym, jak ludzie kategoryzują otaczający ich świat i jak radzą sobie z pojęciami, dla których brakuje im terminów” – pisze autor. Zastanawia się, jaki wpływ ma brak liczebników i określeń kolorów na percepcję świata przez ludzi z plemienia Piraha, jak kultura i otaczający świat ukształtowały ich język i czy to kultura kształtuje język, czy język kształtuje kulturę.
Języki małych społeczności wymierają. Albo zostają wyparte przez inne, albo umierają ludzie, którzy się nimi posługują. Utrata języka to utrata tożsamości i poczucia wspólnoty, dlatego tak ważne jest pielęgnowanie mowy przodków. Widzimy to doskonale, sięgając do nie tak dalekiej przeszłości naszego kraju.
Everett podkreśla, że należy zbadać, które języki są zagrożone. Jest to istotne zwłaszcza w przypadku tych, które nie mają formy pisemnej ułatwiającej ich utrwalenie.
Warto też zwrócić uwagę na nowo powstające języki. Często są to języki pidżynowe, o uproszczonej składni i leksyce, powstałe z dwóch lub więcej języków używanych przez ludzi, którzy stykają się ze sobą, np. podczas wymiany handlowej. Mają więc być utylitarne – służyć konkretnym celom.
Dzięki badaniom „prymitywnych” języków wiemy więcej o historii naszego gatunku. Są one ważne dla zrozumienia kultury człowieka. To dlatego nad genezą mowy dyskutują lingwiści, psycholodzy, antropolodzy i filozofowie. Analiza tego, jak mówimy, może wiele o nas powiedzieć.
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.