Pomundialowe reminiscencje

Henryk Grabowski

Słowo kuglarz ma wiele synonimów. Należą do nich m.in. takie określenia, jak: komediant, mistyfikator, blagier. Wszystkie one dotyczą osób, które wprowadzają ludzi w błąd przez stwarzanie pozorów prawdy i mają wydźwięk pejoratywny.

Modelowym przykładem kuglarstwa jest udział w reklamowaniu produktów będących przedmiotem handlu. Nie ma ono nic wspólnego z rzeczywistą wiarą w wyjątkowość przedmiotu reklamy lub z jego użytkowaniem. Służy wyłącznie zarobkowaniu i jest dokładnie tym samym, co udawanie orgazmu przez prostytutki.

Można zrozumieć starszą panią, która z obolałą miną uskarża się wobec wielomilionowej widowni telewizyjnej, że jej życie rozpadło się jak domek z kart, kiedy wyszło na jaw, że cierpi na nietrzymanie moczu, i dopiero po zaaplikowaniu odpowiedniego leku odzyskała szczęście. Gdyby była bogata, to prawdopodobnie nie zdecydowałaby się na udział w takim – bądź co bądź – żenującym spektaklu. Pozostaje wierzyć, że jej dolegliwość była tylko pozorowana na potrzeby reklamy i życzyć długich lat życia w dobrym zdrowiu.

Co innego, gdy prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej dorabia sobie na boku w charakterze kuglarza reklamującego piwo. Ze względu na stan konta nie tylko nie musi on tego robić, ale także, będąc wzorem osobowym dla młodzieży, jako niegdyś wybitny piłkarz, a obecnie prominentny działacz sportowy, nie powinien się z piciem alkoholu afiszować.

Podobne wątpliwości może budzić dorabianie do pensji udziałem w licznych reklamach pierwszego trenera naszej reprezentacji w piłce nożnej, którego dochody kilkakrotnie przewyższają wynagrodzenie Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Oczywiście nie jest to zabronione. Może jednak osłabiać społeczne uznanie dla człowieka, od którego efektów pracy zależy – nawet irracjonalne – poczucie dumy narodowej wielu rodaków.

Opisane przypadki kuglarstwa dotyczą nie tylko osób z piłką nożną powiązanych. Mnie się one jednak głównie z tym środowiskiem – w związku z naszym udziałem w mistrzostwach świata – skojarzyły. Szkoda, że bardziej przyjemne reminiscencje z tego wydarzenia w mojej pamięci się nie utrwaliły. Ale to już nie moja wina.