Plagiatorzy śpią spokojnie
Dr hab. Marek Wroński przedstawia zalety i wady nowego Prawa o szkolnictwie wyższym i nauce w kontekście przeciwdziałania nierzetelności naukowej i ochrony praw osób poszkodowanych przez plagiatorów i złodziei wyników badań naukowych.
Nowa ustawa Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce z 20 lipca 2018 r. nie przeszkadza rozwojowi patologii w nauce w naszym kraju, a nawet dyskretnie ją wspiera. Uległy ograniczeniu przepisy dotyczące wznowienia, odbierania lub unieważniania nierzetelnie uzyskanych stopni naukowych (obecny art. 194, 195 i 230). Na przykład znikł przepis (dawny art. 29 i 29A Ustawy o stopniach naukowych i tytule naukowym oraz o stopniach i tytule w zakresie sztuki), że odbiera się stopnie naukowe lub tytuł profesorski, „jeśli został nadany na podstawie dorobku powstałego z naruszeniem prawa, w tym praw autorskich lub dobrych obyczajów w nauce”. Był to niezależny od art. 145 kpa przepis, który pozwalał na odebranie nierzetelnie uzyskanego stopnia lub tytułu bez ograniczenia czasowego, co potwierdziło orzecznictwo sądów administracyjnych. Obecna zmiana już tej możliwości nie daje, bowiem art. 145 kpa, do którego obecnie odwołuje się art. 194 nowej ustawy, jest powiązany z art. 146 kpa, który zabrania unieważnienia decyzji administracyjnej po 10 latach, a w większości przypadków nawet po 5 latach. Dlatego plagiatorzy po 10 latach będą mogli spać spokojnie. Nowa ustawa nie pozwala także na odebranie stopnia naukowego uzyskanego wskutek oszustw naukowych lub z poważnym naruszeniem dobrych obyczajów akademickich.
Nietrafnym krokiem jest zlikwidowanie Centralnej Komisji i utworzenie podobnego ciała, Rady Doskonałości Naukowej, do której wejdą też doktorzy habilitowani. Również losowanie recenzentów do oceny przewodów habilitacyjnych czy profesorskich uważam za poważny błąd, którego skutkiem będzie obniżenie jakości kadr akademickich. Takiego losowania nie stosuje się nigdzie na świecie. Wręcz przeciwnie – wszędzie raczej wybiera się specjalistów zajmujących się określoną problematyką badawczą. Brakuje wymogu nieskazitelności etycznej osób, które starają się o uzyskanie awansu naukowego, stąd habilitacje lub nominacje profesorskie otrzymują osoby, które wcześniej popełniły nierzetelność naukową.
Nowa ustawa nie wprowadziła rządowego organu (np. Biura Rzetelności Naukowej), który by nadzorował i interweniował w przypadkach naruszeń dobrych praktyk akademickich. Takie instytucje powołano we wszystkich krajach, w których nauka jest traktowana poważnie. Poszkodowani zatem nie mają gdzie się skarżyć, gdy zawodzą mechanizmy uczelniane. Środowiska uczelniane zwykle „chowają głowę w piasek”. Obecnie nawet rzetelni profesorowie boją się interweniować lub zrobić jakiś gest, gdy odór nierzetelności naukowej rozchodzi się po całym wydziale lub uczelni. Organa uczelniane odwracają głowy, a ofiary plagiatów czy kantów naukowych zostają na łasce sprawców. Ci, którzy nadużycia naukowe wykryli i/lub ujawnili, zmuszani są do odejścia, bo „szkodzą uczelni”.
Nie zreformowano trybu odpowiedzialności dyscyplinarnej, a poziom rzetelności społecznej w naszym kraju jest niski. Postępowania dyscyplinarne nie zostały wyprowadzone z uczelni na poziom dużych okręgów akademickich, by zapobiec kumoterstwu istniejącemu zarówno w małych, jak i dużych szkołach wyższych. Stąd nadal każdą sprawę będzie można „unieszkodliwić” rękoma rzecznika dyscyplinarnego, który nie ponosi za to żadnej odpowiedzialności. Osoby poszkodowane nadal nie mają prawa do dochodzenia swoich racji. Postępowania dyscyplinarne są poza jakąkolwiek kontrolą, a jeszcze w czerwcu br. projekt ustawy przewidywał utajnienie wszelkich postępowań i zagrodzenie drogi „wścibskim” naukowcom i dziennikarzom, jak np. Wroński. Nadal jest brak ustawowej transparentności, co jest konieczne, aby zapobiegać i odstraszać ewentualnych naśladowców. Brakuje też możliwości wznowienia przez ministra nierzetelnie prowadzonego, ale prawomocnego postępowania dyscyplinarnego.
Plusem nowych przepisów jest usunięcie studentów z komisji dyscyplinarnych, które karały nauczycieli akademickich. Pozytywne jest także rozszerzenie wachlarza kar dyscyplinarnych, w tym możliwość obniżenia pensji w przypadku mniejszych przewinień i wprowadzenie kary usunięcia z uczelni. Nadal jednak nawet za poważny plagiat można dostać jedynie upomnienie.
Liczę na to, że powyższe uwagi staną się podstawą najbliższej nowelizacji Prawa o szkolnictwie wyższym i nauce w zakresie zapobiegania nierzetelności akademickiej i promowania rzetelności w nauce.