×

Serwis forumakademickie.pl wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z naszej strony wyrażasz zgodę na wykorzystanie plików cookies w celach statystycznych. Jeżeli nie wyrażasz zgody - zmień ustawienia swojej przeglądarki internetowej.

Badacze z PAN wykluczeni?

Dr hab. Paweł Parniewski , profesor w Instytucie Biologii Medycznej PAN, w czerwcu ogłosił list otwarty skierowany do członków Sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży w sprawie odrzucenia przez nich poprawki do projektu ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce, która wskazywała potrzebę uwzględnienia w propozycji programu podwyżek wynagrodzeń pracowników nauki także badaczy zatrudnionych w instytutach Polskiej Akademii Nauk. Teraz tę sprawę przedstawia na łamach „Forum Akademickiego”.

Po 30 latach pracy zawodowej, w większości poświęconej badaniom podstawowym realizowanym w instytucie Polskiej Akademii Nauk, ja i wielu moich kolegów, w tym również – a może i przede wszystkim – z wyższych uczelni, doczekaliśmy się sfinalizowania pierwszej dużej reformy nauki w Polsce, Ustawy 2.0. Oczekiwania i obawy dotyczące tego aktu prawnego były bardzo duże. Wiele dyskusji w różnych gremiach, dziesiątki zgłaszanych poprawek. Mówiąc kolokwialnie: krew, pot i łzy. Wiele aspektów tej ustawy można by dyskutować czy kontestować. W swojej wypowiedzi chciałbym się skupić na wstydliwym, jak się powszechnie uważa, aspekcie finansowym pracy naukowej. Dlaczego wstydliwym? Bo naukowiec to w powszechnym mniemaniu osoba posiadająca specjalne predyspozycje, ideowe podejście do rzeczywistości, sprawiające, że tak przyziemne sprawa, jak wynagrodzenie (fuj!), nie jest, nie powinno być w ogóle w zakresie zainteresowań „prawdziwego” badacza. Inaczej będzie odbierany jako nieautentyczny, niski karierowicz.

W obszernym raporcie opracowanym na podstawie badań społecznych przeprowadzonych wśród polskich naukowców w ramach projektu „Polish ERA Mobility and CareerDays”, finansowanego przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz z programu Unii Europejskiej w zakresie badań naukowych i innowacji Horyzont 2020, czytamy między innymi, że „szczegółowa analiza opinii respondentów, a szczególnie tych udzielonych w otwartych pytaniach, przedstawia raczej pesymistyczne nastawienie młodych polskich naukowców, borykających się z mankamentami polskiego systemu nauki, pragnącymi więcej samodzielności i elastyczności w swojej pracy oraz godziwego wynagrodzenia za swój wysiłek umożliwiającego łączenie życia zawodowego i rodzinnego”. I dalej czytamy: „Należałoby napisać, że młodym naukowcom marzą się same luksusy: pewność zatrudnienia, godne wynagrodzenie, przejrzyste warunki pracy i jeszcze do tego wszystkiego chcieliby mieć (i utrzymać) rodzinę”. Kuriozalne, prawda?

Konstytucja dla Nauki mówi o znaczących podwyżkach wyna-grodzenia minimalnego. O jakie stawki chodzi? W komentarzu dotyczącym zarobków pracowników nauki czytamy, że „W Konstytucji dla Nauki znalazł się mechanizm, który ma zapewnić zrównoważoną politykę płacową. Przewiduje on wzajemne uzależnienie pensji. Podwyżka dla profesorów oznacza jednocześnie podwyżki dla innych nauczycieli akademickich. Od początku 2019 r. profesorowie będą zarabiać co najmniej 6410 zł (teraz to zgodnie z danymi resortu 5390 zł). Wynagrodzenie profesora nadzwyczajnego wynieść ma co najmniej 5320 zł (obecnie, jak podaje resort, 4605 zł). Wynagrodzenie adiunkta wynieść ma 4680 zł (teraz 3820 zł). Asystent zarabiać będzie minimalnie 3205 zł (dotąd 2450 zł), a wykładowca, lektor czy instruktor 3205 zł (2375 zł)”. Należy dodać, że chodzi tu o stawki brutto, a nie o kwoty, które zostaną przelane na konto konkretnego pracownika. Tak żenujące regulacje finansowe, w mojej opinii poniżające szczególnie młodych adeptów nauki, nie spowodują napływu do uczelni „młodych i zdolnych”, którzy albo zrezygnują z pracy naukowej, albo wyjadą do zagranicznych ośrodków, żeby realizować swoje pasje.

I tu ciekawostka. W czerwcu tego roku w ramach dyskusji toczącej się w trakcie prac Sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży rozpatrywana była poprawka do art. 137 Ustawy 2.0, zgłoszona przez pana posła Kornela Morawieckiego, mówiąca o zrównaniu stawek minimalnego wynagrodzenia dla pracowników uczelni wyższych i osób zatrudnionych na takich samych stanowiskach w instytutach Polskiej Akademii Nauk. Głosami posłów PiS i PO poprawka została odrzucona. Spowodowało to sytuację, w której środowisko naukowe instytutów PAN zostało potraktowane w sposób uwłaczający podstawowej godności ludzkiej. Minimalne stawki wynagrodzeń w wielu, jeżeli nie we wszystkich instytutach są obecnie na poziomie wynagrodzeń pracowników zdecydowanie mniej wykształconych. Rodzi to w mojej opinii podejrzenie o celowe wyniszczanie rodzącej się elity Państwa Polskiego, elity mającej w założeniu być podstawą idei nowoczesnego państwa, tak głośno promowanej przez premiera Mateusza Morawieckiego. Nie zbudujemy takiego państwa wynagradzając młodych i nie tylko młodych naukowców tak, jak wynagradzani są pracownicy marketów. Utrzymywanie przez wiele lat dużych różnic w zarobkach pracowników uniwersytetów i instytutów PAN jest zupełnie niezrozumiałe. A wypowiedź wiceministra nauki i szkolnictwa wyższego Piotra Müllera, kwitująca taką rekomendację słowami, że środki na takie wyrównanie nie zostały przewidziane w budżecie, sugeruje, że zarówno on, jak i wicepremier Gowin są w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego odpowiedzialni tylko za szkolnictwo wyższe, nauka zaś jest w nazwie resortu jedynie zbędnym dodatkiem. Dodajmy, że pracowników PAN jest w Polsce tylu, ilu w jednym dużym uniwersytecie. Środki konieczne do wyrównania minimalnych stawek z uczelniami to około 35 mln złotych. To tak dużo? Większe środki „znalazły się magicznie” dla okupującej budynek Sejmu grupy niepełnosprawnych! Dlaczego? Bo mieli sposób nacisku, byli medialni. Zdeterminowany wieloletnią „mizerią” finansową doktor habilitowany, adiunkt czy asystent może w proteście, jak kiedyś muzycy filharmonii, przypiąć wstążeczkę do marynarki…

Może zatem intencją ministerstwa jest likwidacja prowadzonej na wysokim poziomie nauki w Polsce? Bo nie ukrywajmy, że doceniany w wielu rankingach światowych poziom badań instytutów PAN zdecydowanie przewyższa osiągnięcia naukowe polskich szkół wyższych. Nie jest to niczym zaskakującym, jako że łączenie edukacji ogromnej liczby studentów z jednoczesnym prowadzeniem zaawansowanych prac stricte naukowych nie jest łatwe, o ile w ogóle możliwe. Skoncentrowanie się wyłącznie na pracy naukowej daje możliwość uzyskiwania lepszych rezultatów. Tak jak skoncentrowanie się na edukacji polepsza jej jakość. Czy mamy edukować znakomicie wykształconych specjalistów dla zagranicznych ośrodków badawczych? Bo tak będzie – wyjadą z Polski, jeżeli naszych własnych będziemy opłacać na poziomie poniżającym ich godność.

Nasuwa się przerażająca analogia. Przez lata, po roku 1989, zniszczona została większość rodzimego przemysłu. Czy teraz nadszedł czas na naukę polską? Dlaczego wicepremier Gowin podpisuje umowy intencyjne o utworzeniu w Polsce 10 Centrów Maxa Plancka? Czy to zapowiedź likwidacji instytutów PAN? Nie chcę w to wierzyć, ale brzmi to trochę jak: „po co nam polskie instytuty badawcze, skoro mamy niemieckie?” Dlaczego w ostatnim czasie, zaraz po wyartykułowaniu przez Inicjatywę Obywatelską Instytutów PAN (www.ioi.pan.pl) zaniepokojenia sytuacją wynagradzania pracowników instytutów, pojawił się raport NIK o uchybieniach w stosowaniu tzw. ustawy kominowej pięciu skontrolowanych instytutów naukowych Polskiej Akademii Nauk? Dlaczego zapis tej ustawy mówi jednocześnie, że „Instytuty Polskiej Akademii Nauk jako państwowe jednostki organizacyjne podlegają ustawie kominowej. Wyjątkiem ustawowym są szkoły wyższe”. Jest wiele pytań, wątpliwości i niedopowiedzeń. Jako polski naukowiec chcę być wynagradzany stosownie do stawianych mi wymagań. Nie godzę się na wymagania amerykańskie przy płacy pracowników dyskontów. Albo coś zmieni się naprawdę, albo... czekajmy dalej na polskiego Nobla.