Konopaccy
Małżeństwa kolegów lekarzy zapoczątkowują nierzadko dłuższą tradycję i uprawianego zawodu, i głębszych zainteresowań, i osiągnięć naukowych w medycynie. Zorientowałam się w tym dość dawno, obserwując moich rodziców (kolegów od studiów w UJK po ostatnie prace sięgające poza profesorskie emerytury) i zaprzyjaźnione z nimi pary, mniej oraz bardziej uczonych, adeptów różnych lekarskich specjalności. W takich rodzinach pewne cechy inteligenckiego etosu bywają szczególnie wyraziste, bo łączą się mocno z normami deontologii zawodowej, które praktyka poddaje codziennym próbom.
* * *
Mieczysław Ferdynand Konopacki, prekursor medycznej tradycji, urodził się w roku 1880 w Wieluniu na wschodnim obrzeżu Wielkopolski. Gimnazjum klasyczne skończył w Kaliszu, na studia pojechał do Warszawy, podejmując je (1899) na kierunku zoologicznym Cesarskiego Uniwersytetu pod kierunkiem znanego badacza Pawła Mitrofanowa.
Od razu
Już wtedy rozpoczął własne prace z dziedziny embriologii, wówczas nauki z pierwszej linii poszukiwań wyjaśnienia zagadek życia. Badał tworzenie się żółtka w jajach jaszczurki.
W roku 1903 przeniósł się do Krakowa – po aresztowaniu i osadzeniu na Pawiaku za manifestowanie poglądów patriotycznych – zmieniając na Uniwersytecie Jagiellońskim kierunek dalszych studiów na lekarski. Tam jego mistrzami byli wybitni uczeni, prekursorzy holistycznego podejścia do zagadnień przyrodoznawstwa, przewidujący przyszłą rolę i znaczenie ekologii: Kazimierz Kostanecki i Emil Godlewski (obaj bohaterowie „Rodów uczonych”). Uzupełniał studia w Innsbrucku, Brukseli, Monachium i Wiedniu.
Typowy życiorys tego pokolenia polskich uczonych, którzy studiowali w najlepszych dostępnych im ośrodkach, żeby gdy Polska odzyska niepodległość, w co nie wątpili, służyć ojczyźnie wiedzą rozległą, głęboką i aktualną.
Mieczysław Konopacki szybko przechodził drogę naukową. W roku 1903 uzyskał stopień kandydata wszech nauk przyrodniczych Cesarskiego UW, w roku 1909 doktora wszech nauk lekarskich Uniwersytetu Lwowskiego, gdzie rozpoczął pracę asystenta w Katedrze Histologii i Embriologii, przeprowadziwszy się, z poślubioną w roku 1907 Bronisławą Jakimowicz, do zawsze wiernego miasta. Odtąd dzielili trudy i satysfakcje pracy naukowej – we Lwowie i później w Warszawie – zawsze na rozległym polu, gdzie spotykają się idee już ugruntowane z przewidywanymi dopiero koncepcjami.
Mieczysław został profesorem zwyczajnym w roku 1921. Katedrą Histologii i Embriologii UW kierował od roku 1916 do wybuchu wojny w roku 1939. Dwukrotnie pełnił funkcję dziekana Wydziału Lekarskiego.
W dorobku naukowym ma szereg pionierskich prac z zakresu rozwoju zarodka kręgowców, którego okres podzielił na dwa etapy różniące się m.in. rolą poszczególnych substancji chemicznych. Wiele odkryć profesora stanowi dziś podstawy wiedzy w rozwijającej się dynamicznie embriologii molekularnej.
Jak większość jego pokolenia angażował się w sprawy organizacji nauki po epoce zaborów, m.in. jako współtwórca Wojskowego Studium Lekarskiego w Warszawie, wcześniej zaś Polskiego Towarzystwa Anatomiczno-Zoologicznego. Należał do międzynarodowych organizacji uczonych, uczestniczył twórczo w kongresach i sympozjach. Bardzo aktywnie działał w Towarzystwie Naukowym Warszawskim, także w PAU, i jak wielu inteligentów jego pokolenia brał udział w działaniach wymagających niekwestionowanego autorytetu, jak wyprawa delegacji UW do Tambowa i Rostowa nad Donem w 1925 roku dla rewindykacji majątku uniwersytetu.
Podczas pierwszej wojny światowej był żołnierzem II Brygady Legionów Polskich, a podczas wojny bolszewickiej Komendantem Wojennym Szpitala Dzieciątka Jezus w Warszawie. Dopełnieniem rozlicznych i różnorodnych nurtów aktywności prof. Konopackiego jest jego działalność masońska, która przyniosła uznanie polskiej masonerii na arenie międzynarodowej.
25 września 1939 roku zginął na warszawskiej ulicy od niemieckiej kuli w drodze do Szpitala im. Marszałka Piłsudskiego, gdzie pracował jako lekarz.
Z daleka
Bronisława Jakimowicz urodziła się w roku 1884 w miejscowości Jurjew Polski w środkowej Rosji, gdzie jej ojciec był lekarzem. Z domu odległego we wczesnym dzieciństwie od ojczyzny wyniosła zalążek tradycji, która miała się umocnić i przedłużyć. Szkoły kończyła w Polsce – warszawską pensję Pauliny Hewelke i gimnazjum w Piotrkowie Trybunalskim.
Podczas studiów na Wydziale Przyrodniczym UJ była asystentką Emila Godlewskiego w Zakładzie Anatomii. Tam poznała przyszłego męża, Mieczysława Konopackiego, po wspólnym wyjeździe do Lwowa także współtowarzysza w pracy badawczej i na naukowej drodze, choć mąż przebywał ją prędzej i bardziej równomiernie, w karierze żony następowały przerwy wypełnione spełnianiem pilnych patriotycznych zadań.
Bronisława rozpoczęła we Lwowie (1907) pracę w Zakładzie Histologii. Prowadziła badania nad rozwojem embrionalnym kręgowców w zagranicznych stacjach zoologicznych, gdzie staże naukowe odbywał jej mąż, a także w pracowni w Villefranche sur Mer.
Gdy Mieczysław Konopacki został powołany do Legionów po wybuchu pierwszej wojny światowej, Bronisława wróciła ze Lwowa do Warszawy, angażując się w działalność charytatywną, a jednocześnie od 1916 roku utrzymywała kontakty z Zakładem Histologii i Embriologii UW, by w roku 1920 zostać tam wolontariuszką, pełniącą de facto funkcję asystenta.
We wrześniu 1939 roku zorganizowała akcję ratowania biblioteki i sprzętu medycznego z płonącego Collegium Anatomicum UW. Straciwszy tragicznie męża, kontynuowała prowadzoną przez oboje małżonków pracę, wykładając histologię i embriologię w tajnej Szkole Zaorskiego, na tajnym UW, a także tajnym Uniwersytecie Ziem Zachodnich. Zarabiała na życie w Państwowym Zakładzie Higieny. Dzieląc los wielu warszawiaków, znalazła się po wojnie w Łodzi i pracowała w Zakładzie Higieny tamtejszego uniwersytetu, będąc jednocześnie adiunktem w Katedrze Histologii i Embriologii.
Powróciwszy do Warszawy szybko uzyskiwała, a raczej uzupełniała stopnie naukowe, mając bogaty dorobek. W roku 1955 została profesorem. Bronisława Konopacka zaangażowała się aktywnie w reaktywowanie działających w dwudziestoleciu międzywojennym organizacji naukowych, m.in. Polskiego Towarzystwa Anatomicznego. Była, podobnie jak jej mąż, aktywnym członkiem TNW. Zmarła w roku 1965.
Drogi: bliższa i dalsza
Obie córki Bronisławy i Mieczysława Konopackich miały za mężów przedstawicieli środowiska zwanego w minionej epoce inteligencją twórczą (ile razy wpisywałam te słowa w ankietach personalnych?). Z perspektywy sporego już czasu można przyznać, że to określenie trafne, kondycja inteligenta zawsze ma bowiem pierwiastek twórczości, niezależnie od rodzaju wykonywanej pracy zawodowej i to właśnie zapewnia obecność pokoleń inteligentów w duchowej elicie społeczeństw.
Starszy z zięciów lekarskiego małżeństwa Konopackich, Władysław Trzetrzewiński (1903-1987), kontynuował tradycję dosłownie. Po doktoracie z medycyny ze specjalnością radiologiczną zaangażował się w tworzenie Zakładu Radiologii w powołanej do życia 8 października 1945 roku Akademii Lekarskiej w Gdańsku. Został zastępcą prof. Ksawerego Rowińskiego, kierownika placówki. W trudnym pionierskim okresie przed badaniami naukowymi pierwszeństwo miały często zadania od medycyny odlegle: naprawianie ocalałych, ale uszkodzonych pojedynczych aparatów rentgenowskich, znajdowanych na terenie Pomorza, pozyskiwanie ich w darach, m.in. ze Szwecji, ustalanie kolejności wyposażania w nie poszczególnych klinik nowej uczelni. Miarą owocnych trudów była liczba wykonanych w roku akademickim 1946/47 badań diagnostycznych: około 50 tysięcy.
Władysław Trzetrzewiński uzyskiwał awanse naukowe pośród owych codziennych trudów, a jakie bywały, zapamiętałam z barwnych opowieści odwiedzającego moich rodziców prof. Witolda Grabowskiego, przyjaciela jeszcze ze studiów w UJK, którego po wojnie, jak mego ojca, ściągnął do Wrocławia Ludwik Hirszfeld, organizując nad Odrą Wydział Lekarski uniwersytetu. Prof. Grabowski, „ustawiwszy” wrocławską radiologię na wysokim poziomie, wyznaczywszy kierunki badań, wyjechał do Gdańska i objął stanowisko kierownika Zakładu Radiologii Akademii Lekarskiej (dzisiaj Gdański Uniwersytet Medyczny). W dorobku naukowym prof. Trzetrzewińskiego na uwagę zasługuje podręcznik radiologii (wyd. 1964 i 1965), w momencie powstania pionierski, służący pokoleniom studentów.
Drugi zięć profesorów Bronisławy i Mieczysława Konopackich wywodził się z odleglejszego kręgu elity kulturalnej. Był nim wielostronnie uzdolniony i zasłużony wszystkim dziedzinom sztuk plastycznych artysta Stanisław Zamecznik (1909–1971).
Urodzony w Warszawie, absolwent poznańskiej Szkoły Sztuk Plastycznych, studiował na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej, uzyskując dyplom w roku 1949. Zaraz potem podjął pracę dydaktyczną w warszawskiej ASP i w poznańskiej Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych, przekazując młodym swoje nowatorskie koncepcje, m.in. kształtowania przestrzeni publicznej, przedsięwzięć wystawienniczych, artystycznego opracowani książki, scenografii, plakatu.
Debiutem w dziedzinie, która zajęła najwięcej miejsca w twórczości Stanisława Zamecznika, była współpraca przy projektowaniu polskiego pawilonu na Wystawie Światowej w Paryżu w roku 1937. Później – uznany za prekursora, zarazem jednego z czołowych przedstawicieli environmentu , ważnego nurtu rozwojowego sztuki nowoczesnej – otrzymał wiele nagród za projekty wystaw, zawsze podporządkowane idei takiego kształtowania tworzonej rzeczywistości, by zwiedzający pojmowali głęboki sens obecności zgromadzonych eksponatów. Ta sama idea inspirowała działalność artysty w Biurze Odbudowy Stolicy, gdzie pracował po wojnie.
Ilustrowane i nagradzane książki pamiętamy, do dzisiaj wiele z nich zdobi domowe biblioteki Polaków, by wspomnieć choćby Czary i Czarty Polskie Juliana Tuwima. Plakatów filmowych autorstwa Zamecznika nie sposób spisać. Przypominają się przy okazjach festiwali, retrospektywnych albo monograficznych pokazów i zawsze wywołują zadziwienie tym, że nie postarzały się, że pełną wciąż swoją rolę – zaciekawienia reklamowanym filmem i satysfakcję estetyczną z oglądania ich samych. Tak jest i z plakatami teatralnymi, nawiązującymi zwykle do scenografii danego spektaklu, jakże często tego samego autorstwa. Jeśli uprawnione jest użycie przymiotnika „totalny” w odniesieniu do osoby, to Stanisław Zamecznik był artystą totalnym.
* * *
Wertując świadectwa dotyczące przeszłości rodziny Konopackich po raz kolejny znajdowałam potwierdzenie przekonania o tym, że różne cechy inteligenckiego etosu dochodzą do głosu w różnych momentach rodzinnych dziejów. Metryki obojga głównych bohaterów niniejszej opowieści zapisane są w rejestrach potomków Sejmu Wielkiego, choć nie bardzo błyszczącymi zgłoskami. Nie wiemy, jakie zobowiązania wiązali z tym uczeni lekarze, można jednak przypuszczać, że naturalne im było wypełniać także te zadania, które nie figurowały w rejestrze posług lekarskich ani nawet profesorskich. Niosła je historia, a ludzie wykształceni, lepiej historię rozumiejący, wdrożeni w domach do wysłuchiwania patriotycznych wezwań szli tam, gdzie one wiodły.
Z tego samego, jak sadzę, źródła bierze się ciekawość tego, co nowe, najnowsze, dopiero przeczuwane – postawa, którą nazywamy prekursorstwem. Ów duch prekursorski bierze zwykle górę – tak było w rodzinie Konopackich – nad obawami pomyłki, zabrnięcia w manowiec, porażki zamiast spodziewanego osiągnięcia. Bardzo trzeba go pielęgnować, pilnie wdrażać w wychowaniu młodych i… cenić, zwłaszcza dzisiaj, gdy liczba uprawiających naukę zwielokrotniła się, oryginalne myśli bez nagłośnienia więdną w natłoku, a zadania inteligentów tracą kontury wyróżniające je dawniej ze sfery pospolitych zobowiązań.
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.